Nie wiem, może po prostu nie rozumiem filmu, nie dostrzegłem w nim nic wartościowego a na coś liczyłem. Człowiek był mało elastyczny bez żadnej dynamiki nie potrafił się odnajdywać w nowych sytuacjach, nie miał konkretnego celu a jego sukces poprzedni wydawał się być przypadkowy. Bez dynamiki ale impulsywnie nie planuje powrotu tylko stwierdza że nic innego nie umie a i tak umiera na ringu ach ....:(
Mój kumpel zaczął się śmiać kiedy stwierdziłem że "Niepokonany 3" to bardziej głęboki film. Nie wiem może to i śmieszne ale tam mamy niepokonanego mistrza walk w którego własne mniemanie o Sobie aż pożarło, srogo za to zapłacił, wyciągnął wnioski, uzupełnij braki i udowodnił to w co wierzył od początku w swoje życiowe powołanie.
Moim zdaniem aby docenić ten film trzeba oglądać wrestling, wiedzieć coś o tym biznesie. Osoba, która wcześniej się z tym nie spotkała, może nie odebrać dobrze tego filmu.
Ja nie oglądam wrestlingu bo jest dla mnie debilny i dla debili, ale film się bardzo podobał.
To na filmwebie się ludzie znają i lubią, ahhahaa zaraz spadnę z krzesła. Ale popieram aby się wzajemnie nie obrażać.
W sumie w tym filmie przyznali rację, że Wrestling jest tylko reżyserowanym spektaklem bez elementu sportu. Na olimpiadę z pewnością się nie nadaje, gdyż zadanie na poważnie choćby jednego markowanego ciosu kończyło by się śmiercią. Nie o to chodzi w tym filmie, tylko jak ponure może być życie podstarzałego wrestlera. Chyba sam przyznasz, że oprócz wiązania końca z końcem musiał jeszcze zażywać sterydy, a walka w drutach kolczastych ze sporym okaleczaniem ciała - to już było prawdziwe a z pewnością tak też muszą robić w rzeczywistości. No właśnie to był wrestler, który miał swoje 5 minut, a co dopiero szary człowiek, który nie ma czym się pochwalić? Oprócz niego zresztą na 2 planie była starzejąca się erotyczna tancerka, która musiała siłą rzeczy zakończyć karierę.
akurat film ma mało wspólnego z rzeczywistością. Owszem, występują poważne problemy m.in. z prochami (Nick Gage) jednak większość z wojowników przynajmniej w obecnych czasach ma wystarczająco kasy i normalnie ułożone życie. Historia mocno przesadzona (prostytutki, problemy z rodziną, prochy, bieda? bez przesady). Booking walk również wygląda całkiem inaczej (sami sobą ustalają co robią w ringu? hahaha w takim przypadku częstotliwość kontuzji byłaby o wiele wiele większa, już o poziomie walk nie wspominając). Wśród starszych, na granicy emerytury, wrestlerów faktycznie rzeczywistość nie jest zbyt kolorowa, ale żeby aż tak przesadzać? Tak czy inaczej widzę, że film jest odpowiednio oceniany, więc nie będę się czepiał. Gdybym nie interesował się tematem sam oceniłbym wyżej produkcję.
Dla wszystkich szukających prawdy polecam jednak dokumenty :) nie może być nic gorszego od kreowania obrazu wrestlera na podstawie produkcji takiej jak ta.
ja ogladam wrestling kilka lat wiec moge wyjasnic pare faktów. Zeby zrozumiec ten film trzeba wiedziec co to wrestling i sie na nim znac, bo uznasz ze film nie ma wiekszego sensu.
Sama historia moze i jest mocno przesadzona ale popatrz gdzie on walczy, na sali jest moze tysiac osob bo to federacja niezalezna nie tak jak WWE. Jezeli chodzi o booking, mozna przypuszczac ze federacji nie stac na zatrudnienie writera wiec szef ustala kto z kim walczy a juz sami zawodnicy decyduja jak bedzie przebiegać mecz. Jezeli chodzi o starszych, zgadzam sie, kolorowo w ich przypadku nie jest. W duzych federacjach dostają emerytury natomiast w takich jak ta nie dostaja nic. Zgadzam sie ze nie jest to film do kreowania wizerunku wrestlera, najlepsze są dokumenty wydawane przez same federacje.
Akurat federacje niezależne ukazane w filmie - Combat Zone Wrestling i Ring Of Honor posiadają bookerów i całe zaplecze godne porządnej federacji. Na galach w rzeczywistości stawia się ta niepełna setka osób, jednak cały zarobek opiera się na sprzedaży płyt z galami gdzie dochodzi również merchandise z koszulkami, autografami, zdjęciami itp. CO do samego bookingu gal, wątpię aby większe federacje, które stać na ściągnięcie gwiazdy narażałyby show i zdrowie wrestlerów, dając im wolną rękę. Oczywiście w pewnym stopniu mają udział, jednak ograniczony do rozpisanego skryptu. Wracając jeszcze do zarobków - biorąc pod uwagę wynagrodzenie za walkę, pewien procent udziału ze sprzedaży rzeczy i częste występy w niezależnych federacjach, wrestler typu jak nasz bohater dałby radę. Owszem, prochy wchodzą w grę i niejednego doprowadziły do śmierci czy samobójstwa (szczególnie CZW - Trent Acid, Brain Damage, JC Bailey) jednak to sporadyczne przypadki. Z życia można wziąć takiego Sabu, Tommy Dreamera, Ravena (sławy dawnego ECW) i kilku innych starych wyjadaczy, którzy do dzisiaj goszczą na przeróżnych galach, chociaż "moda" na nich przeminęła już dawno i radzą sobie całkiem nieźle.
