Film jest niemiecki i to widać w każdym detalu... aktorzy są na przyzwoitym poziomie, ale nie powalają na kolana, nie nadają tym postaciom takiej głębi jaką mogliby nadać aktorzy oryginalnie odgrywający te postacie (w Scenach z życia małżeńskiego), poza tym duzo golizny i maksimum dewiacji, co raczej wygląda na efekciarstwo, bo w Niemczech minimalistyczna i emocjonalna fabuła szwedzkch obrazów Bergmana, by się nie sprawdziła... Motywacje bohaterów ani wydarzenia nie są zbyt wstrząsające, bo uparcie narzuca się nam fakt że mamy do czynienia ze śledztwem, w dodatku mamy psychologiczne, na siłe freudowskie (zaborcza matka i pluszowy miś mnie dobiły) wyjaśnienie przez samego doktora...
ogólnie film zrobil na mnie wrażenie naciąganego i mało przekonującego.