Ta buźka jeszcze jakoś może, mogłaby reklamować szminki albo pastę do zębów, ale granie w filmach to nie dla niej. Ewentualnie jakieś psychopatki przez ten psychodeliczny uśmiech. Zawsze jak ją oglądam (z wielkim bólem) widzę jedną, wielką chodzącą sztuczność.
Ja ją tak odbieram niestety- nic na to nie poradzę :P A wspomnianego filmu nie widziałam, kiedyś jak się nawinie to rzucę okiem jak najbardziej- może kiedyś ją polubię hehehehe
Jeden z moich ulubionych! Zagrała fantastycznie, nie pozostała w tyle za wspaniałą Susan Sarandon. Odważyłabym się użyć stwierdzenia, że dzięki temu filmowi pozostają najlepszym kobiecym duetem ekranu tamtej dekady :)