PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=764039}
7,6 134 429
ocen
7,6 10 1 134429
7,9 52
oceny krytyków
Zimna wojna
powrót do forum filmu Zimna wojna

Słabe... Jedynie Kot ratuje trochę ten film, choć i tak jakby na pół gwizdka zagrał.

djsix

Nie zgodzę się po pierwsze z tym żeby film był słaby, mi bardzo przypadł do gustu. A rola Kota też uważam bardzo dobra, chyba jedna z jego najlepszych, choć Joanna kulig trochę go tu przyćmiła trzeba przyznać no ale to dzięki temu głosowi :)

ocenił(a) film na 1
Uniela

Skazany na bluesa, czy film o Relidze.... to było coś. tutaj mamy smutny obrazek o niczym tak naprawdę. Pokazanie miłości jako SYF. Miłość jest piękna a film słąby. Niestety niepochlebne wypowiedzi są usuwane jak i głosy...… słabse to

djsix

" Miłość jest piękna a film słąby. Niestety niepochlebne wypowiedzi są usuwane"

Dobre, bo śmieszne :)

Zdecyduj się: albo film jest "o niczym", albo "o miłości jako syfie" (sic!)

djsix

Czasem miłość jest też trudna a nie tylko piękna, łatwa i przyjemna. Tu właśnie taka trudna relacja między dwójką osób, które chcą ale nie mogą do końca się porozumieć została przedstawiona

Uniela

Tak szczerze, to moim zdaniem na ekranie nie widać żeby bohaterowie czegokolwiek "chcieli". Nie widać w nich zaangażowania ani tej całej miłości, która podobno siebie darzą, ani w realizowaniu pasji jaką jest muzyka. Szczególnie widać to po bohaterze granym przez Kota - utalentowany muzyk, któremu udało się stworzyć wspaniały zespół z kompletnych amatorów, w ani jednej scenie nie pokazał autentycznej radości z tego co osiągnął. W każdej scenie jest tak samo posępny, czy zespół czyni postępy, odnosi sukcesy czy nie, on tylko stoi i czasem się lekko uśmiechnie. Wyjątek stanowią momenty, gdy pojawia się Zula, no ale na tak żywą i charyzmatyczną osobę ciężko byłoby zareagować inaczej.
Nie zauważyłam także, żeby między bohaterami była jakakolwiek chemia,co poruszane było już w wielu wątkach. Samo słowo kocham nic nie znaczy.
Może taki był właśnie zamysł twórców - ukazanie dwójki bohaterów, którzy od początku do końca są wypaleni, pozbawieni pasji, życia w tym co robią. Szukają swojego miejsca w świecie, ale nigdzie nie potrafią się odnaleźć; wmawiają sobie, że są zakochani, bo to ostatnie co może im przynieść jakiekolwiek ukojenie, wypełnienie tej okropnej pustki. W końcu jednak uświadamiają sobie, że wyjście jest tylko jedno.

ocenił(a) film na 5
auinette

Zgadza się w 100% sensowy komentarz:)

auinette

Ty oglądałeś ten film? Postać grana przez Kota była artystą i z pierwszego występu się cieszył, bo było to coś co on i grupa razem stworzyli. W późniejszych występach byli marionetkami w rękach partii.

ocenił(a) film na 8
Uniela

Szkoda nerwów na tego pajaca, film był bardzo dobry, nie sądzę tak tylko ja i większość osób korzystających z Filmweb, ale także krytycy zagraniczni. Patrząc na jego profil, założył tylko konto na portalu aby ocenić ten 1 film.

ocenił(a) film na 4
Filip10

Po filmie w okolicach 8/10 spodziewałem się wartkiej akcji, ciekawych dialogów, trudnych dylematów głównych bohaterów i tego, że coś wyniosę z tej opowieści a co dostałem? Nudną opowiastkę o tym jak podstarzały reżyser umoczył w młodej piczy i się zabujał, a ona przez życie idzie dupą do przodu dając się dmuchać każdemu kto zagwarantuje jej wyższy status społeczny mając reżyserka gołodupca w poważaniu. No faktycznie METAFIZYCZNA HISTORIA MIŁOŚCI. Jedyne co w tym było metafizycznego to to, że film jest czarno-biały, pocięty jak indyk przed Świętem Dziękczynienia, szary, bury i ponury - żeby nikt się nie pomylił i nie wziął go za typową szmirę tylko AMBITNE KINO ARTYSTYCZNE.
Jakie można mieć przemyślenia po takim "głębokim" filmie? Nie zakochiwać się w dupodajkach karierowiczkach? Miłość z puszczalską laską może się nie udać? Głębokie to jak woda w kałuży.
PS. Krytycy filmowi spuszczają się nad wszystkim co mogłoby pokazać Polskę jako grajdołek, a Polki jako puszczalskie szmaty dające dupska za hajs - jeszcze żeby było o Polaczkach (najlepiej AKowcach i księżach) palących biednych żydów i małe niewinne niemieckie dzieciaczki w piecyku typu "koza" to w ogóle byłoby ARCYDZIEŁO, złote palmy, niedźwiedzie, globy, oscary wodotryski i orgazmy. Tak to niestety wygląda - https://youtu.be/u3r5MIAz16E #ustawa447

ocenił(a) film na 6
JeffStruecker

Coś w tym jest. Ładny muzyczny motyw przewodni i kilka udanych ujęć to za trochę mał. Mnie wynudził, a postacie zirytowały. Skąd te ochy i achy? Film o miłości bez miłości, zdradzie bez seksu, pasji bez pasji i muzyce z przeraźliwie długimi fragmentami ciszy. Niewykorzystani aktorzy. Dobry operator i fotogeniczna aktorka z temperamentem - cały film. Skąd te uznanie krytyki?! Sie pytam sie.

