Pan Miłogost spowiada się ze swego życia, walki z alkoholizmem, opowiada o śmierci swych bliskich. I ze swym bólem i śmiercią, która ma niechybnie nadejść, gdyż jest chory na szpiczaka i ma najwyżej kilka miesięcy życia.
Naprawdę dobry wywiad!!
Zawsze uważałem, że "rak jest błogosławieństwem". Owszem, gówno straszne, ale przynajmniej pozwala na bilans całego życia i zespolenie się z rodziną. Nie ma nic gorszego niż odejście nagle (jakiś udar, zawał, czy pijany śmieć, który rozjeżdża cię na pasach). Chłop miał świadomość, że niedługo umrze i ten bilans zysków i strat był elementem jego testamentu dla potomnych. Rozliczeniem się z całego życia.
Żegnaj!