Współczuję Rourke, że z seksownego podrywacza zamienił się z czasem (za sprawą żarcia i operacji plastycznych) w potwora, ale nie zmienia to mojego stosunku do filmu. Jest brzydki i nudny.
W ogóle nie rozumiem zachwytów nad Afronskim. On też jest brzydki, nudny, a co gorsza - pretensjonalny. Wydala z siebie ciągle jakieś przydługie etiudy studenckie (najlepszym przykładem jest uwielbiane przez... hmmm... aspirantów do kultury "Requiem dla snu")
Brak akcji powinien być chyba czymś rekom:)pensowany.
Jeśli tutaj jest, to czym?
Jakoś nie widzę.
Aronofsky to raczej nie Tarkowski:):):)
Jak dla mnie w zupełności wystarczy 'ci€kawy ry$ psycho£ogiczny' ;) tego typu ludzi co 'Taran' a właściwie Rourke - mam dobrego qmpla o podobnej 'naturze' i po seansie ciut lepiej rozmiem niektóre jego 'decyzje' - wiec w sumie chyba po prostu trafił u mnie na podatny grunt...
Co nie zmienia faktu że wiecej niż jedno oczko bym przez to od mojej oceny nie odjął bo nie było w tym filmie niczgo czego bym nie mógł zdzierzyć - już za sam ten fakt oceniany film ma u mnie najmarniej 6 (czyli NIEzły) - wiec ta Twoja trója (z dodatkowym komentarzem to nawet 3-ja 'na szynach') mnie najzwyczajniej ubodła... ;)
P.S. Odnośnie ostatniego akapitu nie ma sporu - broklyński Żyd z pewnością nie może być portsaidzkim pół-francuzem ;)))
Przyznam się, że mam "długie zęby" na Aronofskiego (moim zdaniem to "mistrz kina" dla... ubogich), więc ze dwa-trzy punkty odjąłem mu z czystej przekory:):):)
Jeśli idzie o samego "Zapaśnika", to wyczuwam więcej sprytu niż artystycznego zacięcia. Rourke idiotycznymi operacjami i "niezdrowym stylem życia" zrujnował sobie zdrowie i urodę, więc świetnie nadawał się do roli rozkładającego się na oczach kamery, zdeklasowanego zapaśnika. No i tak też został oprawiony, przyrządzony i rzucony na stół. Trochę to... podłe.
Szkoda mi go, bo to przecież dobry aktor, a z nową, monstrualną powierzchownością też jakoś sobie radził, choćby w filmie T.Scotta "Domino" (najdłuższy teledysk świata?:):):))
No to co?
Krakowskim targiem - ja dodaję, Ty odejmujesz?:):):)
Ja wogóle mam wrażenie że cały film został skrojony a wręcz wymyślony pod Rourke'a (troche jak 'Meczeta' pod Maczetę ;) i śmiem twierdzić że Rourke nie był z tego powodu specjalnie nieszczęśliwy - dał innym choć troche zrozumieć genezę swoich dziwactw... ;)
I naprawdę chętnie przystałbym na targ jaki proponujesz ale... końcowe zawodzenie Bruce'a mnie lekko stopuje - bo to naprawdę fajny kawałek podwyższający ocene tego skądinąd niezłego filmu...
Stop. Czy ja napisałem NIEzłego ?
Chyba tak - a skoro słowo się rzekło to nie pozostaje mi nic innego niż obniżyć o jeden i dać 6 - bo faktycznie film ma gumowatą konsystencję no i traktuje o najgłupszym chyba sporcie (a właściwie parodii sportu) na świecie - ale Ciebie bede przekonywał do dodania dwóch oczek - jednego żeby dobić targu a drugiego żeby jednak ciutkę docenić obu weteranów ;)))
OK, to ja oczywiście dodam jedno oczko!:):):)
Lubię podyskutować, nawet się pokłócić, a "naparzanka" z Tobą to była czystą przyjemnością:):):)
Przybite - dajmy na to że nie zauważyłem że olałeś Bruce'a dodając tylko jedno oko ;)))
Odnośnie naparzanki - ileż bym dał by z każdym można było się tak pięknie 'kłócić' jak z Tobą - naprawdę serdecznie PozdrawiaM ;)))
PS
Nie wiem jak "olałem" i jak "dałem oko":):):)
Jestem tu nowy i niedoświadczony.
To dość proste a ponieważ na naukę nigdy nie jest zbyt późno ;) więc spróbuję rozjaśnić przywołując do pomocy jej wysokość - Kólowę Nauk...
