Nic specjalnego. Można obejrzeć. Ani to śmieszna ani "chamska" komedia. Pare momentów na których można się zaśmiać i nic poza tym. Słabo wykorzystano tutaj potencjał Seanna Williama Scotta (niezapomniany Stiffler z American Pie) i Paula Rudda. A dobrze wiemy, ze Ci panowie w takich głupawych rolach potrafią być mistrzami. Cały film "zjada" im w sumie małoletni Bobb'e J. Thompson (Ronnie Shields)
Jak dla mnie 6/10 i nic więcej.