W chwili gdy film wchodził na ekrany B.Willis dzierżył palmę największego twardziela Hollywood. W " Ze śmiercią....." zagrał rolę która według mnie była jedną z jego najlepszych ról w dorobku filmowym. Nieporadny , fajtłapowaty , w za dużym sweterku i spadających portkach wyglądał prze---fantastycznie. Żona stwierdziła że jest tak słodki jak miś z czekolady. :-) Postać Ernesta jest diametralnie różna od Johna McLeana ze Szklanej Pułapki a mimo to nie wyobrażam sobie nikogo innego w tym filmie jako Ernesta M :-) Sam film jest rewelacyjny. 8,5 to nota na którą zasłużył jak żaden inny film.