Pamiętałam ten film z dawnych czasów. Ostatnio miałam okazję obejrzeć go ponownie. I uważam go za średniaka. Naturalnie nasuwa się porównanie ze "Złotem dla zuchwałych" jednak tamten jest filmem z dużym rozmachem. "Złoto dla pazernych" jest zdecydowanie filmem kameralnym, większość akcji rozgrywa się w banku i toczy się miedzy kilkoma osobami. Toż to teatr. Fabuła toczy się wolno, i jest dość przewidywalna.
Belmondo jak zwykle łotrzykowsko czarujący ;-)
Ograniczenie znaczniej części fabuły do banku i kilku postaci uważam za zaletę tego filmu, a nie wadę. Momentami nawet przypominał grecką tragedię (albo komedię) z powodu jedności akcji, czasu i miejsca.
Drażnił mnie brak jednak realizmu, zwłaszcza od momentu ucieczki czołgiem.