Wyjątkowo nieudany film kanibalistyczny... a nawet w połączeniu z zombie. Fakt, dosyć oryginalne połączenie ale nie wychodzi to temu filmowi na dobre. W sumie to ten pomysł miał w sobie potencjał ale nie został on wykorzystany. Po pierwsze, fabuła jest naprawdę cieniutka... początek jest zasadniczo zupełnie daremny i równie dobrze akcja mogła by od razu rozpocząć się na wyspie. A na wyspie wszystko tak naprawdę dzieje się według schematu, dosłownie wszystko. W zasadzie od początku widać, kto jest tym czarnym charakterem i co się na tej wyspie święci, brakuje tej tajemniczości. Ale to mały pikuś przy tym, jak bardzo naiwne są niektóre sceny i jak głupie zachowania bohaterów oglądamy. Poza tym jest dużo nielogiczności i dziur w scenariuszu. Sam klimat jako taki jest, ale tego akurat nie brakuje praktycznie każdemu z włoskich horrorów kanibalistycznych z tamtych lat. A na tle innych wypada bardzo, ale to bardzo blado. Fatalnie wygląda charakteryzacja kanibali. Zombie wyglądają już lepiej, choć też widać w ich wyglądzie i zachowaniu niedopracowania (a już najśmieszniejsze, kiedy nagle zaczynają biec za bohaterem, mimo, że wcześniej chodzili typowym dla siebie, powolnym krokiem). Brakuje nawet tej brutalności i efektów gore, typowych dla tego filmów - które są, ale jest ich wyjątkowo mało a ponadto ich jakość jest po prostu gorsza. Sceny walk są najzwyczajniej w świecie głupie a zakończenie jest wyjątkowo chaotyczne a wręcz sztampowe. Poza tym wszystkim jest jeszcze muzyka - nawet sugestywna, lecz powtarzający się stale motyw dźwiękowy przy każdej lepszej okazji zaczyna irytować. Widać próbę odtworzenia chociaż po części klimatu z Zombi 2, lecz jest to nieudolne. Na domiar złego gra aktorska jest po prostu słaba... Po prostu nie mogę dać wyższej oceny. Moja ocena: 2/10.