Przecież to jak ogień i woda doświadczenie vs. rybia mina aktora klasy B.
To tak jakby Jaś Fasola grał przygłupa u Kubricka a dajmy na to Johny Depp u Uwe Bola. Czy Herzog-owi naprawdę skończyły się już pomysły i dobre historie że bierze się za kręcenie amerykańskich szmir?