Nie wiem jak Was, ale mnie szczególnie urzekły sceny Quicksilvera, w którym po prostu zakochałam się po poprzednim filmie. Fajnie było też dowiedzieć się co nieco o życiu Magneto, który przecież za kilka lat stanie się głównym 'złym charakterem'. Bardzo wzruszyłam się w momencie, kiedy zabili jego żonę i córkę, chociaż lekko humor poprawiło mi to, że pojawił się fragment o Polsce. Czy tylko ja dostałam głupawki na widok Wolverina? Gdy tylko zobaczyłam go na ekranie zaczęłam chichotać, bo naprawdę nie spodziewałam się go tam. I ten moment, w którym Jean jako młoda dziewczyna chciała mu pomóc. Patrzyli na siebie nie wiedząc, że los kiedyś znowu ich połączy. Podobał mi się też wątek Storm. Zawsze wydawało mi się, że była grzeczną dziewczynką, która zawsze stała po dobrej stronie, a tu okazało się, że nie była święta. Oczywiście moje serce już od samego początku filmu należało do Jamesa McAvoya, który po prostu oczarował mnie rolą Charlesa. Cała akcja filmu była jak połączenie dotychczasowych filmów o 'X-Menach' z filmem 'Mumia' co sprawiło, że spodobał mi się jeszcze bardziej. Brakowało tylko jednego na co od tak dawna czekam - sceny, w której Raven zrozumie co czuje do niej Hank i odwzajemni to