Mam ogromny sentyment do "The Prowler" Josepha Zito, gdyż jest to jeden z pierwszych slasherów, które obejrzałem w dzieciństwie (obok "Just Before Dawn", "The Burning", "Prom Night", "Humongous" czy "Friday the 13th"). Zasadniczo kiedyś w rodzimej telewizji często leciały slashery plus wiele tych filmów było w Polsce w dystrybucji kasetowej.
"The Prowler" to obok "Maniac" (1980), "Nightmare" (1981), "The New York Ripper" (1982), "Absurd" (1982) czy "The Burning" (1981) najbrutalniejszy slasher początku lat 80-tych. Film opowiada o weteranie II wojny światowej, który najpierw zabija swoją eks-dziewczynę i jej obecnego chłopaka, a następnie lata później wpada w szał, brutalnie mordując nastolatków i zostawiając czasem na ich ciałach różę.
Lubię wracać do "The Prowler" ze względu na makabryczne sceny morderstw np. przebicie pary nastolatków widłami, podcinanie gardła dziewczynie w basenie, wbicie długiego noża kobiecie w gardło. Dodatkowo soczysta eksplozja głowy porównywana do podobnej sceny w "Maniac" (1980) Billa Lustiga. Tom Savini był mistrzem scen gore i tyle.
Sporo suspensu, niezła gra aktorska, zamaskowany i ubrany w strój żołnierza morderca, wreszcie sympatyczna Vicky Dawson jako final heroine. Na pewno miałem nagrany "The Prowler" na VHS pod tytułem "Morderca Rosemary". Mam trochę wspomnień z czasów, gdy nałogowo oglądałem i nagrywałem horrory z telewizji i chodziłem do wypożyczalni kaset wideo w Tomaszowie Mazowieckim pożyczać akcyjniaki i filmy grozy.
Jeden z pierwszych seansów: 25 września 2000 roku, dzisiaj któryś z kolei.
Czas trwania: 88 minut.