Właściwie od zawsze trochę 'odstawałam' od reszty, byłam samotnikiem. Lubiłam marzyć, śnić i bardzo często pogrążam się w swojej wyobraźni. Nigdy nie lubiłam różu, słodkości, pasjonowało mnie wszystko to, w czym panował mrok. Kochałam czerń, kościotrupy, potwory, oczy świecące w mroku :-) i wszystko co z tym związane. Zaczęłam słuchać metalowej muzyki, nawet przez pewien czas interesowałam się satanizmem laveyańskim. Ale to nie było to. W końcu któregoś dnia trafiłam na "The Nightmare Before Christmas" i Burton całkowicie mną zawładną. Wreszcie znalazłam to, co odzwierciedlało w pełni moją duszę, charakter, wnętrze. Pośrednio poznałam kogoś kto był do mnie podobny, kto prawdopodobnie mnie rozumiał. Po prostu taka jest moja osobowość, a Burton to pierwsza i jedyna do tej pory osoba, która odzwierciedla wszystko co siedzi we mnie głęboko w środku- zamiłowanie do mroku, pasjonowanie się śmiercią, swoiste "szaleństwo". To jest mój świat, a dzięki Burtonowi mogę jeszcze bardziej się do niego zbliżyć.
Wydaje mi się, że niejeden fan Burtona jest takim właśnie samotnikiem. Poprawcie mnie jeśli się mylę! I oczywiście są też ludzie, którym nie odpowiada świat stworzony przez Tima, nie uosabiają się z nim. Dlatego nie 'czują' tej magii, mają inny charakter, więc jego filmy to po prostu przeciętniaki.
To są moje osobiste odczucia, mogę si mylić oczywiście. Chciałam to po prostu napisać i od razu przekonać się czy tylko ja mam takie odczucia.
Lepiej bym tego nie ujął. W 100 % trafnie to opisałaś, przynajmniej w moim przypadku tak jest. Też zawsze trochę odstawałem od reszty no i w sumie nadal odstaje. Jestem trochę takim odludkiem i samotnikiem, lubię odciąć się czasem od znajomych i tego wszystkiego na jakiś czas. I może to dziwne zabrzmi, ale nie jest mi z tym źle ;) Co do fascynacji mrokiem to od zawsze wolałem bardziej horrory i thrillery niż komedie, filmy ciężkie z mrocznym klimatem. Aa i pamiętam, że w dzieciństwie nie wiedzieć czemu strasznie fascynowały mnie czaszki i UFO haha ;-)
Nie jesteś jedyna :) ja po obejrzeniu jego Batmanów i Sweeney Todda po prostu się zakochałam i od tamtej pory go uwielbiam :)
Co do tezy, jako Burton był samotnikiem to się mogę zgodzić. Sama piszę i interesuję się reżyserią, ale zawsze próbuję w jakiś sposób "uciec" od upodabniania bohatera do samej siebie (czasami nawet aż chorobliwie). Jednak w niektórych produkcjach Burtona, aż ciężko nie zauważyć, że bohater jest często całkiem dobrą kopią autora. Według mnie widać to idealnie w "Vincent'cie" albo "Frankentweenie" (i tym z poprzedniego jak i obecnego wieku :) ) - poza tym jednych z jego pierwszych filmów. Niby bohaterami tam są mali chłopcy, ale widać wiele podobieństw w tych dwóch postaciach - oboje samotnicy, uparci, z wielką wizją i wyobraźnią. Uważam, że sam Burton mógłby w przeszłości taki być. Mały, niespokojny zalążek pełen pomysłów ;)
Jestem wielką fanką Tima. Uwielbiam mroczne klimaty, śmieję się na horrorach, a czarny nazywam kolorem radości (bo czuję się w nim tak milutko i mięciutko ^^). Zawsze też odstawałam od reszty, nie raz dostawałam dziwne spojrzenia i już przy pierwszym kontakcie mogę przestraszyć człowieka (jeden kolega bał się mnie przez rok XD).
Już w podstawówce byłam nazywana emo, w gimnazjum szatanem, a w liceum moi znajomi powtarzali i wciąż powtarzają, że ja już jestem martwa, mam czarną dziurę zamiast serca, mam mroczną/czarną duszę, płynie we mnie czarna krew albo, że używam perfum, żeby zatuszować zapach rozkładu XD
Dalej kultywuję swoje zwariowane cechy. Często słyszę, że jestem dziwna, ekscentryczna, zwariowana i osobiście uważam to za komplementy, choć niekoniecznie są dla ludzi, którzy mnie tak nazywają.
Uwielbiam też być sama. Nie mogę być za długo z ludźmi. Nawet na własnej 18-stce musiałam na chwilę opuścić moich gości, bo nagle poczułam, że muszę być sama i nie przeczę, że odczuwam taką potrzebę dosyć często. Jestem zdecydowanie introwertykiem. Nie ważne jak bardzo kogoś uwielbiam, jeżeli spędzam z nim za dużo czasu mam go serdecznie dość.
