Uwaga: potencjalny spoiler.
Wczoraj obejrzałem film, a dziś przeczytałem wszystkie recenzje na Filmweb. Nie mogę się nadziwić, że nikt tego nie rozszyfrował, ale potwierdza to tylko moje obawy.
Dla mnie to jeden z najbardziej wrednych propagandowo filmów jakie widziałem. Przedstawia boks jako szlachetną szermierkę na pięści. Dla pewności boks kobiecy, bo jak to się przepchnie, to już męski wchodzi jak w masło. Dla pewności padła też nazwa HBO, żeby było wiadomo gdzie można wszystkie najkrwawsze walki obejrzeć. Dla pewności są świetni aktorzy i pewna fura nagród na festiwalach. Boks też jest świetny. Niebezpieczne są tylko przerywające rdzeń kręgowy taboreciki wysuwane w nieodpowiednim momencie przez steranych życiem trenerów, ale przecież ludzie umierają też przechodząc przez ulicę. W czym problem?
Podobało Wam się porównanie do tańca (wokół worka treningowego)? Pysznie. O tańcu to można mówić patrząc na to co wyprawia Messi w Barcelonie, ale nie w trakcie rozwalania czaszek na ringu. A pamiętacie krótką refleksje super-hero Maggie na temat wstrząśnienia mózgu jednej z pań, które powaliła w pierwszej rundzie? Może jednak tej pani to zaszkodziło? Trenerzy na to: „No co ty ? Twarda bądź.”
Najgorsze jest to, że to takie skuteczne. W połowie filmu stałem się już prawie fanem boksu i dziękowałem, że polskie HBO dla ubogich tak świetnie działa (Polsat ma najwięcej klientów w Polsce). Naprawdę. Nie wiem jakim cudem się ocknąłem.
A zatem, czym różni się boks od ustawek kiboli? Tym czym HBO od YouTube.
Tak na marginesie, problem typu: „Nie mogę już uprawiać mojej pasji, więc chcę umrzeć” roztrzaskany został znacznie bardziej finezyjnie w jednym odcinku House'a.
Eastwooda ogromnie podziwiam za „Rzekę tajemnic”, ale tutaj zszedł na dno. Niestety Brudny Harry (za którym nie przepadałem) przynajmniej walczył o słuszną sprawę. Tutaj metody są delikatne jak płatki róż i chwalebne jak u Matki Teresy z Kalkuty, ale cel żałosny.
Nie masz pojęcia czym jest boks. Nie wypowiadaj się na jego temat bo nie masz o nim pojęcia. Co do filmu, to średnio mi się podobał, taka pochwała eutanazji z boksem w tle.
Boks to bicie po mordzie i tyle. Ludzie to lubią okrutne rozrywki, igrzyska wiecznie żywe:)
dzięki, bdb porównanie, bardzo trafne. Ludzie potrafią się oddać tak samo sportowi jak i tańcu. Jak widać to, jak wiele poświeceń kosztuje osiągnięcie mistrzostwa czy chociaż zawodowstwa (już nieistotne w jakiej dzidzinie) , nie każdy jest w stanie zrozumieć.
Mi chodzi o to, że biks, mma to nic wzniosłego, tylko brutalność. Poświęcenie się dla czegoś, by być doskonałym to fakt, - godne podziwu, nawet, jeśli chodzi o coś wg mnie bezsensownego.
Nie wiem, co taniec ma do boksu, no ale...
Taniec to sztuka poruszania się (gł. w rytm muzyki) , nie? A boks to sztuka ... zabijania? Jest, w sumie jak taniec prymitywny mas zrację w tym. Ale ja nie dostrzegam piękna w boksie, moze ono tam jest, ale ja go nie widzę.
