Powiem szczerze iz do filmu podszedlem z szalenie pozytywnym nastawieniem i naprawde chcialem sie przestraszyc...
Co otrzymalem w zamian?
Dwie godziny nudy i straconego czasu. Nic mnie tak nie drazni jak przesycenie w horrorze. Na rzekomo "straszne momenty" narzucono tyle kosmetyki komputerowej iz ogladalo sie to jak zwiastun jakiegos innego filmu. Szybkie ujecia, rozpizdziaj jak 102, nikt nie wie co sie dzieje.....totalna porazka.

Uwage nalezy jeszcze poswiecic wyjatkowo cienkiej grze aktorskiej. Mike Reilly gral porazajaco nudnie a jednoczesnie przyczynil sie do powstania najstraszniejszej sceny w samym filmie....mianowicie momentu w ktorym okazalo sie iz po uprzednim wejsciu na tytulowe www.strach jednak przezyl i bedziemy mieli "przyjemnosc" patrzenia na jego wyczyny aktorskie do konca filmu.
Tak...to zdecydowanie bylo najstraszniejsze co moglo nas spotkac podczas ogladania tej wyjatkowo miernawej produkcji.

Ten thrillerhorror byl do tego stopnia straszny, ze wraz z towarzystwem z ktorym go ogladalismy zaczelismy opowiadac kawaly gdzies w polowie filmu. Usmialismy sie bardzo, jednak nic nas nie rozsmieszylo tak jak ta scena gdzie ta agentka plywala w tym jeziorku i znalazlam jakies obslizgle zwloki, przytulula sie do nich i wyplynela na powierzchnie....zabawne.

Zapomnialbym dodac iz ogolny pomysl na film zostal "zerzniety" z "Kregu" Nakaty tyle ze zamiast kasety video mamy strone internetowa [rownie kijowo wygladajaca jak caly film]

polecam powaznie sie zastanowic przed kupnem tudziez wypozyczeniem tego filmu....