Piękna muzyka - wzruszające przejście od ludowej nuty po jazzowy feeling. Kadry - doskonałe! Mój ulubiony, ten lustrzany z pierwszego bankietu. Główne postaci...Nuda. Emocjonalna nuda. Bohaterowie jałowi, ich historia poprowadzona jakby była to amatorska, szkola akademia "z okazji". Nie rozumiem ich, są ulepieni z dziwnych gestów, nie wiem, co Zula chce udowodnić Wiktorowi w Paryżu, czy udaje czy jest femme fatale? Nie wiem. Nie rozumiem kompletnie ich relacji, jest ona sztuczna, nieprawdziwa i nie chcę powiedzieć po wyjściu z kina: "zazdroszczę im". A przecież to film o miłości.
Joanna Kulig pięknie śpiewa, pięknie tańczy. Tomasz Kot jest niewiarygodny w roli dyrygenta - może się starać, ale ktoś, kto kapkę wie, o co w tym chodzi, od razu złapie fałsz na ekranie. Tutaj niedopatrzenie Pawlikowskiego (dyrygowanie "w poprzek")...
Do momentu w którym główny bohater przechodzi do Berlina Zachodniego jest ciekawie. A potem...egh..."Ida" rozczarowała, "Zimna wojna" też...nie znam się chyba na kinie :-(
Może zainteresuje Cię rozmowa na temat muzyki do tego filmu z Marcinem Maseckim :) http://audycjekulturalne.pl/masecki-zimna-wojna/