Otóż zamiast 3+1 powinno być 3+1 i jeszcze plus 1 - na emeryturkę dla wETER;)anów - co powinno się sumować w pię(ś)ć - a jak w mordeczkę strzelił (w/w ;) nadal figuruje pięśc bez kciuka... a jak zapewne dokonale wiesz z historii ludzkości - gdyby nie kciuk - nie byłoby... Sparatakusa ;))
To jest trochę tak jakbyś tej w/w trói z dyszlami bez żadnego pardonu zabrał dyd... znaczy dyszle...
Serca/oczu nie masz ?
jak ona ma tak - bez dyd.. znaczy się - bez dyszli ?
dodaj biduli choć plusa - dla równowagi... dając 5 ;))
W zamian - również dla równowgi (a tak naprawdę żeby nie było że mam mantalność często wysępujacą u przedstawicieli narodowości reżysera ;) obiecuję solennie (chyba że akurat będę maiał inne zdanie ;) dodać lub odjąc jedną, niech będzie że 'gwiazdkę' w DOWOLNYM przez Ciebie wybranym a przezemnie ocenionym filmie - ale to nie koniec...
Jako dodatkowy ekstrasupeubergratisbonus możesz tak samo postąpić odnośnie gier...
Musisz przyznać że oferta jest na tyle szczodra że nie do przecenienia....
Wręcz nie do odrzucenia... ;)))
Fakt, umiesz się targować z iście... diasporowym talentem:):):)
Niech Ci będzie, dorzucę coś "na rozmnożenie", choć... mógłbyś się zrewanżować od razu i mielibyśmy okrągłą, wspólną piąteczkę:):):)
Dziękuję - w imieniu swoim i Bruce'a (bo to on - jak często wspominał - czuł się niezauważony/olany ;)
Odnośnie mojej 6 to naprawdę chętnie, specjalnie dla Ciebie odjął bym gwiazdkę i przyjął wspólnie wypracowaną, idealnie równą pionę...
ALE - mam problem - może zdradzam zbyt dużo, ale już miałem telefony od agentów Mickey'a i Bruce'a w sprawie 'tego nieszczesnego incydentu' jak to raczyli opisać i dodać że, w związku z 'nieprzemyślanym, lekkomyślnym i krzywdzącym biednych emerytów niesłusznym odjęciem gwiazdki' postraszyli mnie... przymusową wizytą u chirurga plastycznego który 'popełnił' twarz Mickey'a... dwukrotną... :O
Ja to bym może jeszcze jakoś przeżył - ale moja lepsza połowa postawiła zdecydowane veto... ;)
Więc sam widzisz - po prostu nie mogę im wszystkim - czyli całej 3-ce - tego zrobić - choćbym bardzo chciał ;)))
Cóż, wierzę, chcę wierzyć, że po operacji upodabniającej Cię do Rurki, wyglądałbyś gorzej:):):)
Ja zaś wiem, choć wierzyć mi się nie chce, że 'po' wyglądałbym nadal lepiej od Ciebie... ;)))
Śmiej się, ale pamiętaj, że została mi w pistolecie kula (vide "Pojedynek" Ridleya Scotta) i mogę strzelić, kiedy mi tylko przyjdzie na to chęć:):):):)
HA! - wiedziałem że prędzej czy pózniej znajdę (i wytknę nie omieszkając) u Ciebie jakieś cechy wspólne z Aaronowskim - wiedziałem i zawczasu zabezpieczyłem się klauzulą do umowy, do której się odwołujesz... jednym słowem wirtualnie mogę podmienić Ci kulę na ślepaka bądz nabój hukowy - na mocy tejże klauzuli ;)
I będę w prawie...
NO PASARAN ;)))
"Słowo się rzekło..."
Mogę, jeśli będę złośliwy, poczekać do czasu, kiedy dasz jakiemuś filmowi "dyszkę" (będzie to z pewnością Twój u l u b i o n y film) i domagać się, żebyś mu odjął jeden punkt, albo... stracił na zawsze zdolność honorową.
W pistoletach pojedynkowych, gładkolufowych, czarnoprochowych nie używa się nabojów, więc także... ślepaków (łuska, spłonka, materiał wybuchowy i... nic).
Żadne kombinacje a la Aronofski (i jego pobratymcy) tu nie pomogą:):):)
PS
Wiesz co?
Tylu razy już wysłuchiwałem od różnych błaznów w Sieci bełkotu o "zdolności honorowej" i tekstów w stylu "moi przodkowie po twoich na konia (chyba "na koń", jak mawiali moi przodkowie) wsiadali", że muszę zaznaczyć wyraźnie, iż nie identyfikuję się z tą bandą palantów.
Niemniej jednak... "kobyłka u płota".
I to jest właśnie prawdziwa "napie.dalenka"!!!:):):)
To troche nie 'fair' z tym pociskiem do bezkali:)browca - bo jeśli już pojedynek - to nie na kamienie (czy też ich ołowiane substytuty) miotane w przeciwnika (zamiast ramieniem to siłą wynalazku Państwa Środka) tylko tak jak to czynili m o i dziadowie - szlachetnie i honorowo - czyli na biało... w której to materii lepiej sobie poczynam - bo i 'forhend' i 'bekhend' zarówno w 'topspinie','dropszocie' jak i 'slajsie' ;)... ale jak już wspomniałem - to nie ja wybierałem oręż...
Wracając do meritum to może masz już jakiegoś kandydata do minusowania ? bo zaczynam mieć wrażenie że trochę zaczynamy 'orbitować bez cukru' i przydałby się naszej dyskusji jakieś nowe (trzymajac się syjonistycznej retoryki) 'Wzgórza Golan'... bo z tych naszych zostały co najwyżej pagórki ;)))
Boisz się, że jednak wykorzystam ten "nabój"?:):):)
OK, nie będę Cię trzymał w niepewności.
Możesz przyminusować jakiś film Refna (do wyboru: "Walhalla" i "Bronson").
Nie znoszę gnojka!
Albo... "Django".
Zabolało?:):):)
Django Ci sie nie podoba ?
To świadczy tylko o tym że musisz być w skrytości ducha skończonym rasistą... tak, tak - nie zapomniałem kto pierwszy wytoczył... pistolety... ;)
i to na kogo ? na Aaronowskiego...
Przypadek ? Nie sądzę... ;)
P.S. Co do Walhalli to masz rację - po dwukrotnym seansie stwierdzam ze to jednak przeintelektualizowany bełkot który trzeba oglądać z 'Meandrami celtyckiej mitologii' w ręku coby sqmać cokolwiek - choć pejzaże pokazuje lepsze niż National Geografic...
"Django" podoba mi się... umiarkowanie:):):)
Jak chcesz się pokłócić, to znajdziesz mój wątek.
No dobra, niech będzie już ta "Walhalla", choć idziesz po linii najmniejszego oporu i niczego nie poświęcasz.
Niezbyt to honorowe, bardziej... diasporowe:):):)
Odjąłem Walhalli... czyli 'ogierek w obejściu' że tak 'sparafrazuję'... ;)
To jest właściwy moment by zacytować Williama Wallace'a i wzbić w eter gromkie:
F R E E E E D O O O O M M ! ! !
P.S. no i Django uratowany ;))
P.S.2 Na przyszłość nie będę tak szafował 'kartą minusowania - in blanco' - jeszcze byś mi Panzer Corpsa obsobaczył i opluć kazał... a tego bym nie zdzierżył - celny cios w Djanga ;) okupiłem długą i bolesną rehabilitacją w czułych objęciach mojego najlepszego przyjaciela... lecz zanim zaczniesz wizualizować grzszne myśli;) spieszę wyjaśnć że chodzi o mał(ą)żonkę ;)))
Tjaaa...
"Gay" Ritchie:):):)
Szorujesz po dnie.
Patrz mi na usta: "Nie-chce-mi-się-z-tobą-gadać".
"Rourke, że z seksownego podrywacza zamienił się z czasem (za sprawą żarcia i operacji plastycznych)"
Do licznych wad tego aktora, z powodu których nie mam ochoty go lubić, dopiszę jeszcze jedną: on też przyjaźni się osobiście z Putinem. Podobnie jak Dépardieu i Segal (lecz czy ten ostatni w ogóle zasługuje na miano aktora?).
Ale akurat "Zapaśnika" uznaję za film udany a rolę Rourke'a - za dobrą.
