Po obejrzeniu nowej produkcji Netflixa, WU assasins, mam kilka uwag. Nawet sporo uwag. Większość ich jest, co prawda, dotycząca części produkcyjnej, scenariusza, czy całego zamysłu, ale według mnie pan Iko też nie był bez winy.
Tak jak wspominałem w tytule, sceny bijatyk w WU Assasins wyglądają nienajgorzej (choć nie jestem szczególnym fanem gatunku, fachowo nie mogę ocenić performance'u głównego bohatera w tej kwestii), to zdolności aktorskie Uwaisa Iko leżą w tej produkcji.
Za przeproszeniem, protagonista za każdym razem długo się zastanawia co jak powiedzieć (robi swoistą przerwę- ach te napięcie!-może, by wyglądało to bardzo mądrze), ale po tym mówi swoją kwestię wypowiada -wydawałoby się - na odwal, żadnej mimiki, z wyrazem twarzy, jakby starał się zrozumieć, co sam mówi. Rozumiem, że aktor pochodzi z Indonezji i być może Angielski nie jest jego ojczystym językiem, ale mógłby w czasie przygotowań do kręcenia serii popracować nad dykcją, czystą wymową, bo za często zdarza się, że mruczy swoją linię, nie dbając o akcentowanie słów lub głosek.
Tak jak koledzy napisali wcześniej, być może Hollywood czeka na niego z otwartymi ramionami, ale z takim przygotowaniem aktorskim, to jeszcze tropche będzie musiał na niego poczekać.
Taka jest moja opinia.
Pozdrawiam, Adam