Boks jest jak taniec, ten kto twierdzi inaczej nie ma pojęcia o żadnym sporcie. Ponieważ każdy sport "taniec" również jest brutalny, wszędzie są kontuzje. Oczywiście boks to bardziej kontaktowy sport ale to sport w którym trzeba myśleć. Sądzę że jeśli ktoś stawia jakąś dyscyplinę niżej po prostu jej nie zna ba nie zaznał nigdy bycia sportowcem nawet amatorskim. Dyscyplin jest wiele i każda ma swoje piękno. Jeszcze tylko dodam więcej pokory i skomentuje to "Taniec to sztuka poruszania się (gł. w rytm muzyki) , nie? A boks to sztuka ... zabijania?" Boks to sztuka poruszania się w takt własnego ciała i pewnych reguł, jeśli nie znasz swojego ciała upadasz, potykając się o własne nogi. Teraz pomyśl że obie dyscypliny mają więcej wspólnego niż Ci się wydaje. Napiszę tylko że nie jestem bokserem ale mam szacunek do każdej dyscypliny, ponieważ znam miłość do sportu i znam ból i żal gdy jest ona odebrana. Pozdrawiam.
Otwieram powiadomienia, chcę odpisać, a tu już wszystko napisane. ;)
@Gdomka1986: W każdej dyscyplinie jest jakieś piękno, tylko trzeba to dostrzec. Mam podobne odczucia jak Ty - ale dokładnie na odwrót, bo bliższe mi są sztuki walki niż taniec. O karate też krąży wyobrażenie, że, nie wiem, rozwalają cegły dłonią i jeszcze tak bez sensu wrzeszczą. Z ręką na sercu mówię Ci, że nic nie nauczyło mnie samodyscypliny bardziej niż ten sport - a próbowałam swoich sił w kategoriach także bardziej zbliżonych do tańca - w łyżwiarstwie figurowym. Podejrzewam, że boks wymaga rzeczy bardzo zbliżonej: trzeba poznać siebie, bo inaczej, jak to kolega wyżej napisał, "potykasz się o własne nogi". Rdzeniem całej sprawy nie jest, tak na moją głowę, aby komuś jak najmocniej przyładować. Mnie chyba najbardziej do treningu motywowałaby chęć doskonalenia swojej precyzji, ale z drugiej strony może to być moje "zboczenie" po karate. ;) Jestem laikiem, jak chyba wszyscy w tej dyskusji. I chociaż taniec kompletnie mnie nie interesuje, a konieczność uczestniczenia w jego lekcjach w liceum dalej przyprawia mnie o ból głowy na samo wspomnienie, to po prostu doceniam fakt, że pewnie trzeba wiele poświęcić, aby w tej kategorii być coraz lepszym. Niezależnie od tego, czy widzę jak wygląda postęp i co w ogóle jest oznaką, że ktoś jest lepszym tancerzem od drugiej osoby. Nawet w filmie widać jak Eastwood tłumaczy swojej podopiecznej co powinna robić - sama widziałaś, że to jeszcze praca nóg i tak dalej, i tak dalej. Albo sceny z trenowaniem na "gruszce" (mogę mylić nazwę, szczerze mówiąc, wyleciało mi z głowy jak się to nazywa, ale mam nadzieję, że wszyscy wiedzą o co chodzi ;) ). Padły słowa: "(...) trenujesz już od ..., a nie wiesz jak używać gruszki" - jak widać, zwykłe tłuczenie ręką w worek to to pewnie nie jest. Oczywiście, przy założeniu, że dialogi i fabuła trzymają się rzeczywistości, chociaż w minimalnym stopniu. :)
'Dla przedstawicieli tradycyjnych, wschodnich stylów walki jest kwestią dyskusyjną czy za sztuki walki można uznać takie formy walki jak boks, kick-boxing, Kudo Daido Juku, MMA, zapasy, czy fechtunek, ponieważ poza elementami czysto technicznymi nie uwzględniają rozwoju duchowego i kulturowego adepta (co, zdaniem niektórych, jest koniecznym warunkiem "sztuki", a bez nich można mówić raczej jedynie o sporcie lub systemie walki)' - wikipedia
Wiesz ja nie mam na myśli samodyscypliny itd, bo to jest najepsza częśc tego, ale chodzi o to, ze wszystko sprowadza sie do ''walenia po mordzi'' nawet jeśli w tym waleniu kjest precyzja. A dyscyplina, dokładność, dieta to tylko (aż) środzki, wspaniałe i mądre oczywiście, ale środki, by osiągnąć cel - dać porządnie w ,,ryj''.
"Z ręką na sercu mówię Ci, że nic nie nauczyło mnie samodyscypliny bardziej niż ten sport - a próbowałam swoich sił w kategoriach także bardziej zbliżonych do tańca - w łyżwiarstwie figurowym. Podejrzewam, że boks wymaga rzeczy bardzo zbliżonej: trzeba poznać siebie, bo inaczej, jak to kolega wyżej napisał, "potykasz się o własne nogi"." Czy ja tu gdzieś napisałam, że uważam boks za sztukę walki? :)
W takim razie nie ma co się kłócić, bo obie zostaniemy przy swoich stanowiskach: ja dalej będę twierdzić, że taniec to pląsanie bez ładu, a Ty, że boks to walenie się twarzach.. Chodziło mi bardziej o to, żeby podzielić się swoimi refleksjami, spostrzeżeniami, bo nie od dzisiaj wiadomo, że gusta są różne, a ludzie nie są tacy sami i będą się o to kłócić.
'ale dokładnie na odwrót, bo bliższe mi są sztuki walki niż taniec' - jeśli nie chodziło Ci o boks, co dla mnie było oczywiste, to zwracam honor.
W drugim akapicie za bardzo uprościłaś. Mam na myśli to ' taniec to pląsanie bez ładu' akurat ład np. w balecie, walcu to jest i to duży w dodatku. No ale ok.
Miło że się ze mną zgadzasz, szkoda że gdomka zapewne wcale tego nie przeczytała i nie będę się już powtarzał :) Ponieważ napisałaś dwa komentarze plus mój wcześniejszy a ona dalej wyskakuje " z waleniem po mordzie" nie mam pytań.
Słuchaj skoro nie lubisz boksu to nie wypowiadaj się na ten temat i tyle, ja nie przepadam za koszykówką ale wcale nie krytykuję tego sportu i rozumiem ludzi którzy go kochają. Boks to wspaniała dyscyplina a Million Dollar Baby to jeden z najlepszych filmów o tej dyscyplinie jaki widziałem, podobał się nawet mojej żonie która nie lubi boksu.
A tak przy okazji czy was też nie wkurza to że angielskie tytuły filmów są totalnie beznadziejnie tłumaczone na polski?
Jeśli ktoś uważa boks, za zwykłe mordobicie pozbawione sensu, to jest zwykłym ignorantem i nie powinien w ogóle się wypowiadać na ten temat.
Rozumiem że film mógł Ci się nie podobać ale ocena 1,no ludzie trochę obiektywizmu.Albo jesteś niedojrzały albo też jesteś nie pełną 100.
Nie zrozumiałeś tego filmu kolego. To jest Dramat w pełnym tego słowa znaczeniu, dziwię się, że doszukujesz się tam propagandy. Nie mniej jednak dla mnie nieporozumieniem jest, że wystawiłeś filmowi 1. To że się tobie nie podobał, nie znaczy, że ten film jest dnem.
Może ja mam ciut zawyżoną z kolei, ale ten film zrobił na mnie spore wrażenie, do tego stopnie, że na pewien czas wpadłam w zadumę. Jakąś znawczynią boksu nie jestem, ale postać Meggie zrobiła na mnie naprawdę piorunujące wrażenie, a jej historia poruszyła.
Moim zdaniem na mniej niż 6 ten film szczerze nie zasługuje.
jeżeli boks nie wymaga niczego to się mylisz, robiąc zły krok w tańcu możesz co najwyżej skręcić kostkę, a w boksie, jakiejkolwiek walce możesz stracić przytomność lub gorzej, dlatego uważam sporty walki za lepsze od innych bo stawka jest o wiele wyższa, a dla mnie jako faceta żadna rana tak nie boli jak przegrana w bitce, więc boję się myśleć co myślą prawdziwi sportowcy pokroju Adamka jeżeli przegrają i liczyło na nich wiele milionów osób