PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=764039}
7,6 134 370
ocen
7,6 10 1 134370
7,9 52
oceny krytyków
Zimna wojna
powrót do forum filmu Zimna wojna

Uważam, że reżyser ma wielkie zaufanie do widza.
Film wiele przemilcza i pozostawia w domysłach - a przecież dramat bohaterów wybrzmiewa z całą siłą.
Reżyser ma wielki talent - bo pokazuje okrucieństwo, ale bez rozlewu krwi, pokazuje miłość - bez patetycznych wyznań, pokazuje historię - bez oceniania.

Ocenę obniża Szyc - który w każdej roli jest identyczny, z jedną miną, z juedną intonacją głosu, i czasem aż przykro było patrzeć na ekspresję i oczy Kota, i na puste spojrzenie Szyca.

Pozostali aktorzy - naprawdę WIELKIE role, tj. Joanna Kulig i Tomasz Kot zagrali idealnie - ich oczy - same spojrzenia, czasem wyrażały wszystko. A przecież i talent wokalny aktorki wybrzmiał z dużą siłą.

Wydaje mi się też, że czasami montaż był za dosłowny - tj. te zaciemnienia klatek filmu przy zmianach daty było to za widoczne. Coś mi tam zgrzytało - choć możliwe, że tu chodziło o podkreślenie narracji filmu.

nan_s

Piszesz historia Polski a później dodajesz przymiotnik "przemilczana"
Myślę, że tak opowiadała "szkola polska" z tym, że oni musieli ze względu na klimat polityczny a Pawlikowski robi to ponieważ popisuje się przed widzem swoją filmową erydycja. Ja odebrałem te skoki jak mówienie do widza: "mamy ograniczony budżet a zatem robimy po taniosci" i "jak widz rozgarniety, to sobie dopowie" , tylko co innego zakończenie nieodpowiedziane a co innego istotne momenty narracyjne. "Zimna wojna" to szkolny przykład przerostu formy nad treścią. Papierowych bohaterów mają reanimowac dobrzy aktorzy, scenografia, muzyka a przede wszystkim tutaj zdjęcia. Pawlikowski to nie Sergio Leone a "Zimna wojna" to nie "Dawno temu w Ameryce" by je z takim nabozenstwem odbierać. Film obiecywał romans a tytuł określał i czas akcji i relacje między bohaterami. Wszystko jest tak jednak zawezone i anorektyczne, że dziwią mnie te pochwały. To film Żala przede wszystkim. I to jego nazwisko najpierw powinno być wymieniane.
P.S. Były patetyczne wyznania, choćby w pociągu.

ocenił(a) film na 9
JohnTheBrave

SPOILERY!!!! Kto nie oglądał - niech nie czyta!!!!!!


To prawda, że zdjęcia są w tym filmie ładne. Ale zdjęcia - podobnie jak muzyka pełnią tylko rolę służebną wobec opowieści o miłości, która kierowana jest przez reżysera i wyrażona przez aktorów.

Chodziło mi o to, że TŁEM filmu - a nie jego osią są momenty z historii Polski.
I choćby np. w pieśni ku chwale Stalina, dyrygowanej przez głównego bohatera - widzimy co przeżywali Polacy w epoce Stalinowskiej. Czy nie trzeba było widzieć tortur na Wiktorze w więzieniu - bo jego ręka, to pokazywała z całą siłą. Tak było w Polsce stalinowskiej i postalinowskiej.

Natomiast film opowiadał o miłości - w moim przekonaniu - podobnej do miłości Romeo i Julii. Para bohaterów zakochała się w sobie od pierwszego wejrzenia i podjęli własne wybory.
O jakich patetycznych wyznaniach w pociągu mówisz?? - czy chodzi o ich rozmowę w pociągu do Berlina - kiedy Wiktor mówi o planowanej ucieczce z Polski?? Gdzie tam patetyzm??

Skąd porównania tego filmu akurat do filmu gangsterskiego S. Leone??

nan_s

Skąd? Historia gangsterska to jeden z elementów tej barwnej opowieści, która tak jak "Zimna wojna" rozgrywa się na przestrzeni kilku dekad i ta miłość jest też ważna dla całej opowieści. Podobnie jak w "Zimnej wojnir" mamy u Leone wspaniałe zdjecia, muzykę oraz scenografię. Tylko, że tytuł u Leone daje to co obiecuje a u Pawlikowskiego dzieje się to w sposób polowiczny.
Przywolujesz historie Romea i Julii. Tylko, że oni byli nastolatkami a bohaterowie u Pawlikowkiego są po pięćdziesiątce na pewno gdy dokonują tego dziwacznego czynu z końca filmu. Ich działania ma sobie dowyjasniac widz, rezyserowi a zarazem wspolscenarzyscie nie chce się tego robić. Mógłbym przywołać tutaj też "Doktora Zywago" aby pokazać mialkosc filmu Pawlikowskiego. Wielka miłość a w tle wielka historia. Film ponadczasowy, który nic się nie zestarzal. Film Pawlikowskiego to w porównaniu do obu tylko piekne kadry. Historia jest fragmentaryczna, pretekstowa, rys psychologiczny postaci ma stworzyć widz.

