6,6 155 tys. ocen
6,6 10 1 154547
5,7 34 krytyków
Zanim odejdą wody
powrót do forum filmu Zanim odejdą wody

Mmm... wodzionka!

ocenił(a) film na 9

<Dodzwoniłeś się do Christie Highman. Niestety, nie ma mnie obecnie w domu i nie mogę odebrać telefonu – zostaw wiadomość po sygnale.>

BIP!

-----

07.15 - Hej kochanie, tu Peter. Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknię. Mam nadzieję, że się jakoś trzymasz, no i że… nic sobie nie zrobiłaś. Musisz o siebie dbać, zresztą nie raz ci już to powtarzałem. Ale już, nie chcę niczego wykrakać, bo jeszcze coś wykraczę. Wiesz, miałem dziś strasznie dziwny sen. Byliśmy razem na biwaku i spaliśmy sobie smacznie w namiocie. Było diabelnie zimno. Oczywiście nakryłem cię kilkoma dodatkowymi kocami, ze względu na twoją kondycję, a potem oddaliłem się na chwilkę, by pozbierać drewno na ognisko. Gdy wróciłem, po prostu oniemiałem – do naszego namiotu powoli wchodził olbrzymi, wściekły niedźwiedź! Serce waliło mi jak młot pneumatyczny, wiedziałem, że nie zdążę do Ciebie dobiec i go stamtąd przepędzić. A chwilkę później… mnóstwo krwi, straszne jęki, płacz i gorzkie łzy. Dzika, włochata bestia stanęła na dwóch łapach, trzymając w pazurach coś różowego, niewielkich rozmiarów. Rozdziawiła paszczę, a światło księżyca odbiło się na jej ostrych jak brzytwa kłach. I wtem… niedźwiedź ostrożnie przegryzł… pępowinę naszego dziecka. I wiem, że to było bardzo dziwne, groteskowe, obrzydliwe i nienaturalne, ale z jakiegoś powodu czułem się z tym dobrze. Nie do uwierzenia, co? Jednak ta podświadomość potrafi płatać nam niezłe figle. Całuję cię, kochanie, do zobaczenia wieczorem. Uważaj na siebie i naszego synka. Bo to będzie chłopiec, prawda?

-----

10.50 - Cześć, tu znowu ja. Nie uwierzysz, co mi się przytrafiło. Przez jakiegoś tępego, ślamazarnego tłumoka zostałem wyrzucony z samolotu. Sam, bez bagaży, bez portfela, ogołocony do cna. I żeby było śmieszniej, nie mogę już więcej latać. Że się tak wyrażę, permanentnie podcięto mi skrzydła. Wpisali mnie na czarną listę osób, dla których powietrze służyć może tylko jako źródło tlenu. Jestem totalnie uziemiony przez tego tępego, owłosionego, tłustego… zaraz, czemu on tu idzie… i czemu się tak uśmiecha? I skąd u licha ma moją małpkę?! Ekhm, to znaczy maskotkę dla naszego dziecka, to miała być niespodzianka. Zaraz, co on do mnie… hmm. Wiesz co, kotek, zadzwonię za kilka minut, może los się do mnie uśmiechnął… jakkolwiek krzywy by ten uśmiech nie był…

-----

11.14 – No tak, tego się mogłem spodziewać. Ten brzuchaty mamut, który jak się okazało, również dostał bana na lotnictwo, wiezie mnie teraz wypożyczonym autem do L.A. Pewnie myślisz, że wielce przesadzam, a ten koleś jest o wiele sympatyczniejszy, niż na to wygląda. Nie, przykro mi, ale jesteś w błędzie – przecież dobrze mnie znasz i wiesz, że koloryzowanie opowieści nie jest moją domeną. Pewnie, że z jednej strony cieszę się, iż już niebawem będę przy tobie, skarbie i wspólnie przejdziemy przez twój poród, ale ten medal ma też drugą stronę – ten typ jest niesłychanie… hej, co jest???

<szumy>

Halo, halo. Christine? Tu mówi Ethan Tremblay, nowy kierowca twojego męża. Nie bój nic, Peter jest w dobrych rękach i dostarczę go pod twój adres lada dzień. Może troszkę namieszałem i pierwsze wrażenie okazało się mało pozytywne, ale wiedz, że to wszystko wina terrorystów. Zresztą nieważne, bo jak sama widzisz, teraz staram się naprawić dawne grzeszki. Niebawem zostanę prawdopodobnie gwiazdą Hollywood, więc przysięgam, że kupię wam wtedy coś bardzo ładnego. Prawie tak ładnego jak mój słodziutki buldożek francuski! Ej, prawda, że jest śliczny? Mój piesio, a ti ti, mój mały piesio…

<szumy> <zgłuszony dźwięk uderzenia w twarz>

Nie puszczaj kierownicy i pilnuj drogi, pajacu! Zresztą ona nie widzi twojego kundla, bo nie wiem, czy zauważyłeś, ale nagrywamy się na jej telefoniczną sekretarkę. Kochanie, wybacz, to był właśnie ten osioł, o którym ci opowiadałem. Teraz mi wierzysz? Chryste, Christie, jeszcze tylko trzy dni i znowu będę cię mógł zobaczyć. Trzymaj za mnie kciuki, bo nie wiem, czy dożyję jutra w tak doborowym towarzystwie.

KLIK!





W zeszłym roku reżyser Todd Philips zmienił oblicze kinematografii swoim filmem „Kac Vegas”, który okazał się niesamowicie udaną – i przez to kasową - komedią na najwyższym poziomie. No ok, przyznaję, humor może nie jest wyjątkowo inteligentny, ale rzadko kiedy podaje się go w tak smakowitej mieszance ciekawego pomysłu na fabułę i sympatycznie pokręconych bohaterów. Tego roku trafia się nam kolejna okazja do poćwiczenia mięśni brzucha na sali kinowej, tym razem w towarzystwie Petera i Ethana, których złośliwy los skazuje na wspólną podróż przez połowę Ameryki. Ich odmienne charaktery i style bycia (a w szczególności „oryginalność” tego drugiego pana) doprowadzają do wielu histerycznie zabawnych sytuacji – a co za tym idzie – nudzić na seansie się po prostu nie da. Od czasu „The Hangover” nie widziałem w kinie komedii, przy której miałbym tak szczery ubaw jak na „Zanim odejdą wody”. Wiem, że polski tytuł brzmi fatalnie (oryginalny to „Due Date”), ale nie można oceniać książki po okładce. Tym bardziej, że najnowszy projekt Philipsa jest – moim zdaniem – jeszcze śmieszniejszy od „skacowanych”. Nie spodziewałem się tak genialnego filmu, ale gdy po seansie wstanie z fotela utrudniły mi zakwasy brzucha i trudności w złapaniu oddechu, wiedziałem, że oto mamy nowego króla komedii. Chociaż, kto wie - a nuż po prostu odeszły mi wody...
-------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------


+ przezabawni bohaterowie (niczym stare małżeństwo), fabuła, muzyka (naprawdę genialny soundtrack), HUMOR!!!

- brzuch mię boli :/

Ocena: 94.5/100
=====================
cinemacabra.blog.onet.pl