Nie odniosę się do filmu bo wszystko zostało powiedziane, ale powiem jedno, jeśli ktoś wspomina o CZW, to ja wspominam od czego zaczęła się "BOTCHAMANIA" na Youtube i teksty typu "there is no botchamania without CZW". Drugą rzeczą jest, narkotyki doprowadziły do śmierci o wiele większe sławy jak ci wyżej wymienieni, dajmy na to Curt Hennig, Brian Pillman lub TesT. Każdy z nich był w wielkich federacjach. Kolejna rzecz, narkotyki nie muszą zabijać, robią wystarczająco dużo bez śmierci np. Scott Hall. Wielka sława, a teraz wrak człowieka, ledwo żyjący. Polecam film Beyond The Mat (1999), tam jest świetnie przedstawione jak wygląda wrestling "od tyłu". Jest też wiele programów/filmów ukazujących stan Hall'a. To jak pojechał promować jakąś federację i nawet nie wiedział gdzie jest (jak sam wspominał).
Tak niestety jest w wrestlingu że ustalają co mają robić w ringu bo to nie jest sport tylko rozrywka sportowa. Ale nawet jak zawodnicy znają scenariusz walki to mogą im się zdarzyć kontuzje. Gdyby to nie było reżyserowane to by łamali sobie karki na 1000 sposobów.
Co do tego że odchodzący na emeryture bohater tego filmu żyje w biedzie to po prostu woda sodowa uderzyła mu do głowy.
Gdy żyjesz na szczycie i zarabiasz grube pieniądze to prochy się pojawiają i możesz z tego szczytu również szybko spaść na dno Np. Mike Tyson tyle że bez tych prochów :P
Film mi się bardzo podobał z różnych wzgledów. jednym z nich jest to, że jestem starym fanem wrestlingu i nie wiem czy ten film ma mało wspólengo z rzeczywistością. Oglądałem materiały dodatkowe, w kótrych wypowiadały się gwiazdy wrestlingu m.in. DDP i Greg Valentine i one akurat nie twierdziły, że film jest daleki od rzeczywistości. A kto jak kto ale ludzie tym żyjący i obecnie na emeryturze zawodowej chyba lepiej wiedzą, czy coś jest dalekie od rzeczywistości, czy nie. zwłacza gdy twierdzi tak ktoś, kto mieszka w Polse nie w USA.
Brawo za opinie bez hejtów itd :) może z czasem zrozumiesz ten film j dasz 10 :P
"Nie wiem, może po prostu nie rozumiem filmu," - właściwie można juz dalej nie czytać ;)
Jak widzę sami znawcy tematu co to tylko i wyłącznie oni dobrze zrozumieli i odebrali film, reszta to ciemna tłuszcza, zdolna zrozumieć tylko bajkę o wróbelku Elemelku.
Jest to piękna historia o upadku człowieka, doskonale zagrana przez Rourke. Ot i wszystko.
Wszystko co napisałeś, to pean na cześć tego filmu. Ten film jest wałśnie o tym, co napisałeś. I to jest jego wartość. Widać jesteś ty i twoje życie przeciwieństwem bohatera. Jesteś elastyczny, pełen dynamiki, potrafisz się odnaleźć w nowych sytuacjachi, a twój sukces nigdy nie był przypadkowy i nie dokonujesz niczego impulsywnie, tylko po wnikliwych przemysleniach. Chcąc nie chcąc daleś piekną recnzję filmowi.//recenzję sprzeczną z intencjami mój ty perfekionisto
Nie zupełnie, ciągle pracuje nad sobą być taki jak piszesz nie jest to łatwe, a główny bohater przybliża mnie do końca jakiego nie chciałbym doczekać
To oczywiste, że nikt z nas nie chciałby takiego końca, jak miał bohater filmu. Tylko Twoje zarzuty wobec filmu wydały mi się dziwne. Bo one więcej mówiły o Twoich obawach niż o filmie. Film pokazał takiego człowieka. Czynienie z tego zarzutu, jest dla mnie niewłaściwe. Nikt nie jest perfekcyjny. I nie jest zadaniem sztuki filmowej pokazywanie idealnych ludzi. Jest wiele osób, których życie ulżyło się jak protagoniscie. Bez względu na wykonywane zajęcie. I naprawdę uważam, że daleś wbrew swym intencjom bardzo pozytywną recenzję filmu. A to czy zgadzasz się z takim życiem, to już zupełnie inna sprawa.
W zasadzie tak o tym nie myślałem, chodź w filmach szukam zawsze jakiegoś bodźca, tego jak ludzie dążą osiągają i stają się lepsi, takie historie jak zapaśniku w życiu też mają miejsce chodz mam wrażenie że jest znacznie tego więcej, wiadomości, telewizja aż huczy bo najlepiej się sprzedaje ból, płacz i cierpienie, dlatego w filmach szukam inspiracji czegoś z czym się utożsamię, pomyślisz pewnie po co sięgam po dramaty ostatnio obejrzałem Poker Hause, o koszykarce też życie do kitu, gwałcona przez alfonsa matki itd. Jednak nie dała za wygrano, film po prostu nie dla mnie, chodź od strony technicznej dobrze zrealizowany
Takie filmy mają na celu wstrząsnąć i dać do myślenia. Dzięki temu może przyjdzie impuls aby życie swoje ulepszyć.
Jeśli dla Ciebie głębokim filmem jest to, że ktoś jest niepokonanym mistrzem i tłucze wszystkich naokoło, to Ci współczuję. Napisałeś w pierwszych linijkach swojej wypowiedzi sens filmu a sens ten jest genialny. Po prostu jesteś gimbotrollem lecącym za efektami i nawalanką a nie za inteligentnym zmuszającym do refleksji filmem.