tak, Clint Eastwood jest facetem, który ma dużo dzieci. W epoce wiktoriańskiej wyrobiłby po prostu normę demograficzną, w naszej epoce jedynaków budzi jakąś dziwną sensację. Gdzie nie wejść na Filmwebie w związku z Eastwoodami. mamy barowe dowcipy o rozmnażaniu. Obejrzyjcie sobie raz 'Linę' z Clintem, a potem dajcie spokój.
Ale przecież to wiadomo, żarty żartami o Eastwoodzie, jednak nie ma to jak Chuck Norris!
Jak w temacie niżej na stronie Fancesci ktoś się poci o gumkach dla Clinta, ale może jest tak jak w przypadku Chucka, który ich nie używa, bo... nie produkują ich z kevlaru ;)
A co do jedynaków albo singli, to przecież aż rządy państw europejskich zaangażowały się w zmianę "na lepsze", bo ściągają, tfu zaprosili, a oni sami chętnie przybywają, niezwykle miłych jurnych buhajów by ci zachęcali ospałe i oziębłe europejki do kopulacji! A jak to nie wypali, to jest plan B i dlatego ściąga się dla nich ich rodzime matrony z licznymi stadkami nieśmiałych milusińskich, tak nieśmiałych i wstydliwych, że się bidule muszą w chusty i szmaty zawijać. Chronią się tak przed wścibskim okiem.
Zasady mają, łby upier.dalają, koczują w obozie, nie przepuszczą kozie, przed każdym zamachem gadają z allahem, nie dotknie ci świni a w łeb da za mini. Pełno w pontonie jak plemników w kondonie, i wciąż ich przybywa, co trzeci ma HIV-a, chcą brać cudze córki i ubrać je w burki, a żony cudze chcą łapać za cyce, bo tak skur.wysyny mieli w afryce.