Od dawna oczekiwany
"Spider-Man" bije rekordy oglądalności. Film przez pierwsze trzy dni wyświetlania zarobił w USA 114 milionów dolarów. Do tej pory żaden obraz nie zarobił w jeden weekend ponad 100 milionów dolarów.
"Spider-Man" pobił kinowy przebój ubiegłego roku. Film
"Harry Potter i kamień filozoficzny", który zadebiutował w listopadzie, zarobił przez pierwsze trzy dni wyświetlania 90,3 milionów dolarów.
Na dalszych miejscach tego finansowo-kulturalnego rankingu znajduje się
"Planeta małp" - w ciągu pierwszego weekendu wyświetlania zarobiła 68 milionów dolarów oraz druga część
"Parku Jurajskiego", która - wchodząc na ekrany w 1997 roku w przedłużony, świąteczny weekend - przyniosła 72,1 miliony dolarów dochodu.
Film o człowieku-pająku pobił także inny rekord - wpływu z jednego dnia wyświetlania. W sobotę
"Spider-Man" zarobił 43,7 miliony dolarów; dotychczasowy rekordzista, oczywiście
"Harry Potter", w ciągu jednego dnia przyniósł dochód w wysokości 33,5 milionów dolarów.
"Spider-Man" opowiada o losach młodego studenta Petera Parkera (w tę rolę wciela się
Tobey Maguire), który zostaje ukąszony przez radioaktywnego pająka i zyskuje nadzwyczajne możliwości. W tym obrazie, wyreżyserowanym przez
Sama Raimiego, występują też
Kirsten Dunst oraz wybitny aktor amerykański
Willem Dafoe, który zagrał postać Zielonego Goblina - wroga człowieka-pająka.
Film to ekranizacja jednego z najpopularniejszych amerykańskich komiksów, który w 1962 roku wymyślił Stan Lee. Co ciekawe, autor rysowanych książek o człowieku-pająku do tej pory jest czynny zawodowo - mimo 79 lat z powodzeniem radzi sobie jako szef firmy Marvel Comics.
Teraz wszyscy niecierpliwie czekają, czy
"Spider-Manowi" uda się zbliżyć do zysków, jaki przyniósł
"Harry Potter" - film o małym czarodzieju zarobił 317,3 milionów dolarów. Niemożnością natomiast wydaje się pobicie rekordzisty wszechczasów,
"Titanica", który przyniósł całkowity dochód w wysokości 1,8 miliarda dolarów.