"It could only have happened there..."

Tytuł to podsumowanie krótkiej notki z książeczki wewnątrz opakowania z nowego wydania "Live After Death" (to jedyny sposób, żeby zdobyć teraz ten dokument), której autor - nie wiadomo nawet, czy
Tytuł to podsumowanie krótkiej notki z książeczki wewnątrz opakowania z nowego wydania "Live After Death" (to jedyny sposób, żeby zdobyć teraz ten dokument), której autor - nie wiadomo nawet, czy członek zespołu - opowiada pokrótce o wszystkich atrakcjach tej dokumentalnej produkcji. Ten film zasługuje na wiele więcej niż proste streszczenie - zwłaszcza że dla nas, polskich fanów Iron Maiden jest niezwykle interesujący (pomimo że Żelazna Kurtyna to rozległy obszar, w 80% to film o wizycie zespołu w Polsce) - więc postaram się wam go jak najdokładniej opisać.

Mamy rok 1984. Abstrahując już od Orwellowskiej wizji tego roku, Iron Maiden wydaje właśnie swój 5 album ("Powerslave"), który standardowo święci triumfy. Muzycy wpadają na oryginalny i z lekka szalony pomysł - monstrualna wręcz pod względem wielkości trasa koncertowa, której punkt kulminacyjny następuje w Long Beach Arena w Kalifornii, gdzie koncert formacji został zarejestrowany i wydany na DVD, a także jako album "live". DVD, zatytułowane "Live After Death" stało się legendarne, a zapis dżwiękowy koncertu - pod tą sama nazwą - jest nazywany najlepszym albumem koncertowym świata. Nas jednak interesuje teraz nie tyle dalszy przebieg trasy, co jej początek. "World Slavery Tour", bo pod taką nazwą funkcjonowała, rozpoczęła się... Zgadnijcie. W Warszawie.

Ważne jest uświadomienie sobie, jak... ryzykownym pomysłem było zaczynanie światowej trasy od strefy tzw. Żelaznej Kurtyny. To był dla ludzi z Zachodu inny świat. Nikt - łącznie z zespołem, menedżerami i obsługą - nie zdawał sobie sprawy, jak potoczą się sprawy. Na szczęście dzięki dokumentowi "Iron Maiden: Behind the Iron Curtains" możemy się teraz przekonać, że był to dla muzyków szok. W jak najbardziej pozytywnym znaczeniu!

Członkowie zespołu w każdym mieście (łącznie było ich 5: Warszawa, Łódź, Poznań, Wrocław i Katowice) byli traktowani jak bogowie. Inaczej tego nazwać nie sposób. Cała masa fanów towarzyszyła artystom non stop. W dokumencie cała piątka wielokrotnie wyznaje, że jest szczerze wzruszona i dziękuje fanom za tak ciepłe przyjęcie. Są też wywiady z naszymi rodakami - jeden opisuje obecną sytuację w kraju (w tym sytuację przemysłu muzycznego), inny mówi jak wielkim wydarzeniem jest przybycie jakiegoś heavymetalowego zespołu do jego miasta. Wczujmy się w sytuację młodych ludzi, dla których wizyta brytyjskiej gwiazdy rocka była najważniejszym wydarzeniem w ich szarym życiu. Nie wiem, do czego to porównać, ale to chyba tak, jakby Slayer przyjechał do Pcimia...

Całość obfituje w zabawne momenty: między innymi jeden z naszych rodaków po udzieleniu wywiadu stwierdza, że z wielką chęcią obejrzałby występ Iron Maiden, ale nie może. "Czemu?" - pyta zaskoczony rozmówca. "Nie mam biletu" - odpowiada. "Dobra, wpuścimy cię za darmo" - stwierdza reporter, chyba poruszony nieszczęsną sytuacją młodzieńca. Chłopak promienieje, po czym pyta: "A moich kumpli też wpuścisz?". Nie wspominając już o słynnym występie lekko "nagazowanych" członków zespołu na weselu w knajpie w Poznaniu...

Więcej zdradzać nie zamierzam, bo ten film naprawdę zasługuje na obejrzenie. Co tu dużo mówić, mieszkańcu Katowic lub Poznania - wiedziałeś, że w Twoim mieście 27 lat temu grało Iron Maiden?
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones