a na końcu filmu postanawia nauczyć się karate i się na nim zemścić
Praktycznie najbardziej podobny jest tylko "Sypiając z wrogiem".
Może i jeszcze coś, ale w tej chwili nie kojarzę...
Ja tej serii zupełnie nie znam. Widziałam niechcacy, i to od scen, jak szykowała się do podjęcia nauki u mistrza. Może to był Kill Bill2, pamiętam, trenowała ciosy do bólu, uderzając w ścianę, a potem miała jeść pałeczkami ryż, a już w zasadzie nie czuła rąk. Film znam pobieżnie.
A ten z J. Lo i karate jest mi w ogóle nieznany. Muszę obejrzeć.
Ja jak widziałem wiele lat temu to mi się film nie spodobał, a osatnio mi się wkręcił. Motyw zemsty jest. Troche inny ale jest.
Nie wypowiem się więcej, nie znam... jak już wspomniałam tej serii, a zwłaszcza, jeżeli chodzi o Q. Tarantino... nie powiem, żebym była ogólnie zainteresowana jego twórczością filmową, natomiast sam motyw zemsty oczywiście jest swego rodzaju ciekawym oczyszczeniem, ciekawą formą wyprowadzenia siebie z jakiegoś ciężkiego przyżycia, choć ten filmowy motyw, to wciąż poprawka na film, w życiu realnym sytuacje są nieco więcej splątane, biorąc pod uwagę nieprzekraczalne granice prawa, film pozostaje jedynie filmem.
Natomiast w temacie niejako obok, mogę podzielić się ciekawym motywem zemsty, który zaproponowała szwedzka artystka Anna Odell w swoim filmie Zjazd absolwentów. To taki jej projekt rozliczeniowy z przeszłością, doświadczalny, który stworzyła dla swoich własnych, prywatnych potrzeb, w jej przypadku, aby akurat rozprawić się ze swoimi klasowymi oprawcami, którzy na domiar złego po latach szkoły zorganizowali klasowy zjazd absolwentów bez jej udziału:/ Zrobiła więc sobie swój własny zjazd absolwentów:D
Następnie jej pomysłem było zaproszenie każdej jednej osoby z klasowej przeszłości, aby obejrzała z nią jej własny film, w którym osoba zaproszona miałaby ujrzeć/rozpoznać samego siebie i niejako skonfrontować się, zarówno z samym filmem, jak i z własną/swoją odwzorowaną filmową postacią, i oczywiście nie inaczej, jak z samą artystką:-)
Psychiczny mąż może często uprzykrzać życie zwyczajnie długo w granicach prawa, szybki więc nokaut byłby wskazany, choć oczywiście nie tak dosłowny.
Zamiłowanie kobiet do sportów kojarzonych głównie ze światem mężczyzn, to taka fajna adrenalina.
Ja miałam to szczęście, że oglądałam w Bangkoku walki boksu tajskiego na hali widowiskowej, fajnie się oglądało, bo to w zasadzie był ciekawy rytuał całego stylu walki.