Lepszy od tego przystojniaczka jakim Spider man nie powinien być Andrewa Garfielda który grał do dupy freestaylował normalne rozmowy i był nienaturalny w luj
Gówno prawda, mój drogi. Ty w ogóle miałeś kiedyś do czynienia z komiksem o Spider-Man'ie? To właśnie Andrew trafił w punkt jeśli chodzi o charakter Parkera.
To prawda
Czytałem ostatnio pierwszego Spidermana, jest teraz w jakiejś kolekcji komiksów Marvela. Ale swego czasu miałem prawie wszystkie Spidermany wydane przez TM-Semic, i może Garfield nie był idealnym Parkerem, ale było mu sto razy bliżej niż do płaczka Tobeya. Maguire był dobrym Parkerem przez jeden moment, kiedy był przed ukąszeniem przez pająka. Taka ciamajda. Ale później był nadal ciamajdą. A Spidermanem był beznadziejnym. Za to Garfield momentami w kostiumie idealnie przypominał Pająka. Holland ich pogodził :) zapowiada się na najlepszego Pająka :)
Fajnie, ale on po prostu miał taką rolę do odegrania. Garfield w życiu by się nie wzruszył, bo ma serce z kamienia i jest frajerem.
Dobrze, że Sony straciło prawa do SM, bo słuchając wypowiedzi jednego z aktorów dot 3 części TASM(Maszynka ożywiająca wszystkie bliskie osoby Parkera które zginęły) to byłby jeszcze większy KICZ niż walka z Rhino pod koniec 2...
Dokładnie. W ogóle mam wrażenie, że Raimi jako jedyny pogodził w swoich filmach chwile śmieszne z tymi smutniejszymi. The Amazing Spider-Man był nieco zbyt taki "luzakowaty", za dużo tam było rzucania żarcikami nawet w scenach walki a śmierć wujka Bena była tak źle zagrana, że nic nie czułem gdy to oglądałem. Ot, Ben nie żyje, no trudno. W filmach Raimiego natomiast wzruszam się, za KAŻDYM razem gdy Ben umiera bo scena jego śmierci jest genialnie zagrana. Znamy Bena dość krótko, ale jego postać jest tak przedstawiona, że autentycznie jest widzowi smutno, gdy zostaje zastrzelony. W Homecoming jest tak samo. Niby nowe technologie, niby większa epickość ale te nowe filmy to takie wydmuszki. Obejrzałem raz Homecoming i więcej nie potrzebuję. W tych nowszych Spider-Manach nie ma czegoś, co sprawiłoby że chce się do nich wrócić. Raimi stworzył dzieła, które miały jakąś głębię, jakieś morały życiowe. Stworzył Opus Magnum tego uniwersum. Każdą scenę tam znam na pamięć, bo Spider-Man z Tobey'em wydawał się taki realny, przestawiał realne sytuacje życiowe. TAS 1 i 2 wraz z Homecoming i Far From Home to jedynie pokaz fajerwerków pod kątem CGI, nic więcej. Także mam totalnie gdzieś, który Spider-Man jest bardziej komiksowy. Najważniejsze, który film uchwycił najwięcej emocji.