Nie żyje
Leonard Cohen. Choć zmarł 7 listopada, informacja o tym smutnym wydarzeniu została ogłoszona dopiero teraz.
Getty Images © Frazer Harrison Leonard Norman Cohen urodził się w 1934 roku w Montrealu. Swoją karierę twórczą rozpoczynał jako pisarz i poeta. Dopiero w drugiej połowie lat 60. rozpoczął karierę estradową, podpisując swój pierwszy kontrakt z Columbia Records. Choć żadna z jego piosenek nie znalazła się na amerykańskiej liście Top40, to mimo to uważany jest za jednego z największych muzyków. Jego charakterystyczny głos zna cały świat.
Filmowcy szybko pokochali twórczość
Cohena. Dla świata kina odkrył go
Robert Altman. Reżyser powierzył mu zadanie przygotowania muzyki do filmu
"McCabe i pani Miller". Hollywood bardzo często sięga po utwory z jego albumu "I'm Your Man" z 1988 roku, szczególnie po "Everybody Knows" (które można usłyszeć m.in. w
"Więcej czadu"). Z kolei w
"Urodzonych mordercach",
"Cudownych chłopcach" i
"Życie za życie" wykorzystano utwory z płyty "The Future".
Jednak jego najsłynniejszym utworem filmowym jest bezapelacyjnie "Hallelujah". Piosenkę usłyszeć możemy w dziesiątkach filmów i seriali. Hollywood sięga zarówno po oryginalną wersję, jak i liczne covery, m.in. autorstwa Johna Cale'a (wykorzystana w
"Shreku"), Rufusa Wainwrighta (która znalazła się na soundrtracku wydanym do
"Shreka"), Jeffa Buckleya (
"Edukatorzy").
Cohen od czasu do czasu pojawiał się również przed kamerą. Mogliśmy go oglądać chociażby jako złoczyńcę Francoisa Zolana w jednym z odcinków
"Policjantów z Miami". Był też bohaterem kilku dokumentów, w tym nominowanego do
Satelity "Leonard Cohen: I'm Your Man".
Informację o śmierci
Cohena ogłosiła Sylvie Simmons, biografka muzyka. Nie ujawniała jednak przyczyn zgonu. Artysta miał 82 lata.