W niedzielny poranek chłop obwiązuje dom drutem kolczastym, okłada snopami siana i w pośpiechu ucieka powozem ze wsi. Wkracza już orkiestra strażacka, a z pociągu wylewa się tłum niedzielnych turystów z miasta. Małżeństwo z czwórką dzieci rozkłada piknik. Sportowcy ćwiczą figury gimnastyczne, młodzież pije alkohol i słucha głośnej muzyki z radia. Starzy kawalerowie łowią ryby. Zgiełk ucisza na chwilę deszcz. Niestety, po nim turystów nachodzi ochota na ogniska. Nawet strażacy nie są w stanie ugasić pożaru z kilku ognisk. Wieczorem chłop powraca na pogorzelisko, pełne śmieci i pieczonych kurczaków.

Podstarzały turysta wysoko w górach składa samodzielnie kapsułę, która niczym rakieta wystrzeliwuje go w komos. Bohater trafia na obcą planetę. Tubylcy o figurach łezki z głowami sześcianami witają go przyjaźnie. Bohater spostrzega, że rozmnażają się przez podział w skrzynce o tajemniczym napędzie. Mija go korowód weselny, rodzice z dzieckiem. Ziemianin przypada do gustu jednej z panien młodych. Nie zdąży się na dobre przestraszyć, a już poddawany jest procesowi mechanicznego klonowania. Na efekt czeka już kilka panien młodych. Mężczyźnie z planety Ziemia udaje się uciec, ale jego klony pozostają na miejscu.