Tytuł mojego posta możecie zunać za prowokacyjny, ale po niezbyt udanym WILKOŁAKU nieco zadumałem się na osobą tego reżysera.
Wielu zapewne spyta jak przy tak znamienitej obsadzie, dużym budżecie i temacie zdającym się być samograjem można było tak popsuć ramake klasycnzego filmu z 1942 roku?
Być może Johnstonowi tak naprawdę nie zależało by wyszedł z tego dobry film. Być może samemu projektowi zaszkodziło ciągłe "mieszanie i wtrącanie się" do projektu szefów wytwórni UNIVERSAL wraz z ich specami od marketingu. Warto wspomnieć, że przed Johnstonem na stołku rezyserskim WILKOŁAKA posadzono M. Romanka oraz B. Rattnera.
Ja -p rzyznam się- że po kilku dnaich od seansu nie za wiele już z WILKOŁAKA pamięam prócz kilku niezamierzonych śmiesznostek, tu i ówdzie walająych się wnętrzności oraz mimowolnie karykaturalnej roli Anthony Hopkinsa (to z winy scenarzystów).
WILKOŁAK z pewnością bedzie jednym z największych komercyjcnych i artystycznych rozczarowań 2010 roku i nie przejdzie w żaden sposób do historii kina czy też samego horroru jako gatunku filmowego.
Szkoda bo wraz z tym filmem była wielka szansa na wspaniałe nawiązanie nie tylko do tradycji horrorów z lat 30-ych i 40-ych, ale (a może przede wszystkim) do serii bardzo udanych wysokonakładowych adaptacji klasycznych historyjek grozy utrzymanych w wiktorjańsko-gotyckim stylu z lat 90ych: DRACULA AD 1992, WYWIAD Z WAMPIREM, M.S. FRANKENSTEIN, MARY REILLY czy JEŹDZIEC BEZ GŁOWY.
Niestety tak się nie stało i to wielka szkoda.
Wracając jednak do Joe Johnstona na którego (po części słusznie) spadają gromy związane z artystyczną i komercyjną porażką WILKOŁAKA -to nie jest wcale taki zły reżyser!
Owszem swą karięrę rozpoczął steroetypową, nieco głupkowatą i szaloną komedią rodzinną KOCHANIE ZMNIEJSZYŁEM DZIECIAKI, potem zrealizował nie do końca udaną adaptację komiksu CZŁOWIEK-RAKIETA.
Jednak w roku 1995 zrealizował niezwykle widowiskowe i jak na swoje czasy będące doskonała familijną rozrywką JUMANJI z Robinem Williamsem i młodą Kirsten Dunst. Ten film-owszem- raził sztampowością scenariusza, ale nadrabiał dobrą grą aktorską Williamsa, garścią zaskakujących pomysłów, efektami specjalnymi i szybką akcją z dobrze rozpisanymi punktami kulminacyjnymi.
Johnstonowi często też wypomina się PARK JURAJSKI 3- co też nie jets do końca słuszne. Owszem- scenariusz tego filmu nie grzeszy intelektem i rozsądkiem, ale trzecia odsłona opowieści o dinizaurach jest z pewnością lepsza niż pretensjonalna, rozwleczona papka jaką zafundował nam Steven Spielberg w ZAGINIONY ŚWIAT: JURASSIC PARK 2 (z resztą to chyba jedyny zły film w karierze Spielberga). PARK JURAJSKI 3 powstał tylko i wyłącznie dla pieniędzy i na przysłowiowym autopilocie. Poza tym studio miało ambicję by ten film fabularnie nawiązywał do literackiej drugiej części PRAKU JURAJSKIEGO autorstwa Michaela Crichtona [czego wbrew zapowiedzią i tytułowi nie uświadczymy w pierwszym sequelu Spielberga].
O talencie i warsztatowej sprawności Johnstona może choćby świadczyć niedocenione przez widzów HIDALGO-OCEAN OGNIA, gdzię w kilku scenach reżyser ten pokazuje pazur i udawadnia, iż potrafi budować napięcie.
Film ten oczywiście jest nierówny i mimo Omara Sharifa w obsadzie klasykiem kina przygodowago na miarę LAWRENCE Z ARABII z pewnością nie zostanie.
Jest jednak jeden film za który Joe Johnstonowi wypada podziękować. Mam tu na myśli niemal nieznany w Polsce obraz DOSIĘGNĄĆ KOSMOSU, który oparty jest na prawdziwych wydarzeniach.
Tu joe johnston artystycznie trafił bez pudła i zrealizował do prawdy poruszający rodzinny dramat opowiadający za wiarą w marzenia. Mimo typowo hollywoodzkich rozwiązań DOSIĘGNĄĆ KOSMOSU naprawdę wzrusza iwciąga widza. Johnstonowi udało się tu zbudować magiczną atmosferę i świetnie poprowadzić aktorski zespół z CHrisem Cooperem, Laurą Dern ijeszcze nieznanym Jake Gyllenhaalem na czele.
W tym filmie reżyser JUMANJI udowodnił, iż pomimo scenariuszowych mielizn potrafi robićdobre, wzruszające i poruszające wiele wątków kino, a przy tym umie poprowadzić zespół aktorski. Film ten zebrał sporo cennych nagród i zyskał grono oddanych fanów w USA.
Joe Johnston na pewno artystą wielkim nie jest, ale sprawnym rzemieślnikiem jak najbardziej. Ja osobiście wierzę, że filmowiec ten jaoś podniesie się po klęsce WILKOŁAKA i jeszcze zrealizuje ciekawy film na miarę swych umiejętności.
Gdybym miał coś Johnstonowi doradzać to bym optował za tym by swą uwagę poświęcił na realizację skromnych i kameralnych dramatów w stylu DOSIĘGNĄĆ KOSMOSU lub dynamicnzego kina przygodowego w klimatach JUMANJI (choć może z deczko lepszym scenariuszem). Wówczas powinno się udać i z czasem zapewne większość kinomanów wybaczy mu wstydliwą wpadkę w postaci WILKOŁAKA.