Główna fabuła, całe szczęście, nie opiera na sporcie, a na relacjach. Film nie jest przerysowany, nie jest cukierkowy, jest dobry, a nawet bardzo dobry, trzeba mieć co prawda swoje lata, żeby wyczuć większość zakamuflowanych wtyków, przytyków i nawiązań do rzeczywistości, ale daje dużą satysfakcję. Nie jest to komedia, jakie znamy, bardziej komediodramat, ale naprawdę niezły.
Generalnie podobał mi się ten "zwycięski" sezon.