Nigdy, ale to nigdy nie byłem fanbojem Brada. Jak byłem młodszy, to uważałem go za zwykłego aktora dla nastolatek/kobiet patrzących tylko na wygląd bożyszcza.
Od dłuższego czasu z każdym kolejnym filmem po prostu jego ocena w moim mniemaniu rośnie i rośnie i nie zapowiada się na stagnację. Jestem szczerze zafascynowany jego mimiką, grą i rolami.
Bękarty, Ocean's, Killing them softly, czy genialny Siedem - świetna sprawa.
EDIT: Właśnie przeczytałem samego siebie i dawno tak banalnej i pustej oceny nie napisałem, ale zrzucam to na fakt, że jestem świeżo po Killing... i cholernie mi się podobało.