"Ja i ja, i jeszcze raz ja", czyli rzecz o egocentryzmie

Wielu krytyków zarzucało debiutanckiemu filmowi Alfonso Gomeza-Rejona, że jedyną postacią z krwi i kości jest tam główny bohater, Greg, a cała reszta to jedynie narzędzia mające przeprowadzić go
Wielu krytyków zarzucało debiutanckiemu filmowi Alfonso Gomeza-Rejona, że jedyną postacią z krwi i kości jest tam główny bohater, Greg, a cała reszta to jedynie narzędzia mające przeprowadzić go z punktu A do punktu B i jeszcze dać mu po drodze do myślenia. I rzeczywiście, przyznać trzeba, że w Earl i ja, i umierająca dziewczyna wszystko i wszyscy kręcą się wokół tego dość oschłego i zadufanego w sobie nastolatka. Łatwo więc zarzucić filmowi, że jest kolejną po "Powrocie do Garden State" i "Elizabethtown" banalną opowiastką o przeciętnym białym chłopaku, którego życie zmienia nagle stereotypowa Manic Pixie Dream Girl. Jednak oglądając go uważnie, zauważymy, że Gomez-Rejon wcale nie pochwala tego swoistego narcyzmu – on go subtelnie, ale konsekwentnie krytykuje.

Zacznijmy od początku. Greg jest chuderlawym, ginącym w tłumie licealistów. W szkole koleguje się trochę ze wszystkimi, a trochę z nikim – desperacko uciekając przed jakimkolwiek określaniem się spędza czas ze steampunkowymi oryginałami, wyluzowanymi wielbicielami konopi i popularnymi sportowcami. Greg ma jednego kolegę (chociaż uparcie odmawia nazywania go w ten sposób, przedstawiając go raczej jako swojego współpracownika) – Earla, chłopaka z biednej dzielnicy, z którym zna się od czasów dzieciństwa. Ta dwójka ma też wspólną pasję – kręcenie tanich, głupawych wersji klasycznych arthouse'owych filmów. Życie Grega płynęłoby sobie spokojnie, gdyby pewnego dnia jego mama nie zmusiła go do odwiedzenia Rachel – kolejnej osoby, którą trochę zna, ale tak naprawdę nic o niej nie wie. U Rachel wykryto właśnie białaczkę, a matka Grega uważa, że trzeba jej zapewnić jakieś towarzystwo. Chłopak się zgadza tylko i wyłącznie dla świętego spokoju, ale z czasem zaczyna się z dziewczyną zaprzyjaźniać. Jak się wkrótce okaże, znajomość ta będzie najważniejszą w jego dotychczasowym życiu.

Przez dłuższy czas "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" zdecydowanie może frustrować i irytować. Greg jest bohaterem całkowicie niedookreślonym, jednocześnie niewierzącym w siebie i wywyższającym się ponad innych. Inne postaci żyją w jednym wymiarze – no bo co wiemy o Rachel? Ma raka. O Earlu? Niebezpiecznie zbliża się do eksploatowanego przez kino amerykańskie stereotypu "Magicznego Murzyna". Ojciec Grega? Typowy nierozgarnięty inteligent z obsesją na punkcie gotowania. Matka Rachel? Rycząca czterdziestka pijąca ciut za dużo alkoholu. Ładna dziewczyna ze szkoły? Jest ładna. Ważny jest tu tylko Greg, to wokół niego wszystko się kręci i nawet w chorobie Rachel chodzi o jego uczucia i jego przeżycia. Na pierwszy rzut oka nie ma się co dziwić krytycznym opiniom o filmie. Ale jeśli rzucimy na niego okiem po raz drugi, trochę bardziej uważnie, to dojrzymy, że Gomez-Rejon doskonale wiedział, co robi. Film otwiera narracja Grega z offu, co sugeruje nam, że będziemy na świat przedstawiony patrzeć jego oczami. A skoro on sam jest skoncentrowanym na sobie nastolatkiem, to i film skupia się głównie na nim. Reżyser serwuje nam więc wizję świata zniekształconą przez nastoletnią butę i uwielbiane przez Grega filmy. Nastolatek nie próbuje głębiej poznać otaczających go ludzi, więc i my niewiele się o nich dowiadujemy.

Gdzie jest więc miejsce na wspomnianą we wstępie krytykę tego ograniczonego spojrzenia? Reżyser od czasu do czasu przemyca w filmie drobne wskazówki świadczące o tym, że nie zgadza się z wizją świata według Grega, aby ostatecznie w finale skonfrontować głównego bohatera z jego własną niewiedzą. Greg istotnie przechodzi dzięki Rachel przemianę i jednocześnie sam zaczyna rozumieć, jak wielki błąd popełnił unikając angażowania się w jakiekolwiek głębsze relacje z otaczającymi go ludźmi. "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" pokazuje, że każdy kryje w sobie tysiące małych i większych sekretów, których nigdy nie odkryjemy, jeżeli będziemy się skupiać tylko i wyłącznie na sobie.

Gomez-Rejon strofuje więc po trochu każdego z nas, bo wszystkim zdarza się czasami zachowywać jak naburmuszony nastolatek. Opowiadając tę historię przez wąski tunel wrażliwości Grega, pozwala nam zrozumieć, że wszyscy ludzie mają swoje osobne, wyjątkowe historie, a żeby je odkryć, wystarczy tylko poświęcić im trochę uwagi.

Można oczywiście zarzucić reżyserowi, że obalając niektóre filmowe schematy zbyt mocno opiera się na innych. Można zastanawiać się, czy jest jakaś wartość w mnożeniu cytatów i odniesień do klasyków kina i czy tak naprawdę postmodernistyczne twory Grega i Earla wnoszą cokolwiek do fabuły. Rzeczywiście, "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" trochę za bardzo wpasowuje się we wzorzec typowego "filmu z Sundance". W ostatecznym rozrachunku jednak wszystkie te wady i niedociągnięcia zrzucić można na karb tego, że jest to w końcu dopiero pierwszy film Gomeza-Rejona. Za bardzo skupiając się na schematycznych rozwiązaniach zastosowanych w filmie, wielu krytyków nie dostrzegło ogólnego przesłania z niego płynącego. Dlatego warto przymknąć trochę oko na to, co nie do końca się udało i podejść do filmu z pozytywnym nastawieniem i otwartą głową.
Jednym z ulubionych filmów Grega jest "400 batów" – nowofalowy klasyk, który wyznaczył poniekąd ramy przedstawiania w kinie młodzieńczego angstu. Truffaut pokazuje tam, jaką szkodę mogą młodemu człowiekowi poczynić ignorujący jego potrzeby rodzice i nauczyciele. "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" pokazuje natomiast, jak wielką szkodę możemy uczynić sami sobie, jeśli nie wystawimy raz na jakiś czas nosa poza swój własny, egocentryczny świat.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na co dzień raczej unikamy tematu śmierci. Po co zawracać sobie nim głowę? Wiadomo, że kiedyś nadejdzie... czytaj więcej
Główny bohater - Greg - ma znacznie zaniżoną samoocenę. Jest uczniem liceum, w którym dzieciaki... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones