Timothy DaltonI

Timothy Peter Dalton

7,7
7 775 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Timothy Dalton

No i w bondach bardzo dobrze zagrał. Nadał mojemu ulubionemu szpiegowi
ludzkich kształtów i prawdziwej osobowości - tak dla odmiany. Co nie
zmienia faktu, że Sir Sean Connery nadal jest Jedynym, Prawdziwym i
Najlepszym JB 007.

janko_bzykant_

Potwierdzam! Ma ogromną charyzmę i nie można oderwać od niego wzroku gdy pojawi się na ekranie...
No i to spojrzenie.... ech.............

janko_bzykant_

Świetnie zagrał Bonda, był twardy i męski, nie jak ironiczny Moore. Był najbardziej podobnym Bondem do książkowego. Myślę, że gdyby Ian Fleming żył w czasie gdy Dalton kręcił swoje filmy, jestem przekonany że spodobałaby mu się jego gra.

robert2207

Nigdy nie czytałem książek Fleminga, ale wiem, że większość napisał w
latach 50-tych...więc klimat musiał być specyficzny...no i na pewno
filmy są zupełnie inne niż papierowe pierwowzory...

janko_bzykant_

Ja czytałem tylko "Casino Royale" (naprawdę świetna książka), ale wiem że Dalton był najbardziej zbliżonym Bondem do książkowego, ponieważ przed kręceniem "W obliczu śmierci" powiedział w jednym z wywiadów, że chce stworzyć wizerunek książkowego Bonda i według mnie udało mu się to najbardziej ze wszystkich innych aktorów grających Bonda, za co baaardzo go lubię, a jego filmy uważam za jedne z najlepszych części cyklu. Jeśli chcesz, napisz co o tym sądzisz.

robert2207

Nie przeczytałem nawet jednej książki Fleminga...więc nie mogę się
wypowiedzieć na ten temat. Jednak! Jednak za najlepszego Bonda uznaję
Seana Connerego.

2 lata temu doszedłem do następującego wniosku: Wszyscy aktorzy grający
Bondów (Sean Connery, Roger Moore, Timothy Dalton, Pierce Brosnan i G.
Lazenby) byli wyśmienici...to jest do momentu pojawienia się Casino
Royale...w którym Craig jest niesamowicie słaby. A co gorsze, postać
Bonda zamieniła się z elokwentnego szpiega Jej Królewskiej Mości, w
'zwykłego niezniszczalnego' zabójcę na zlecenie.

Najbardziej lubie Connerego - za to stylowe wyrachowanie, złośliwość i
niesamowitą (nierealistyczną - bo tak ludzie się nie zachowują) grę.

Następnie jest Roger Moore - Niesamowity dżentelmen, który nawet gdy
wypchnięty z pomieszczenia na przeciwległą ścianę, zawsze mówi
'Dziękuję'.

Trzecie miejsce dzielą dwaj panowie : Brosnan i Dalton. Ten pierwszy
połączył styl Connerego i Moore'a - wynik bardzo dobry ale nie tak jak
jego poprzednicy. Dalton natomiast, stworzył innego, bardziej
'ludzkiego' Bonda.

Czwarte miejsce ma Lazenby. George zagrał niesamowitego twardziela.
Czyli dokonał tego, co próbował (i nadal próbuje) Craig, a co mu się nie
udało.

Ps
No i Craig ma podobną twarz do najlepszego przyjaciela człowieka...to
jest pana Putina. Co wbrew pozorom nie jest zaletą...

janko_bzykant_

I to jest właśnie najlepsze - każdy aktor nadał inne spojrzenie na postać Bonda, żadna z tych kreacji nie jest taka sama. Jeden jest twardzielem, drugi dowcipnisiem, trzeci jest bardziej ludzki, a czwarty ma z każdego po trochu. Bond ciągle ewoluował i w tym tkwi jego siła, to pozwoliło przetrwać tej serii blisko pół wieku. Craig zdecydowanie odstaje od reszty. Natomiast co do Lazenby'ego to niestety się nie zgodzę. Po prostu nie podołał tej roli. Jak na debiut aktorski wypadł całkiem nieźle, ale Bond to wyższa szkoła jazdy. Może gdyby miał wcześniej jakiekolwiek doświadczenie jako aktor wypadłby lepiej...