ocenił(a) film na 9
JohnTheBrave

Cenię film Zimna wojna:) i uważam, że to ciekawa historia - ale nawet by mi nie przyszło do głowy aby porównywać ten film z takimi arcydziełami kina jak "Doktor Żywago" czy "Dawno temu..."
Przecież te dwa przywołane przez Ciebie filmy to epopeje - trwają chyba każdy ponad 3 godziny. Tam mamy całe sceny rewolucji czy też czasów prohibicji - całe sceny obyczajowe, jakby przekroje społeczeństw, na równi z losami bohaterów. Jak to się ma do "Zimnej wojny"??

Nigdzie nie napisałam, że historia w Zimnej wojnie - stoi OBOK losów bohaterów. PRZECIWNIE - historia ma na nich wpływ - ale to jest tło - bo cały film opiera się tylko - lub aż na duecie głównych bohaterów i na ich relacji.

I proszę - w historii Romeo i Julii nie ma żadnego znaczenia wiek bohaterów - bo wielu się zawsze na tym "zafiksowuje":) i przez to niżej ocenia uniwersalność tej miłości - w której chodzi przede wszystkim o nagłość uczuć, o ich wzajemność, o przeszkody i o wolę bohaterów - aby być ze sobą, mimo wszystko. I mówię tylko o nawiązaniu w tym filmie do tego motywu - bo przecież historia Zuli i Wiktora - to też historia artystów w czasach cenzury, to też trochę historia kaprysów dwóch upartych indywidualności, wreszcie to zwykły romans mężczyzny i kobiety.

Czyli - bardzo podobał mi się ten film:), ale bez przesady - aby porównywać go do wielkich arcydzieł kina:).

użytkownik usunięty
nan_s

Jeżeli mogę wtrącić się do dyskusji, chciałabym powiedzieć, że mam bardzo podobne zdanie do ciebie na temat "Zimnej Wojny", ale uważam, że jest to arcydzieło absolutne. A nawet jeżeli teraz ten film nie jest uważany za arcydzieło, to będzie w dalekiej, bądź niedalekiej przyszłości. Jest wielu ludzi,(nie mówię, że do nich należysz) którzy uważają że dobre polskie kino mogło istnieć tylko w latach 50-90, a tymczasem jest wiele naprawdę ambitnych, polskich produkcji, które są oceniane bardziej rygorystycznie ze względu na czasy,(21 wiek) w których powstały. Co o tym sądzisz?

ocenił(a) film na 6

To ja też się wtrącę i odpowiem na tezę, że "dobre polskie kino mogło istnieć tylko w latach 50-90", a współczesne jest z tego względu deprecjonowane.
Absolutnie nie. Mam ogromny szacunek do starej, dobrej szkoły filmowej, ale jak chyba każdy łaknę nowości. Nasze kino po latach głupich komedii i ekranizowania lektur, "wstaje z kolan". Mamy z roku na rok coraz więcej naprawdę dobrych, inteligentnych, ambitnych produkcji. Coraz mniej "garbów", coraz więcej nowych ścieżek. To jest piękne i jestem spokojna w kwestii przyszłych produkcji - mamy zdolnych twórców.

Co do Cold war - jest arcydziełem totalnym - pod kątem operatorskim. Tylko i wyłącznie.

użytkownik usunięty
Luluonthebridge

Mam takie samo zdanie jeśli chodzi o polskie kino. Teza z mojego poprzedniego komentarza, to nie moje zdanie. Chodziło mi to to, że bardzo wielu ludzi, przynajmniej z mojego otoczenia, tak sądzi. Bardzo się cieszę, że jest jeszcze ktoś, kto wierzy głęboko w przyszłość polskiego kina.

Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 6

Wiem że ta teza nie była Twoja :) Że chodziło o ogólny pogląd.
Niestety też się spotykam często z takim podejściem, ale to wynika z niewiedzy, wybierania z polskiego repertuaru jedynie komercyjnych tytułów, omijania kina wyrafinowanego. Ale też niestety z kiepskiej promocji tego ostatniego. "Dzikie róże" grane były w dni powszednie o 11 czy 14 - osoba pracująca na taki seans nie dotrze. Plus czas wyświetlania w kinach to 2-3 tygodnie i pojedyncze pokazy na festiwalach. Dystrybutorzy wierzę w to kino mniej niż widzowie, mam smutne wrażenie.

ocenił(a) film na 9

Całkowicie rozumiem ocenę tego filmu jako arcydzieło:) - bo od razu, po powrocie z kina - w zachycie nad tym filmem, nad jego delikatnością, pięknem, obrazem wielkiej miłości - też chciałam dać 10.
Ale nie dałam z dwóch powodów:
1) - za bardzo drażniła mnie rola Szyca - chłopak w każdym filmie gra identycznie, mówi identycznie - a między nim a Kotem leży przepaść aktorska,
2) czasami - coś mnie raziło chyba w montażu, tj. chodzi o te zaciemnieinia obrazu, kiedy zmieniały się lata - wiem , że pewnie chodziło o narracyjność filmu, podkreślenie, że zmienia się rok - ale - moim zdaniem - w jakiiś sposób powodowało to "pourywanie" filmu - przez to czasem nie ma on płynności.

Ale sama tematyka tego filmu - relacje duetu bohaterów i gra aktorska, , tło historyczne w Polsce, muzyka, zdjęcia, zcenografia - to najwyższy światowy poziom. - dlatego ocena arcydzieła jest dla mnie całkowicie zrozumiała.

I całkowicie zgadzam się z Tobą, że w kino polskie ma się dobrze także w 21 wieku - ale problemem jest to, że nie dociera do masy ludzi. tj. w kinach w najlepszych godzinach królują sensacyjniaki i komiksiaki amerykańskie, komedie romantyczne czy Patryki Vegi:)- a kino takie jak "Zimna wojna" ma swoją premierę pewnie tylko dlatego, że dostało nagrodę.

ocenił(a) film na 9
nan_s

Podobnie było z Idą! Dopiero gdy film dostał Oscara - jakoś ponad rok po premierze, kina ( tj. dystrybutorzy) polscy się obudzili.

nan_s

Co do Twojego punktu drugiego - taka była decyzja reżysera. Postanowił zmieścić historię rozpisaną na 15 lat w 85 minut. Recenzenci w Cannes pisali, ze to wielki talent, zrobić tak precyzyjny film, gdy niektórzy stworzyliby z tego 3-godzinnego snuja. Tak pół żartem, pół serio, ale każdy reżyser ma swój styl i swoje konwencje. No i zgoda, że jest to jakaś sztuka, ale jednak uważam że w tym filmie przydałoby się więcej treści. A przede wszystkim więcej emocji, ale oczywistym jest, że ich odczytywanie i odczuwanie to kwestia indywidualna każdego człowieka, może ja taki nie jestem, nie trafiło to do mnie, było to właśnie zimne. W drugiej połowie, w Paryżu i w Polsce z powrotem zrobiła się z tego ciekawsza historia, choć nie rozumiem, nie mamy możliwości aby się wczuć w losy bohaterów, bo nie żyliśmy w takich czasach - dlaczego ona postanawia wrócić do Polski. Oczywiście przyjmują różne wyjaśnienia, ale jakoś to do mnie nie trafia. Nie twierdzę, że lepszym wyjściem byłoby rozwiązanie "żyli długo i szczęśliwie w Paryżu", o którym to większość artystów tamtych czasów i nie tylko, marzyła. Paryż przyjmował wszystkich, tak jak Nowy Jork, Londyn i wiele innych miejsc pełnych uchodźców w różnych epokach. Przyjeżdzasz i możesz spróbować być kimś. Dlatego nie kupuję jej wahań i postawy, zwłaszcza ze te wątek nie był zbyt rozbudowany, bo patrz początek, reżyser przyjął taką konwencję, 15 minut albo ile na każdy z epizodów i jesteśmy dwa lata dalej, a tam tylko gorzej. Taka jest konsekwencja naszych wyborów życiowych. Najpierw ona nie potrafiła uciec, bo czuła, że to by się nie udało - no i się nie udało, ale czy czuła, że jest zostanie albo jak wróci to będzie gorzej? Co wybrać?

Na jakiej podstawie określają ten film mianem arcydzieła? Arcydzieło to film który wyznacza nowe szlaki, pokazuje coś nowego. Nie rozumiesz tego? Ten film nie jest arcydziełem m.in z tego powodu że do prawdziwych arcydzieł się oďwołuje. I generalnie jest podróżą wstecz do polskiego kina lat 50-tych. A zatem w żaden sposób nie można nazwać "Zimnej wojny arcydziełem.

nan_s

"Zimna wojna" też obiecywala tytulem chociażby historię miłosną na tle historii Europy po 1945 roku. Liczyłem zatem, że podobnie jak.w "Doktor Zywago" czy "Dawno temu w Ameryce" będzie to epopeja ale widać Pawlikowski nie ma takich ambicji pomimo tytułu jaki wybrał dla filmu

ocenił(a) film na 9
JohnTheBrave

Czyli to Twoje wyobrażenia/oczekiwania mają wpływ na ocenę:) - co jest ok.:) Ja też mam z tym problem - zwłaszcza, gdy oceniam filmy zrobione na podstawie książki:). Wyobrażam sobie coś wówczas - i jeśli film będący adaptacją mi tego nie pokaże też jestem często zawiedziona i zaniżam ocenę filmu:). Tylko - że to chyba nie jest słuszne.

