Najlepsze filmy i seriale o Dzikim Zachodzie. Top 10 produkcji, które warto obejrzeć

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Najlepsze+filmy+i+seriale+o+Dzikim+Zachodzie.+Top+10+produkcji%2C+kt%C3%B3re+warto+obejrze%C4%87-148862
Najlepsze filmy i seriale o Dzikim Zachodzie. Top 10 produkcji, które warto obejrzeć
Dobry western to nie tylko pustynne biegacze przetaczające się przez ekran, długie strzelaniny i triumfalny pochód bohatera zaprawionego w bojach. Jak to w kinie bywa, liczy się pomysł i jego egzekucja, która potrafi zachwycić widownię swoją oryginalnością albo powieleniem znanych form z precyzją doświadczonego rzemieślnika. Żyjąc w świecie seriali, gatunki migrują także na małe ekrany, a ich twórcy, niekiedy dzięki pieniądzom stacji i platform streamingowych, takich jak Netflix czy HBO, mogą w pełniejszym wymiarze zrealizować swoje nietuzinkowe pomysły.   

Takie kryteria spełnili ludzie odpowiedzialni za poniższe dziesięć tytułów – to filmy i seriale, które nie aspirują do bycia jednym z setek takich samych produktów. Mieszanina nowych propozycji z żelazną klasyką to nie tyle zbiór szczegółowych informacji o różnicach w dzisiejszym postrzeganiu ponoć podupadającego gatunku, ile pokaz jego możliwości. Przed wami 10 ekranowych wypraw na Dziki Zachód.

Filmy i seriale o Dzikim Zachodzie. Oto 10 najlepszych westernów


Western i serial science fiction w jednym? Takie niecodzienne połączenie to sprawka Jonathana Nolana (brata Christophera) i Lisy Joy, którzy zainspirowani filmem z lat 70. stworzyli historię ekskluzywnego parku rozrywki. Przyjeżdżają do niego żądni przygód bogacze, chcący poczuć się jak bohater westernów. Immersyjne doświadczenie zostało utrzymane dzięki hostom – robotom wiernie udających mieszkańców Dzikiego Zachodu. Kim są podległe ludziom maszyny, gdy narzucona z góry kontrola przestanie obowiązywać? Osobisty dramat w walce o sprawiedliwość utrzymywał przed ekranami od pierwszych sezonów, które wraz z odsłanianiem kolejnych tajemnic świata przedstawionego przyciągał coraz mniejszą widownię. Ostatecznie przygoda serialu w telewizji zakończyła się w tym roku, po emisji czterech sezonów.

Seriale o Dzikim Zachodzie mają już długą tradycję, rozpoczynającą się wcześniej niż emisja "Rawhide" i "Bonanzy". Netflix stworzył swoje "Godless", Paramount nadal rozwija uniwersum "Yellowstone" w serialu "1883" – popularność westernu w odcinkach wciąż nie słabnie. Nim nastała era współczesnych telewizyjnych portretów Dzikiego Zachodu, szlaki przecierało AMC i "Hell on Wheels: Witaj w piekle". To historia byłego żołnierza Konfederacji, który w trakcie niedawno zakończonej wojny stracił żonę. Zemsta na unionistach, którzy dopuścili się zbrodni prowadzi go w samo serce jednego z największych projektów w historii USA – połączenia Wschodu i Zachodu przez linię kolejową. W rolach głównych wystąpili Anson Mount, Colm Meaney, Robin McLeavy czy Phil Burke. Serial kontynuowano przez pięć sezonów, ostatni odcinek wyemitowano w 2016 roku.

Jim Jarmusch w latach 90. szybko zyskał status niezależnego reżysera o wyróżniającym z tłumu przywiązaniu do własnych zasad tworzenia kina. Nikogo nie powinno dziwić, że western w jego wykonaniu to zupełnie odmienne spojrzenie na mitologię tamtego okresu, którą wykształciła popkultura. Fabuła "Truposza" rozpoczyna się w drugiej połowie XIX wieku – człowiek o imieniu William Blake przypadkowo zostaje oskarżony o morderstwo i musi uciekać przed wynajętymi zabójcami. Dramat pozbawiony pojedynków rewolwerowców i akcja spowolniona do granic możliwości tworzą seans-przeżycie wykraczający poza klasyczne oglądanie kolejnego filmu. W roli głównej wystąpił Johnny Depp.

Akcja serialu rozgrywa się w latach 70. i 80. XIX wieku w Południowej Dakocie. W tytułowym miasteczku Deadwood od zawsze królował chaos i bezprawie. Na przestrzeni trzech sezonów walka z rdzennymi mieszkańcami o podbicie ich ziem, a następnie gorączka złota były jedynie początkiem problemów osadników, którzy nieśmiało myśleli o spokojnej przyszłości. Dziki Zachód w ujęciu twórców to nic innego jak bezwzględna preria, dzięki której można stracić życie, ale także uzyskać dostęp do bogactwa. Serial telewizyjny HBO ujął to w ponadczasowy sposób, co pozwoliło wrócić do historii w filmie z 2019 roku.

"Deadwood: Film" – zobacz zwiastun kontynuacji jednego z najlepszych seriali westernowych




Ikoniczny duet dwóch rzezimieszków to przepis na świetne kino. Butch to bardziej powściągliwy wyjadacz, który nierzadko musi hamować porywczego i nieopierzonego Sundance Kida. Sprawiedliwość powoli dogania rabusiów ratujących się ucieczką za granicę. Majestat prerii (widoczny choćby przy słynnej scenie skoku z klifu) stanowi piękne tło dla powolnej degradacji bohaterów, bliskich sobie niczym rodzina. Ponad pół wieku od premiery wciąż nie odebrało wyrazistości tej wyjątkowo żywej ekranowej pocztówce z czasów dawno minionych, kiedy w zapomnienie odchodził western, jaki znaliśmy m.in. dzięki Johnowi Fordowi.

Nim nastały czasy obalania wzorców, przez lata trzeba było produkować filmy (później również seriale), które przedstawiały jasny podział na dobrych i złych w kowbojskich kapeluszach. Identyfikację można było przeprowadzić poprzez kolor skóry bohaterów, a sycąca akcja wiązała się i rozplątywała w mgnieniu oka. Przygoda przedstawiona w "Człowieku, który zabił Liberty Valance'a" to spotkanie trzech wielkich aktorów, Jamesa Stewarta, Lee Marvina i Johna Wayne'a, ale także pasjonujący pościg za ceną poświęcenia, która zawsze wydaje się trudna do oszacowania. Twórca "Dyliżansu" tworzy western, który poniekąd zapowiada w jakie rejony zapędzą się następcy wychowani na filmach ze Złotej Ery Hollywood.

Pod słowami o wyraźnej pokoleniowej zmianie podpisałby się zapewne Sam Peckinpah, twórca "Dzikiej bandy". Choć w momencie realizacji filmu był już reżyserem po 40 roku życia, jego werwa przekładała się na wydarzenia ekranowe. Fabuła skupia się na klasycznym westernowym pościgu – tytułową grupę ścigają stróże prawa na czele z byłym przyjacielem herszta złodziei. Jak przystało na twórcę sławnego przez brutalność, akcja ma wyjątkowo gorzki posmak. W zasadzie Peckinpah rozprawia się to z kolejnym mitem – Dzikiego Zachodu jako czasu honorowych dżentelmenów, przedłużenia etosu rycerskiego. Kodeksy nie mają w tym świecie żadnego znaczenia, zwłaszcza gdy ludzkie wartości są wyceniane taniej od podrzędnych produktów w miasteczkowym sklepie.

Nie można dyskutować z faktem, że do dziś filmowy western ma twarz Clinta Eastwooda. Lata pracy przed i za kamerą zaowocowały statusem kultowym wśród oddanej widowni jego filmów. Nagrodzony czterema Oscarami dramat kończy pewną epokę w hollywoodzkim kinie, które chciał pożegnać późniejszy twórca "Gran Torino" i "Za wszelką cenę". Eastwood (jednocześnie reżyser, aktor i producent obrazu) wciela się w emerytowanego rewolwerowca podejmującego się zemsty na zlecenie okaleczonej prostytutki. Na ekranie partnerowali mu m.in. Gene Hackman i Morgan Freeman.

Podobnie jak "Bez przebaczenia" dla Clinta Eastwooda, "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" miało być ostatnim westernem w reżyserii Sergia Leone. W ramach pożegnania z gatunkiem reżyser szukał także rozwijania nieoczywistych elementów tego typu kina. Właściwie pracował nad perfekcyjnym wypolerowaniem filmu w założeniach idealnego – co w ostateczności mu się udało. Nie zawiedli główni aktorzy – Henry Fonda (Frank), Jason Robards (Cheyenne) i Charles Bronson (Harmonijka) – portretujący śmiałe i wyraziste charaktery, których starcie to sypiące się z ekranu iskry, ale również rzeczywisty ludzki dramat. Każdy będzie miał swój ulubiony film Leone, ale w przypadku tego twórcy preferencje nie grają znaczącej roli. Na wieki wieków Dziki Zachód będzie bowiem widziany przez słynne szerokie ramy kadru i w rytm kompozycji Ennia Morricone.


1

Dobry, zły i brzydki

Il buono, il brutto, il cattivo.
1966
2h 59m
Łowca nagród, outsider czy zakamuflowany psychopata – bezimienny rewolwerowiec zmierzający z miasta do miasta stał się ikonicznym bohaterem kina i współczesnej popkultury. Oczywiście preferencje różnią się w zależności od widza – jeden woli starcie dwóch rodzin w "Za garść dolarów", a inny finałowy pojedynek z "Za kilka dolarów więcej". Znajdą się pewnie i tacy, którzy nie odróżniają kolejnych epizodów tzw. Trylogii dolarowej i oglądają je niczym serial. Spojone poprzez wybitną muzykę Ennio Morricone stanowią całość, choć na szczycie rankingu mogła znaleźć się wyłącznie jedna pozycja. "Dobry, zły i brzydki" umiał przekonać widownię, że środkowa Hiszpania to zachód Stanów Zjednoczonych. Nikt dobitniej nie wskazał Amerykanom, że ktoś spoza USA umie tworzyć w ich gatunku lepiej od samych protoplastów strzelanin na prerii. Leone stworzył western idealny, a być może jeszcze lepszy film – dziś zaliczany w poczet klasyki kina światowego.