Stranger

To co najbardziej podoba mi się w Bondzie Daltona to to, że jest twardy i męski, a drugą rzeczą jest to, że jak już wcześniej pisałem jest najbardziej podobny do książkowego Bonda. Dzisiaj obejrzałem sobie 10 raz "W obliczu śmierci" i wciąż uważam go za jednego z najlepszych odcinków serii.

janko_bzykant_

craig wcale nie probuje grac twardziela za wszelka cene. udajac twardziela, on sobie delikatnie kpi z wizerunku bonda. wlasnie tu tkwi istota geniuszu nowych bondow. z jednej strony twardy, brutalny agent. ale tez ludzki - omylny, dajacy sie zlapac. z drugiej strony film to mocna aluzja do poprzednich czesci, sporo odniesien do klasycznych scen z bondow connery'ego (niebieski kapielowki craig'a w casino czy zamordowana kobieta, ktorej cialo pokryto ropa). ogladajac nowego bonda masz poczucie, ze jest to kino akcji na miare XXI wieku pozbawione wielu irytujacych przypadlosci poprzednich filmow cyklu, ale zdecydowanie nawiazujace do najlepszych filmow o bondzie(czasami w zabawny sposob).

no i niech mi nikt nie mowi ze nowy bond nie jest smieszny. slyszac craig'a, ktory na pytanie barmana czy martini ma byc wstrzasniete czy zmieszane odpowiada mocnym i oschlym: "mam to w dupie" po prostu wybuchlem smiechem. ilosc smiechu, ktora towarzyszyla mi z powodu tej jednej sceny wystarcza na kilka fimow z rogerem moorem. do bondow moore'a mam duzy sentyment, ale ogladajac je teraz wyraznie widac jak bardzo sie zestarzaly.

grizley

Jeśli chamska odzywka do barmana to szczyt humoru nowego Bonda, to ja chyba podziękuję...

Stranger

czy Ty w ogole ogladales ten film i wiesz o ktorej scenie mowa??? scena jest smieszna nie dlatego ze bond wypowiedzial slowo dupa (z reszta to tylko jedno z dziesiatek mozliwych tlumaczen - nawet nie pamietam jak brzmialo to po angielsku). smiesznosci nabiera to w odniesieniu do pozostalych 20 filmow. bond jest czescia popkultury i kazde dziecko wie ze lubi martini wstrzasniete nie mieszane. takie slowa padaly w 20 filmach. wiec kiedy craig smiertelnie powazny, z zacietoscia na twarzy mowi, ze ma to gdzies cala sala kinowa wybucha smiechem. w nowym bondzie jest sporo autoironii - tego czego brakowalo zwlaszcza ostatnim filmom. jesli juz mowimy o humorze to ten zart jest lepszy niz wiekszosc odzywek moore'a, ktore niemilosiernie sie zestarzaly i juz nie smiesza.

grizley

Tak, nowe Bondy są na miarę XXI wieku. Szczególnie dla takich ludzi, którzy zwracają uwagę na kolor kąpielówek Craiga. Ehh, o to właśnie mi chodzi...intelektualna degeneracja społeczeństwa postępuje z każdym rokiem. Im nowocześniejsza technologia - tym głupsi ludzie. No ale pocieszam się tym, że z drugiej strony niektóre jednostki, zyskują na postępie technologicznym i się rozwijają. Są tacy ludzie, ale jest ich naprawdę garstka.