Natomiast - uważam, że reżyser ma ogromne ambicje - i dużo w sobie delikatności - przez co jego filmy są jak koronki:) - wybacz mi to uogólnienie:) - ale nadal zachwycam się zwiewnością takich filmów jak "Zimna wojna" czy "Ida". I wbrew pozorom - filmy te bardzo prosto i bardzo skutecznie opowiadają o zwykłych ludziach, o zwykłych miłościach, o zwykłych wyborach. Niczego więcej nie pragnę od kina:).

nan_s

"pokazuje miłość - bez patetycznych wyznań" - powiedziałabym, że odwrotnie. Pokazuje patetyczne wyznania Zuli typu "będę z tobą do końca" (już na początku filmu, w scenie na łące). Miłości nie pokazuje w ogóle. Inaczej - pokazuje coś, co nie jest miłością. Jest uzależnieniem, huśtawką emocjonalną. Nie nazywaj tego miłością.

nan_s

Pokazywanie przemocy bez rozlewu krwi to akurat żadna nowość. Już Tarantino to zrobił w swoim debiucie. Co do miłości to jesteś pewny, że nie było w tym filmie żadnych patetycznych wyznań?

ocenił(a) film na 9
Nick_filmweb

Czy piszesz o tym, że we Wściekłych psach nie ma scen brutalnych??? Nie widziałam tego filmu.

I nie twierdzę wcale - że akurat Pawlikowski wymyślił - jak pokazywać okrucieństwo - nie pokazując wprost scen brutalnych czy rozlewu krwi.

Pisząc o pokazywaniu okrucieństwa bez rozlewu krwi - miałam na myśli to jak ukazano dramat bohatera po powrocie do Polski.
Przecież mógł szpiegować - co konsul mu ładnie podpowiedział - ale tego nie zrobił.
Poszedł do więzienia - i w scenie, kiedy bohaterka go odwiedza - mamy oczy bohatera - które mówią co przeszedł - a później widzimy jego rękę - jego rękę pianisty z powykręcanaymi i połamanymi palcami.
Chodzi o to, że nie widzieliśmy tortur, nie widzieliśmy bicia czy znęcania się nad bohaterem w wiezieniu, czy tego, że łamano mu rękę - ale przecież obraz tego - tego całego okrucieństwa wybrzmiewa w filmie.

A co do patetyzmu - to rzeczywiście nie widziałam w filmie scen nadmiernie podniosłych czy uroczystych - zwłaszcza nie było tego w relacjach miłosnych.
Kiedy bohater zakochuje się od pierwszego wejrzenia - przecież tam w ogóle nie ma patetyzmu.
W scenach seksu też nie.
Kiedy bohaterowie leżą na łące - Zuza - po swojej deklaracji - zrzuca bombę w postaci wyznania, że jest donosicielką przecież. I kiedy krzyczy, że może "zniszczyć" kochanka, ale tego nie zrobiła - to prawda przecież! Gdzie tam patetyzm?
Kiedy bohaterowie ustalają w pociągu, że uciekną - mówią to tak spokojnie, że dopiero po chwili uderza o czym oni decydują - czy były tam jakieś wyznania patetyczne, że opuszczają ojczyznę, rodziny, przyjaciół, całego Mazurka - jakieś podniosłe deklaracje czy wyznania??? Przecież nie było - a obawa bohaterki, że nie zna języka - przecież była racjonalna.
Czy był jakiś patetyzm, kiedy bohaterka zostaje w Polsce, a bohater oodchodzi??
Czy były jakieś sceny patetyczne w Paryżu - gdzie bohaterowie uwikłali się w nieciekawe związki i sytuacje??
Nie było też patetyzmu w scenie na przyjęciu - kiedy bohaterowie są po prostu znękani podjętymi przez siebie decyzjami.

Rzeczywiście - możliwe - że jedyną sceną patetyczną jest scena w Kościele - bo samobójstwo to ruch rzeczywiście podniosły. Ale w kontekście całego filmu, decyzji bohaterów, tego, ze oboje byli chimeryczni i nieobliczalni - akurat takie zakończenie miało swoje uzasadnienie.

Realność zachowań bohaterów to duży plus tego filmu - bo patetyzm zawsze trochę realność zachowań bohaterów ogranicza.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones