Ani kontekstu, ani dat, ani miejsc, po prostu sfilmowani ludzie chodzący po ulicy albo rozmowy telefoniczne w stylu "jest chleb, zrób sobie śniadanie". Albo zgłoszenie na milicję, bo ludzie wychodzący z kościoła tarasują ulicę. Za mało, żeby zrobić wrażenie. Przypuszczam, że większość materiałów dotyczyła przemytników, nielegalnego handlu czy ludzi wracających zza granicy.