Wracając do nowych Bondów. Te nawiązania do starych części są beznadziejne. Z każdym takim odwołaniem, człowiek czuje jak ten film (CR lub QoS) jest żałosny. Nawet taki dobry pomysł jak kobieta pokryta ropą, został zmarnowany z czystej głupoty i niechlujstwa twórców. Nawet nie będę rozwodził się nad groteską i humorem - bo tego w tej szmirze najzupełniej nie ma. A jeśli uważasz te prymitywne mrugnięcia do widza za coś śmiesznego - to ci naprawdę współczuje. Nie wspominając o koszmarnych niedopracowaniach (fabuła i poszczególne sceny) a kończąc na intrze i muzyce.

janko_bzykant_

ad.1 moze nieprecyzyjnie sie wyrazilem: nie o kolor mi chodzi, bo ten nie ma tu znaczenia (a mnie wogole nie interesuje), ale o cala scene , ktora jest nawiazeniem do slynnej sceny z Dr No gdzie Ursulla Andress "wylonila sie z oceanu"

ad.2 wez sobie na wstrzymanie, bo ktos kto wyrokuje o kondycji intelektualnej spoleczenstwa XXI wieku na podstawie filmow o bondzie, sam ma delikatnie mowiac problemy z... kondycja intelektualna

ad.3 nawet nie mam jak sie odniesc do drugiego akapitu Twojego komentarza. rzucasz tylko ogolnikami w stylu niechlujstwo, niedopracowanie, żałość, beznadzieja bez sprecyzowania jakich elementow filmu czy jakich scen mialyby te okreslenia dotyczyc i dlaczego. i juz qrwa na prawde nie wiem skad Ci przyszlo do glowy, ze bond ma byc groteskowy???

generalnie, to chcialbym podyskutowac na forum o bondowskiej serii z ludzmi, ktorzy maja w tej kwestii cos do powiedzenia. takimi jak np. Stranger. jezeli masz zamiar produkowac kiepskie posty w prowokatorskim tonie, to sobie daruj.

grizley

1) Jeśli wyłonienie się z wody Craiga uważasz za nawiązanie do Dr. No - to naprawdę jest z tobą źle. Albo po prostu jesteś zwykłym hipokrytą i próbujesz obronić swoją pozycję - nawet TAKIMI argumentami...

2) Ani z filmów o Bondzie, ani z innych poszczególnych filmów, nie wyciągam wniosków dotyczących kondycji współczesnego społeczeństwa. I na prawdę nie wiem, skąd u ciebie taki pomysł.

3) Jeśli chcesz wiedzieć dokładniej o co mi chodzi odwołuję cię do moich postów pod CoS - szukajcie a znajdziecie. Tutaj nie będę się o tym rozpisywał, bo to jest post o Timothy Daltonie.

Jeśli masz zamiar nadal pisać nieudolne i nie przemyślane teksty, do tego zarzuty wyssane z palca, to odsyłam cię do podstawówki/gimnazjum.

janko_bzykant_

ad.1. dokladnie tak uwazam. precyzyjniej to jeden z elementow autoironii, ktorej w nowym bondzie jest sporo. szkoda, ze jej nie dostrzegasz.

ad.2. to przepraszam co mial znaczyc tekst: "Tak, nowe Bondy są na miarę XXI wieku. Szczególnie dla takich ludzi, którzy zwracają uwagę na kolor kąpielówek Craiga. Ehh, o to właśnie mi chodzi...intelektualna degeneracja społeczeństwa postępuje z każdym rokiem. Im nowocześniejsza technologia - tym głupsi ludzie. No ale pocieszam się tym, że z drugiej strony niektóre jednostki, zyskują na postępie technologicznym i się rozwijają. Są tacy ludzie, ale jest ich naprawdę garstka."

ad.3. a dzieks, przejrzalem. i z gory sorry, ze troche odejde od tematu watku, ale zebralo mi sie na drobna psychoanalize. generalnie to z postow "jankobzykanta" wieja nuda, wtornoscia i co najgorsze sprzecznosciami. sztandarowy przyklad: piszesz ze nie wymagasz od bonda realizmu, a analizujac "QoS" zarzucasz filmowi ten brak realizmu. konkretnie nie podoba ci sie ze bond sam postanowil zaatakowac hotel, ze uwolnil sie z windy w pojednyke przeciwko trzem agentom, ze rurociag kosztowalby ilestam miliardow dol i nieoplaciloby sie to organizcji etc. typowa przypadlosc polskiego widza, ktory nie wie na co patrzec w filmie i nie dostrzega rzeczy istotnych, a zwraca uwage na bzdurne szczegoly dorabiajac swoje teorie, ktore mozna obalic jednym zdaniem. ktos to zreszta juz zrobil na forum "QoS". a jeszcze do tego braku realizmu: do qrwy nedzy, jak mozna twierdzic ze jest sie fanem serii, a jednoczesnie krytykowac bonda ze to ze udalo mu sie oswobodzic i uciec trzem agentom? w kazdym z 22 filmow bylo mnostwo absurdu, nieziemskiej technologii, gadzetow i scen w ktorych bond wychodzil z najgorszych opresji. krytykowana scena w windzie jest analogiczna do sceny w karetce z "moonrakera". napisze to wyraznie. BOND NIGDY NIE BYL I NIE MA BYC REALISTYCZNY. TO WSPANIALA BAJKA DLA DOROSLYCH, KTORYM ZOSTALO TROCHE DZIECIECEJ FANTAZJI. np. dla mnie;) cala sztuka polega na tym, zeby podczas krecenia filmu zapomniec o realizmmie, a jednoczesnie nie przekroczyc granicy absurdu. i to udaje sie w CR, a nie udalo sie w 3 ostatnich bondach brosnana.

wracajac do mojej psychoanalizy;) ty jestes jakims zakompleksionym megalomanem, ktory ma obsesje dzielenia ludzi na "glupi tlum", "zidiocialych widzow", "niedzielnych kinomaniakow" etc. oraz "tych inteligentnych ludzi" (czytaj podzielajacych opinie jankobzykanta). takie przeslanie jednoznacznie wynika z twoich postow. na jeden w miare sensowny post, przypada kilka totalnie nieskladnych i przeczacych poprzednim wypowiedziom. poza tym irytuje mnie prowokacyjny ton twoich wypowiedzi. piszesz cos w sposob niejasny, oderwany od tematu, a pozniej zaprzeczasz (patrz wyzej: odniesienie do kondycji intelektualnej spoleczenstwa). i starasz sie wykorzystac to jako argument osmieszajacy przeciwnika w dyskusji (swiadomie pisze o przeciwniku, a nie o partnerze bo tak traktujesz ludzi). sam sie zgodze, ze przecienty widz jest mocno ograniczony. ale ty prowadzac dyskusje z kims kto ma odmienny od twojego poglad, za kazdym razem sugerujesz, ze ta osoba jest zwyczajnie glupia, nie zna sie i nie dorasta tobie do piet. gdybys jeszcze mial solidne podstawy do takiego zachowania... ale jak juz wspominalem, twoje posty sa w wiekszosci prymitywne. osmieszasz sie wyzywajac kogos kto przedstawia ci konkrente argumenty od idiotow. chcialbys cos madrego powiedziec, ale nie wychodzi. taka reakcja obronna, ktora budzi u mnie obrzydzenie. tak jak lepper probujacy przegadac rokite...

masz denerwujacac tendencje do naduzywania slow tandeta, zalosc, etc. bez podawania uzasadnienia. zalosc to odczuwam ja, kiedy czytam niektore z twoich teorii np. "jak to kryzys zabil bonda":

(http://www.filmweb.pl/topic/1057077/Czas+zabi%C4%87+Bonda.html).

megalmoanska blazenada. nie potrafisz zapanowac nad slowotokiem i w efekcie odbiegasz od tematu jeszcze bardziej niz ja piszac ten comment na forum timothy daltona;) a twoj komentarz dotyczacy "psychologii tlumu" jest na prawde smieszny w kontekscie fimow o bondzie, ktore sa elementem popkultury. byly stworzone dla tlumu, a nie dla wybrednego widza szukajacego w kinie refleksji nad zagadnieniami filozoficznymi. ani nowy, ani stary bond to nie bergman, fellini czy antonioni. szkoda, ze tego nie dostrzegasz. filmy o bondzie byly lepsze i gorsze, ale twierdzenie ze te nowe to "papka dla glupiego" tlumu, a te stare to "sztuka dla wybranych" demaskuja twoje niedojrzale podejscie do kina.

przypominasz mi znajomego, ze studiow ktory myslal ze zrobi na kims wrazenie generujac psedonaukowy belkot, tj. uzywajac trudnych w wymowie slowek, ktore nie mialy absolutnie zadnego sensu. co gorsza nie rozumial ich znaczenia i wychodzily z tego kuriozlane wypowiedzi. tak samo jest z czescia twoich postow na forum FW.

wymowna jest krytyka nowego bonda w komentarzu do ktorego nawiazuje. punktujesz brak tego czy tamtego. ale znowu sa to twoje subiektywne opinie bez slowa uzasadnienia. czasami opinie wrecz absurdalne. tak jakbys chcial uchodzic za "wybitnego znawce", pomimo tego, ze brakuje ci zwyczajnie elementarnej wiedzy i umiejetnosci precyzowania i uzasadniania swoich pogladow.

chyba najgorsze jest twoje ogranicznie. gdybysmy zyli w czasach kiedy do kin wchodzil Dr No, bylbys pierwszym "krytykantem". twierdzilybs zapewne, ze bond connery'ego jest do dupy, bo nie ma nic wspolnego z ksiazkwoym oryginalem etc. nie zastanawiasz sie nad trescia twojej wypowiedzi. piszesz, zeby sie dowartosciowac iloscia odpowiedz na forum FW.

tyle w temacie. koncze smieszna dyskusje, spodziewajac sie z twojej strony obrazliwej odpowiedzi, kiepskiej ironi albo... prowokujacego przyznania mi racji. nie mam zamiaru wdawac sie w twoje szkolne pyskowki, bo nie jestes partnerem w dyskusji. z reszta to jest bardziej slowotok niedowarotsciowanego pseudokinomaniaka nie majacy nic wspolnego z dyskusja.

grizley

Właściwie nie wiem po co to piszę. Już po pierwszym podpunkcie można wyciągnąć wnioski, że nie ma sensu. Ale Janko_bzykant to jest marka jakości – dlatego napiszę odpowiedz.
1) – bez komentarza – bo twoja postawa w tym podpunkcie jest wyjątkowo żałosna.
2) Ten tekst miał znaczyć dokładnie to co znaczy. Czyli im bardziej zaawansowana technologia i nauka, tym głupsze społeczeństwo. Przy tym współmiernie do technologii rozwija się tylko garstka ludzi… szkoda, że nie posiadasz umiejętności, czytania ze zrozumieniem. Rozmawiałoby się z tobą o wiele łatwiej.
3) Gdzie ja się czepiam w QoS braku realizmu? Ja nawet mówię, że nic do tego nie mam! Naucz się czytać koleś! A po drugie, co innego REALIZM a co innego ZWYKŁA GŁUPOTA i NIECHLUJSTWO. W starych Bondach był klimat i agent 007 nigdy bezsensownie nie biegał i nie pokonywał wszystkich przeciwników jednym lekkim dotknięciem. Często wystarczył jeden twardy gość, żeby Bond miał pełne ręce roboty. Ponad to fabuła była zawsze w miarę logiczna i racjonalnie poprowadzona – a w QoS, czy CR, fabuła nie trzyma się kupy! Nowe Bondy są po prostu bezmyślnym słabym kinem AKCJI. Powtarzam! Kinem AKCJI – natomiast stare, były filmami przygodowo/szpiegowskimi ze scenami mocnej akcji.
A najlepszym na to dowodem, jest fakt jak wielu ludziom, którym nie podobała się seria o agencie 007, podoba się QoS i CR. PLUS - FANTAZJA a GŁUPOTA, to dwie różne rzeczy.

To, że ty nie rozumiesz moich wypowiedzi, to nie moja wina lecz twoja. I powinieneś się nad tym zastanowić, a nie pałać nieuzasadnionym oburzeniem. Bo widzisz, 90% społeczeństwa nie rozumie Gombrowicza – a to nie znaczy, że ten koleś jest kretynem nie potrafiącym pisać.
Ponad to, ja nie jestem twoją mamusią, żeby puszczać mimo ucha, twoje… powiem to wprost, niestety… twoje totalnie nieprzemyślane i po prostu głupie wypowiedzi. Koleś, ile ty masz lat? Jeśli jesteś gimnazjalistą to jestem wstanie cię zrozumieć, ale w takim wypadku nie ma najmniejszego sensu, żebyś ze mną ‘dyskutował’. Życie nie jest bajką i nie oczekuj od ludzi, żeby byli dla ciebie bardziej wyrozumiali niż twoja matka czy ojciec.

Co do znaczenia kulturowego Bonda. Tak, agent 007 zawsze był częścią pop kultury. I nie, Bond nie był nigdy filmem dla tłumu. Bo widzisz, dawniej robiono filmy jakościowo dobre z myślą o inteligentnych ludziach. Dlatego każdy obraz był maksymalnie dopracowany. Tłum nie miał wyboru i dostawał po prostu dobry film. Natomiast teraz, tendencja jest odwrotna. Producenci myślą tylko o tłumie, całkowicie zapominając o przyzwoitości. I jak już kiedyś powiedziałem, każdy film może być dziełem sztuki – nawet film akcji – tylko, że to zdarza się (szczególnie obecnie) niezwykle rzadko.

A i zauważyłem, że masz jakieś straszne problemy z dobraniem adekwatnego porównania. Np. ‘krytykowana scena w windzie jest analogiczna do sceny w karetce z "moonrakera"’ ; albo ta scena z majtkami jako odwołanie do Dr. No. Skąd ci się to bierze? No dobra, dobra, pytanie retoryczne. Ja wiem skąd…
Reszty twoich dywagacji wyssanych z palca, po prostu nie chce mi się komentować.

PS
Następnym razem nie pisz tak dużo. Nie masz tyle wartościowej treści, żeby pisać tak długie komentarze.

grizley

Właśnie usłyszałem w radiu:

'W Polsce dramatycznie spada ilość ludzi czytających książki...ble ble ble...'

użytkownik usunięty
janko_bzykant_

To fakt całkiem fajnie wypadł ale filmy raczej są średnie a szkoda, nic tak nie boli jak świetna gra aktorska w słabym albo przeciętnym filmie. Connery miał o tyle łatwiej że był pierwszy i nie można było go porównać. Właściwie wszyscy dobrze grali i ten nowy również jest dobry nawet bardzo dobry (mówię to jako fan Bonda).

Właściwie to nie rozumiem tych porównań, każdy odtwórca roli 007 był inny i filmy również miały inny charakter. Jak porównać Moora z Daltonem?? Moore stworzył Bonda pełnego humoru a i filmy bardziej są komediowe (no może po za Zabójczym widokiem ta część była bardziej poważna i Moore nie sprawdził się jako twardziel, był sztuczny i żałosny) odcinki z Rogerem można zaliczyć do komedii sensacyjnych. Dalton natomiast stworzył Bonda bardziej poważnego, ludzkiego, realnego a i filmy nie są przepełnione humorem, sensacja w najczystszym wydaniu.