O czym jest ten film? o udawaniu! O udawanych walkach, o powierzchownych związkach i uczuciach, o pozorowanym życiu. No i akurat Rourke świetnie się wpisał w historię o facecie, który spieprzył całe swoje życie, bo całego życia nie oparł o nic, co byłoby prawdziwego i pogłębione. Po zdrowotnym załamaniu przeżywa wprawdzie moment skruchy i paniki, że oto nigdy nie zbudował żadnego związku, że pozostał sam... Już-już obawiałem się, że reżyser pójdzie tu na jakiś łatwy, lekko łzawy happy end i że Randy odnajdzie się odmienionym na lepsze życiu: z córką i z nową kobietą (Marisa Tomei gra osobę z przeszłością, ale wciąż atrakcyjną). No ale w życiu nie ma tak lekko. I w filmie też nie ma łatwo.
Masz rację, świetnie się "wpisał":):):)
Jak to jest, że jak już facet zaczyna przypominać najstarszą i najgrubszą, przerąbaną na wylot prostytutkę w Moskwie, zaczyna pałać miłością do Putina?
Jak zboczeniec do zboczeńca?:):):)
PS
Wyjaśniłem już wyżej, że trochę pobrykałem z oceną i dlaczego.
Film nie jest aż taką znów katastrofą, ale za dobry go nigdy nie uznam.
Jest jakiś tak... pornograficzny, ale na poziomie filmowania (jako sie rzekło) TIR-ówek przy pracy.
Błeeeee!!!
"Film nie jest aż taką znów katastrofą, ale za dobry go nigdy nie uznam. Jest jakiś tak... pornograficzny, ale na poziomie filmowania (jako sie rzekło) TIR-ówek przy pracy."
Co do tego zgoda: film nie jest zbyt atrakcyjny wizualnie. Mało jest w nim osób albo miejsc przyciągających wzrok. Do tego utrzymany w jakichś takich zimnych barwach. No i - rzecz stosunkowo rzadka w USA - filmowany z ręki, bez statywu. Co od razu nasuwa skojarzenia z o wiele tańszymi, kręconymi byle szybciej filmami Made in Europe. Przypuszczam, że gdyby trwał tyle co (na przykład) "Zaklinacz koni" - stałby się niezwykle trudny do obejrzenia w jednym kawałku. Na szczęście trzeba mu zapisać i ten plus, że nie ciągnie się ponad miarę.
Myślę, że zdjęcia z ręki nie wynikają z budżetu, choć przyznaję, że nie mam na ten temat żadnych informacji.
Podejrzewam, że to maniera "paradokumentalna" z naciskiem na "maniera"
Sądzę, że film miał być nudny, brzydki, niechlujny, szary, wytrzęsiony czyli... dla "wyrobionej (jak majtki w kroku:):):))) publiczności".
Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak filmuje prawdziwy szwenkier, taki z pewną ręką, refleksem i smykałką do prowadzenia kamery, powinien obejrzeć choćby "The Hurt Locker. W pułapce wojny" (choć w wielu znacznie starszych filmach, także polskich, też można podziwiać mistrzowską operatorkę).
Aronofsky próbuje nas brać na plewy i jeszcze ma nadzieję, że będziemy mu za to wdzięczni:):):)
Do H.... nie przyjazni sie z Putinem. Co ty za smarki wypisujesz. Byl na premierze filmu w Moskwie i wystapil w rosyjskim TV show. Mozna obejrzec na YouTube. Najpierw sie zastanow, poczytaj i dowiedz a potem pisz.
http://www.tvp.info/16568895/artysci-kochaja-putina-to-najgrzeczniejszy-z-ludzi
"Rourke [...k]upił [...] całą serię koszulek z limitowanej ekskluzywnej serii z podobizną Władimira Putina." [...] "Gdybym go nie lubił, na pewno nie kupiłbym tej koszulki – mówił Rourke dziennikarzom. – Spotkałem go parę razy i wiem, że jest prawdziwym dżentelmenem. Jest po prostu w porządku"
Naturalnie, możesz sobie nadal twierdzić, że obnoszenie się podobizną cara oraz wypowiadanie peanów na cześć cara nie jest żadna przyjaźnią. Z pewnością wielu przekonasz.
Nie nie bede tlumaczyl. Tylko koment. Robil promocje filmu. A najpewniej to dziennikarze rosyjscy i politycy chcieli pokazac jacy oni sa pro zachodni, co widac w Osetti na Krymie i wschodniej Ukrainie teraz. Wiec nie bryluj z TVP. A i on nie mieszka w zasciankowej, zakompleksionej , zatrwozonej i srajacej w gacie Polsce. Przykra ale prawda.