ocenił(a) film na 9
djsix

A co rozumiesz pod pojęciem przeintelektualizowana? Bo ja szczerze mówiąc nie odniosłem takiego wrażenia

ocenił(a) film na 3
Pitti_3

Może po prostu "próbuje sprawiać wrażenie że jest czymś więcej niż jest". Taka ładna wydmuszka, kryjąca się pod płaszczykiem kina artystycznego. Kryjąca pod formą do bólu eksponowanego czarno-białego zimnego socrealizmu, jedną wielką pustkę.

krevek

Gdzie masz ten socrealizm? Absurd jakiś.

ocenił(a) film na 3
zweistein

Oczywiście film gdzie jakieś 3/4 akcji ma w tle kulturę tworzoną w czasie głębokiej komuny jest wolny od ukazywania szarości socrealizmu. Serio? :D Obejrzyj jeszcze raz.

krevek

Nie muszę chyba. Kwestia tematu, a nie socrealistycznej formy. Nawet zarzut, że film dotyczy okresu lat 50-tych w Polsce... to żaden zarzut.

ocenił(a) film na 3
zweistein

To że film dotyczy określonych lat, nie jest moim zarzutem. Nigdzie też nie wytknąłem filmowi w formie zarzutu że ma socrealistyczną formę. Mój zarzut jest zupełnie inny.

Film tworzy tak intensywną nieprzyjazną otoczkę tej szarości, brudu, statyczności, że zapomina że jest filmem. Tak jakby nic innego nie istniało, poza pomysłami Pawlikowskiego typu "o, tu zróbmy super kadr, tylko żeby był szary i zimny". "O, tutaj koniecznie spowolnijmy akcję żeby nie było ani cienia satysfakcji dla widza, zróbmy surową scenografię, żeby była fajna surowa scena. Wszystko musi być nieprzyjazne jak ten romans!". "Pokazujmy więcej tej szarości, więcej, jeszcze więcej". "Tu jest potencjał fajnie potoczyć akcję, ale przerwijmy, żeby czasem nie było fajnego rozwoju, pamiętajcie, ma być statycznie i to mają być koniecznie rwane urywki życia!" A fabuła? A kto by się przejmował. Potniemy, a wszelkie cięcia które rozbijają ciągłość opowieści, uzasadnimy specyficznym charakterem romansu dziejącym się latami. Będzie uzasadnienie że ten romans jest taki rwany, gdzieś cały czas obecny ale jednocześnie nieobecny zupełnie jak burzliwe życie naszych bohaterów. Ale najważniejsze że parę fajnych kadrów damy, wzbogacimy piękną muzyką i jakoś to będzie! Trzeba jakoś przykryć kulejącą historyjkę tragicznych kochanków (jakże to oryginalne i zmierzające do jedynego finału jaki się zapowiadał), więcej szarości, więcej zimna, przykrywamy resztę!

Z gatunku "film-ale-antyfilm", warto się przyjrzeć jak to się robi, mistrzowi polskiego kina, Wojciechowi Hasowi . "Sanatorium pod klepsydrą" jest takim fajnym przykładem, gdzie przemawiają obrazy i klimat, a mimo to wszystko jest idealnie płynne. Niekoniecznie wybitna historia niesie się w górę na genialnych obrazach, wybitnej scenografii. Nic nie zostaje przykryte, raczej umiejętnie podkreślone. To jest kompozycja, a nie zbiór luźnych scen tak jak w "Zimnej Wojnie". Niestety "Zimna Wojna" jako kompozycja, nie zaoferowała mi nic ciekawego. Pokazała jedynie jak można się zafiksować na punkcie artystycznych technikaliów zapominając czym jest film, opowiadanie intrygujących historii.

krevek

Oddałeś dokładnie moje uczucia związane z tym filmem.

krevek

@krevek

9 lip 2018 13:38
Nigdzie też nie wytknąłem filmowi w formie zarzutu że ma socrealistyczną formę.

9 lip 2018 10:18
Kryjąca pod formą do bólu eksponowanego czarno-białego zimnego socrealizmu

a jeszcze pozwolę sobie dodać, ze "Sanatorium pod klepsydrą" to koniecznie, aksjomatycznie, wybitna historia. I "weź się z tym pogódź".

ocenił(a) film na 3
Tarita_Teriipaia

Proponuję nie wycinać części zdań tylko uczciwie wklejać je całe, wtedy nagle magicznie wyjdzie inny sens wypowiedzi. Zrobię to dla Ciebie:

9 lip 2018 10:18
"Kryjąca pod formą do bólu eksponowanego czarno-białego zimnego socrealizmu jedną wielką pustkę."

Socrealistyczna forma sama w sobie NIE była zarzutem, zarzutem było to co się kryło pod płaszczem socrealistycznej formy czyli pustka. Gdyby pustki tam nie było, nie byłoby zarzutu bo treść harmonizowała by z formą. Tłumacząc na prosty język:
1. Jak w restauracji dostanę ładne w formie danie które jest puste w smaku, to zarzucę mu że ktoś próbuje przykryć pusty smak. Nie jest to zarzut co do wyglądu, ale do smaku potrawy.
2. Gdybym dostał ładne w formie danie które jest smaczne, żadnego zarzutu bym nie postawił. Czyli nie mam problemu ze sposobem podania, bo to się nie zmieniło, ale ze smakiem.

krevek

Tylko drobiazg: forma filmu nie jest wcale socrealistyczna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones