Był to film amerykański, lata 30-te lub coś w tym stylu. Motyw, który zapadł mi w pamięci: pewien chłopak przyjmuje zlecenie, by zastrzelić ukrywającego się w leśnym domku człowieka. Wraz z kolegami zakrada się do domku, jeden otwiera drzwi, a drugi faszeruje siedzącego w środku na krześle człowieka ołowiem. Okazuje się, że na krześle siedział ktoś inny i dawno już był martwy.