Jeszce jedno. Jednym z moich najlepszych przyjaciol jest rosjanin z litewskim paszportem. Rodzice poprostu przeprowadzili sie na Litwe jak mial 2 latka. Mowi on fluently po polsku. On pokazal mi ten filmik na YouTube dumny wlasnie z rosji(rosjan) ze Rourke wystapil tam w tym show. Jednak jak spytalem to sam powiedzial ze to jedna wielka sciema dla promocji filmu. Dziekuje.
"w zasciankowej, zakompleksionej , zatrwozonej i srajacej w gacie Polsce"
Widzę, że mam przyjemność (dość wątpliwą) z tak zwanym prawdziwym patriotą.
"Przykra ale prawda"
Ach jakże precyzyjnie udowodniona ta "prawda".
Nie ma za co.
"Aktor Rourke słusznie więc wybrał Moskwę jako miejsce dla swojej mistyfikacji. Przyjechał tu, by tryumfalnie "wrócić do boksu", swego ulubionego, a zarzuconego 20 lat temu sportu. Wyszedł na ring i "stoczył" walkę, w której już w drugiej rundzie ciosem w wątrobę znokautował 29-letniego czarnoskórego Elliota Seymoura, przywiezionego zza oceanu jako chłopca do bicia.
Moskwa emocjonowała się walką słynnego aktora i jego tryumfem. Zabawę zepsuli jednak reporterzy brytyjskiego "Daily Mail", którzy dokopali się do informacji, że Seymour, który w życiu stoczył tylko 10 walk i dziewięć z nich przegrał, od półtora roku jest bezdomny, mieszka w parkach i pewnie po boju w Moskwie, kiedy skończą mu się pieniądze za wystawienie się na ciosy Rourke, znów będzie tam koczował.
Słynnemu aktorowi pismacy nastroju jednak nie zepsuli. On zapowiada, że stoczy w Rosji, gdzie bardzo mu się podoba, kolejne walki."
(zdaje się, że dołączenie przeze mnie linka do felietony Radziwinowicza na stronie Gazety jest niezgodne z regulaminem)
Nawet jeśli lubi Putina, to co? Niejaka BB też go lubi z powodu fok, czy czegoś.. Putin da się lubić. Bywa czarujący i dowcipny, a nie kazdy przecież musi się interesować polityką i w niej orientować. Pomijając fakt, ze polityka Putina jest kontrowersyjna i różnie mozna na nią patrzeć.
Z samym odbiorem filmu nie do końca się zgadzam. Dla mnie ''Zapaśnik'' jest opowieścią o człowieku, który bawił się życiem, po czym obudził z ręką w nocniku. To czym się zajmował go zabijało, ale tylko w tym się jakoś odnajdował. Nie umiał, mimo chęci naprawić błędów przeszłości(córka). Związek z kobietą podobnie ,,poobijaną''(to podobieństwo miedzy postaciami jest jednym z lepszych aspektów filmu) przez życie też nie wypalił. Pozostało mu tylko przyjmowanie ciosów na ringu- i tak ,,mniej bolesnych, niż te poza nim''. Tylko w tym był kiedyś dobry. Inaczej nie umiał.
"Nawet jeśli lubi Putina, to co?"
No właśnie. Czasami bywa tak, że dany aktor nigdy nic mi w życiu złego nie zrobił. A jednak ja coś go, kurde, nie lubię. Nie lubię i już!
Tym razem przynajmniej wiem dlaczego...
PS Osobista niechęć do Rourke'a nie przeszkadza mi jednak uznać, że jest on - mimo wszystko - aktorem. Czego nie da się powiedzieć o niejakim Seagalu Stevenie.
Steven... Aktor jednej miny- ,,mam uporczywe zaparcie''... Jego atut, to(podobno) znajomość sztuk walki. Niestety nie jestem w stanie tego należycie docenić... Takie filmy, gdzie ganiają się po dachach wagonów, to nie dla mnie...
W każdym komentarzu powtarzasz słowo "etiuda studencka", czyżby braki w wokabularzu. Kilkukrotnie powtarzasz w swoim komentarzu słowa nudny i brzydki. Czyżbyś brak argumentów starał się tuszować skrajnym subiektywizmem?
Mało prawdopodobne. Świadczy o tym chociażby brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.
Kolejne braki w wokabularzu? Kolejne wyzwiska? Czy kolejne naruszanie moich praw podmiotowych, które jest karalne?
Szszszszsz...
Jeszcze się nie utopiłeś?
Myślisz, że na słowniku wyrazów obcych i "prawach podmiotowych" będziesz pływał w nieskończoność?
No to płyń... z prądem gnojówki:):):)