Halloween to jedno z moich ulubionych świąt, stoi na podium razem z Bożym Narodzeniem i może z nim śmiało konkurować. Uwielbiam stroić wtedy swój pokój, mimo że minęło 7 miesięcy nad moim łóżkiem nadal wisi nagrobek XD
Także mimo iż nie cierpię uogólnień to jednak myślę, że w dużej mierze masz rację i większość fanów Tima jest takimi dziwakami jak my ^^
Zresztą, w moich zachwytach chodziło raczej o to, że to pierwszy film Burtona jaki widziałam, a musisz przyznać, że z ekranu aż bije ten burtonowski klimat.
Też, nie gańcie mnie za bardzo za post, który napisałam 3 lata temu, bo wiadomo... ludzie się zmieniają, dojrzewają. Miałam wręcz nadzieję, że ten temat utonie w odmętach forum i nikt nigdy na niego nie odpowie. xd
tzn. że nowe filmy Burtona uważasz już za zniżkę formy?;)
Apogeum rozpaczy to Alicja i Mroczne cienie. xd Wielkie oczy nie były złe, choć mało było czuć klimat burtonowski. No i nie widziałam jeszcze Pani Peregrine, ale zapowiada się nie najgorzej.
Podsumowując i odpowiadając na twoje pytanie- jeśli mówiąc nowe masz na myśli filmy jakoś od roku 1996 to rzeczywiście można zauważyć spadek formy w stosunku do jego starszych perełek. ;)
Pewnie również obejrzę Peregrine, jak pojawi się na dvd, ale nie spodziewam się już zachwytów, bo mimo utrzymania wizualnej atrakcyjności, niestety historie Burtona już mnie nie wciągają. O dziwo, Alicja chyba najmniej mu wyszła, a tutaj trudno narzekać na punkt wyjścia, który był dla niego niby idealny. Z lato 00 chyba jedynie "Frankenweenie" do mnie trafił i cofając się bardziej wstecz "Duża ryba".
To samo jest z Davidem Lynchem i Andy Warholem.
też uwielbiam tima
By uwielbiać Burtona wymagana jest osobliwa percepcja - czytaj wyobraźnia. Zgadzam się z Tobą, że niejeden fan/atyk Tima musi być typem mizantropa, ekscentryka, samotnika i poniekąd pewnie grafomana. Mam 22 lata i tęsknię za kinem lat 80-90. Tęsknię za baśniami rodem z Bajarka opowiada, za animacjami wywołującymi dreszcze, za młodocianym strachem podczas oglądania horrorów i przede wszystkim za innym, niż ten w którym żyjemy, światem. To wszystko dostarcza mi Burton, którego chłonę jak woda gąbkę :)
Chcesz wrócić do dzieciństwa... Nic prostszego - nie myśl. Jedyny problem, kto da papu i odzieje.
Abstrahując od tematu: "a Burton to pierwsza i jedyna do tej pory osoba, która odzwierciedla wszystko co siedzi we mnie głęboko w środku- zamiłowanie do mroku, pasjonowanie się śmiercią, swoiste "szaleństwo"." Przenieśmy się na chwilę ze świata filmu do literatury. Czytałaś może Edgara Allana Poego? Tak mi przyszło na myśl po przeczytaniu tych słów, bo jego twórczość to też śmierć, szaleństwo, mroczny klimat i romantyzm ;) Może przypadłby Ci do gustu.
Jasne, bardzo szanuję. Chociaż trochę inne klimaty jednak niż Burton, bo u niego są elementy specyficznie humorystyczne, groteskowe. A Poe jest głównie mroczny.
to przeczytaj sobie "System doktora Smoły i profesora Pierza", widać mało Poe czytałeś
Prawda, mało. Dzięki, zobaczę po sesji xd
Nie tylko Poe, dodałabym, jeszcze literaturę Lovecrafta ;)
Edwar i Sok reszta to gnioty
Uwielbiałem filmy Tima Burtona, właśnie za to co napisałaś. Doskonały "Batman" i "Powrót Batmana" są moimi ulubionymi. Miło też się ogląda "Sok z żuka". Obecne jego produkcje które robi wraz ze swoim pupilkiem Deppem nadają się do spuszczania w kiblu... Wciąż jednak mam nadzieję, że się obudzi i zacznie robić w końcu filmy na poziomie!
Dokładnie takie same odczucia. Był moim ulubionym reżyserem po tych trzech filmach, które wymieniłeś. Jeszcze podobał mi się Edward Nożycoręki, ale już np. Duża ryba była męcząca i nudna, i generalnie oglądając trailere Alicji czy tego Deppa wampira, to przykro się robi i miłość przechodzi.
Nie tyle zgodzę się z tym, że koniecznie trzeba być samotnikiem (sam akurat nie jestem!) by się odnaleźć u Bartona, ale raczej mieć słabość do pewnego typu baśniowego horroru. Dość niszowego, na swój sposób wymagającego od widza specyficznej estetyki i wrażliwości. Dobrym porównaniem będzie tutaj pierwszy film tego typu, jaki widziałem, czyli "W towarzystwie wilków" (wersja pierwsza). To też nie jest film dla każdego, dużo w nim symboliki magicznej i literackiej i brak makabry gore.
aż się uśmiecham do siebie jak czytam Twoją wypowiedź bo lepiej bym tego nie ujęła :)