Przyznam szczerze że najbardziej go kojarzę z Seaqesta i Odyseji kosmicznej 2010

A Szczęki? :|

Hmm chyba nie obejrzałem w całości tego filmu nigdy.

Jezusie Nazareński :D, why? Nawet jeśli nie lubisz horrorów, musisz docenić i kunszt aktorski wszystkich głównych postaci w filmie i efekty, których nie powstydziłyby się dzisiejsze filmy (można sobie fajnie porównać z tym nowym filmem z Halle Berry o rekinach) i klimat. Nie widzę innej opcji - musisz :P

Może kiedyś w bliżej nieokreślonej przyszłości. Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do tego filmu.

No Panie. Mam nadzieję, że do tej pory obejrzałeś już Szczęki?!
Pozdrawiam serdecznie

Obejrzałeś? Toż to klasyka! Daj znać jak obejrzysz. Pozdrawiam

I co? Obejrzałeś w końcu? Chociaż osobiście nie rozumiem tego ciśnienia na ten film. Również wolę SeaQuest :D

To fakt. Niestety po świetnych latach 70, w kolejnej dekadzie kariera Scheidera zaczęła stopniowo podupadać. Szkoda, bo to był utalentowany aktor, który równie przekonująco grał przeciętnego, sympatycznego osobnika (jak w 'Szczękach'), jak i nieco szemranych, agresywnych typów ('Maratończyk'). Miał coś dziwnego w spojrzeniu. Uważam, że stworzył świetny duet z Hackmanem w 'Francuskim łączniku'. Bardzo go lubię i rzeczywiście potem już właściwie grywał w filmach drugo lub nawet trzeciorzędnych.

W latach 80 wcale nie grał kiepskich ról.

A ja myślę, że między nim a Hackmanem w "francuskim łączniku" nie było tej chemii. Jakoś nie wyszedł duet partnerski między aktorami. Szkoda.

Dodam jeszcze rolę w 'Od siedmiu wzwyż' z 1973 roku (reż. Phillip D'Antoni, nakręcił Bullitta!), facet był prawdziwym twardzielem lat 70. Również dobrze zagrał w musicalu 'Cały ten zgiełk' z 1979, film średni ale facet zagrał fenomenalnie i miał dużo charyzmy w sobie.
Fakt, szkoda że zeszedł na grę w szmirach w latach 90, ale z czegoś żyć trzeba, a wartościowe kontrakty też się kiedyś kończą. Jakby nie patrzeć, taki Robert de Niro schodzi na podobną drogę.

Jaka tam "ikona kina"... Jedne "Szczęki" to wszystko, czym mógł się pochwalić w dorobku. Reszta to w większości mało znane role w mało znanych filmach, które nie miały żadnych argumentów, by przebić się do czołówki. Za to od początku lat 90 grał już prawie wyłącznie w z-klasowych gównach do spuszczenia w kiblu.

No i co tu ma takiego wybitnego w swojej filmografii?

2010: Odyseja kosmiczna (1984)
Francuski łącznik (1971)
Maratończyk (1976)
Naked Lunch
Blue Thunder
Sorcer

jesli to dla ciebie nie sa klasyki albo chociaz znane filmy to nie wiem..

"Łącznik" tak, można go dokooptować do "Szczęk". Co do reszty to "2010" to mało znany i niepotrzebny sequel arcydzieła Kubricka, w "Maratończyku" i "Nagim Lunchu" grał mocno drugoplanowe role a gwiazdami byli inni, pozostałe z wymienionych mało kto dziś kojarzy i słusznie, bo niczym się nie zapisały dla kina.

Weź sobie teraz inną ikonę kina (pierwszą lepszą ikonę, ale taką prawdziwą) i zestaw z tym w jakich filmach grała i jakie role grała. Scheider to po prostu B-klasowy aktor, któremu akurat gdzieś tam przypadkiem trafiła się jedna/dwie dobre role. Tyle.

nie trzeba grac glownych rol zeby byc ikona kina..

Ni chuja, człowieku. Zresztą "Sorcerera" nie widziałeś nigdy, ani "All That Jazz", a on grał też w światowym kinie artystycznym, np. we francuskim "The Outside Man" z Trintignantem, więc nie masz pojęcia co mówisz. Ale powiem Ci, że ja też tak myślałem.

"All That Jazz" zdobył i Złotą Palmę i Oscara. Scheider grał główną rolę. W Sorcererze, który cieszy się GIGANTYCZNYM sukcesem krytycznym w obecnych czasach - także.

Człowieku, jaki niby niepotrzebny sequel arcydzieła Kubricka? To ekranizacja książki A. C. Clarke'a.

Niech sobie będzie. Filmy o Hannibalu to też ekranizacje cyklu książek, a jednak tylko Milczenie owiec jest i będzie ponadczasowym arcydziełem.

A Czerwony Smok???

W "Maratończyku" obok Hoffmana i Oliviera grał jedna z głównych ról, a nie żadnych drugoplanowych. Koledzy wymienili pozostałe jego najlepsze role, a Ty g**no widziałeś, a nie filmy z Scheiderem, że takie kocopoły wypisujesz.

Odpowiedzieć na post po 6-ciu latach - nie lada wyczyn.

I co z tego?

To, że przez 6 lat zmienia się tak dużo, że bezsensem jest odpisywać po tylu latach na forach. Pierwszy raz korzystamy z internetu?

Wzruszające.

A Roy Scheider nadal jest niszowym aktorem z jedną kultową rolą i nic tego nie zmieni.

Co do wspomnianego Maratończyka nie grał "jednej z głównych ról" tylko drugoplanową w dodatku będąc w cieniu o wiele lepszych występów Dustina Hoffmana i Laurence'a Oliviera.

Zalecam ci się dokształcić, czym jest rola drugoplanowa, czym główna, a czym jedna z głównych - liczę że po owej nauce w przyszłości nie będziesz wypisywał na forach powyższych bzdur.

Mocne to było. Naprawdę.

Tak na prawdę to szkoda czasu na rozmowę z ignorantem, który twierdzi, że Scheider jest (lub raczej był, bo już nie żyje) aktorem niszowym.Nie pozdrawiam i nie odpisuje więcej na podobne "bzdury".

O widzisz, wreszcie zrobiłeś coś dobrego dla świata. Na przyszłość nie zaczynaj dyskusji przy tematach, na których się nie znasz.

Niech to będzie dla ciebie nauczka. Również gorąco nie pozdrawiam.

Nieudana ta twoja (umyślnie z małej) prowokacja.

W Maratonczyku on i Laurence Oliver stworzyli najlepsze role.. Hoffman tez byl swietny jako zwykly facet zmuszony walczyc o przetrwanie. Ogolnie Sheidera bardzo milo wspominam z lat 70 i 80 (Blue Thunder!) zawsze gral twardych i zaradnych gosci.

Zawsze pozostanie mi po nim pamięć i ogromny żal, że już go nie ma, na zawsze w sercu Szczęki, Błękitny Grom i Odyseja Kosmiczna 2010

I do tego jeszcze Francuski Łącznik i Czwarta Wojna, role w tychże filmach wystarczyła by wrył się w pamięć na zawsze