Lubię takie filmy, jednak akurat w tym dialogi zanudziły akcję.
------SPOILER------- ----------SPOILER------------ --------------SPOILER-------------
Moim zdaniem otoczka filmu jest naprawdę jego mocnym punktem. Praca kamery, zbliżenia na aktorów oraz slow-mo wypadły bardzo ciekawie i w połączeniu
z nagłymi dźwiękami tworzą interesujący klimat. Pod tym względem film odrobinę przypominał mi Stoker - również mocno dopracowany audiowizualnie.
Niestety jeżeli chodzi o samą historię to jest ona po prostu "opowiedziana" zbyt ogólnikowo, tu czuję bardzo duży niedosyt.
Z filmu dowiedzieliśmy się, że jest jakaś sekta, ale nie wiadomo co tak naprawdę robili jej członkowie, jakie metody stosowali, jak David oraz Eden zostali "wybrani" (tak mówi o nich David)
i w co tak naprawdę wierzyli. Wiadomo tylko, że według nich śmierć jest jedyną drogą do uciszenia bólu, ale ciekawi mnie dlaczego chcieli zabrać ze sobą przyjaciół. Rozumiem, gdyby każdy mocno cierpiał
np. po stracie dziecka jak główni bohaterowie, jednak motywy, którymi się kierowali przy ich wyborze nie zostały chyba wyjaśnione. Nie wiadomo też jakim cudem całe osiedle
należało do tej sekty i czemu w tym dniu wszyscy musieli dokonać tego "rytuału". Pytanie czemu nie mogli już dawno temu odebrać sobie życia, tylko dopiero 2 lata od dnia wstąpienia do grupy.
Szkoda też, że niemal od początku wiadomo jak to się skończy, rytualny mord wisiał w powietrzu, więc i tu nie było większego zaskoczenia.
Mam też pytanie. Czy agonia Sadie była związana z wcześniejszym uderzeniem o kredens, tylko dopiero teraz poczuła skutki czy w czasie, gdy Will i Kira czaili sie w pokoju ktoś jej "pomógł"?
Wydaje mi się, że zabrali bliskich, żeby być wszyscy razem, zostali wybrani jak to w religiach, nagroda za należenie do grupy, ale też pożyteczna, bo mogą pomóc bliskim itd. Musieli czekać dwa lata, żeby uzależnić się od sekty, wciągnąć innych. Nie wiem, jakim cudem mieliby namówić całe osiedle albo jak sekta miałaby sama się tak mocno rozprzestrzenić, ale może bywały takie przypadki? Tylko chyba nie w tak dużych miastach? Wyznaczenie jednego dnia miało pewnie być rytualne, nadać wzniosłość wydarzeniu, osobno wszyscy by się wahali i kolejne ataki byłyby zagrożone. A Sadie pewnie ktoś pomógł, skoro ten trzeci gość był na dole, to może on. Nie odpowiada mi tylko to, czemu Azjata nie nagrał drugiej wiadomości gł. bohaterowi i dlaczego Sadie nie zawiadomiła innych, że ci dobrzy są w pokoju, widocznie ktoś ją uprzedził, ale to dość naiwne.