A gdyby tak umarł zaraz po Barwach Ochronnych, to do dziś byśmy wszyscy płakali, jakiego to polska kinematografia straciła geniusza, który jeszcze bóg-wie-co wspaniałego mógłby zrobić.
Może po prostu wystarczyłoby, żeby zawiesił swoją aktywność zawodową...
Na szczęśćcie was nie posłuchał i nadal robił wspaniałe kino :-)
Na przykład.
Rozumiem, że odpowiedź zaczepna bo mógłbym wymienić jakikolwiek film - po prostu Zanussi trzyma poziom i robi ambitne kino - ale najbardziej podobał mi się Suplement i Persona non grata >2000
"Suplement" to niepotrzebny i słabszy dodatek do "Życia jako...", które już - jak dla mnie - ratował tylko Zapasiewicz. Kiedyś Zanussi dawał do myślenia. W jakimś momencie przeszło to w ciąg autoplagiatów. Nic dziwnego, że w końcu przyszedł mu do głowy "pomysł" na "Rewizytę".
Nie masz racji: Suplement był bardzo potrzebny i to nawet nie Zanussi go wymyślił tylko widzowie do niego pisali pytania typu: "co dalej z tymi młodymi?" - aż zdecydował się nakręcić film z tym wątkiem w roli głównej. Ja zresztą też miałem ochotę na więcej po "Życiu..." tyle, że listów do niego nie pisałem... Ale co ja cię będę przekonywał skoro wygląda na to iż jesteś uprzedzony do Zanussiego i widzisz wszystko na czarno....
Nie jestem "uprzedzony". "Iluminacja" i "Barwy ochronne" to były ważne filmy w moim życiu.
No to bardzo się różnimy w ocenie...mnie się wciąż bardzo podobają jego filmy ze względu na walory artystyczne i głębokie treści ale pewnie masz rację w jednym, że dzieła życia tworzy się w młodości...
nie lubię go, uważam, że jest zakłamany, jego filmy robione do pustych sal
Gdyby został przy studiowaniu fizyki, byłoby jeszcze lepiej
Obce ciało to jest jednak nieprawdopodobna nędza. Jakby jakiś złośliwiec zrobił możliwie najpaskudniejszą parodię Zanussiego.
Chociaż to pewna sztuka tak sfotografować świętą Agatę Buzek (scena na dachu), żeby wyglądała demonicznie prawie jak z horroru :-)
I jeszcze w życiu prywatnym to kretyństwo z budową kościoła... Normalnie, rozpacz, rozpacz....
Gdy czytam takie wpisy, jak ten, to wiem, co miał na myśli Tischner pisząc o "człowieku sowieckim".
Każdy się kiedyś wypala, może będzie duży comeback.