cenię jego filmy z wczesnego okresu, natomiast jak to się mówi "zabawa konwencją" czy "parodiowanie gatunków" w późniejszych filmach ociera się o coś kim jest on w rzeczywistości - niesmaczne i na brudnym talerzu.
czy podobałby Wam się "grindhouse" gdyby nie zrobił go Tarantino? a tu mamy do czynienia z czymś takim: "o, film Tarantino! więc to co zobaczę na ekranie jest bardzo dobre, ma wizję, cos parodiuje lub jest tak odjechane, ze swietne. kto tego nie widzi, nie rozumie Tarantino". czy aby na pewno tak jest? kapitalne dialogi z PF wyznaczyły nową jakość w kinie, ale czy w późniejszych filmach sa wciąz takie świeże i dobre? czy przemoc tak krytykowana na początku kariery Tarantino Ci nie spowszedniała na tle innych filmów? zauważ, że film Tarantinowski czy też a'la Tarantino bardzo często nawiazuje do jego pierwszych dokonań - raczej nie do najświeższych.
niestety, dla mnie Tarantino do oblesny facet w nieświeżej bieliźnie i zapoconym szlafroku zżerajacy przed telewizorem płatki śniadaniowe*. kiedyś mi to nie przeszkadzało. teraz, gdy robi się z tego sztukę przez duże S, zaczęło
* powyzsze to nie moja opinia lub próba obrazenia p. Tarantino. to fakty, które można znaleźć w jego autoryzowanej biografii.
ps.
proszę nie "odkrywać", ze prawie identyczny post widnieje na forum "od zmierzcu...". wiem o tym :)