Recenzja filmu

Upadek domu Usherów (1928)
Jean Epstein
Jean Debucourt
Fournez-Goffard

"Nie ma nic piękniejszego, niż śmierć pięknej kobiety"

Wiek XIX niewątpliwie nie był łatwym okresem dla amerykańskich pisarzy. Był to czas gwałtownych zmian oraz masowej emigracji, który nie sprzyjał gromadzeniu prywatnych księgozbiorów. Uznanie
Wiek XIX niewątpliwie nie był łatwym okresem dla amerykańskich pisarzy. Był to czas gwałtownych zmian oraz masowej emigracji, który nie sprzyjał gromadzeniu prywatnych księgozbiorów. Uznanie szybko zyskiwały magazyny, które były jedyną drogą do zaistnienia dla ówczesnych pisarzy. Edgar Allan Poe, który musiał pisać, aby żyć, także starał się nadążać za duchem czasu, jednak nigdy nie udało mu się zdobyć takiej sławy, jak innym współczesnym mu artystom. Jego wielkie rozdarcie wewnętrzne, słabość do alkoholu i opium oraz ostra krytyka w dużej mierze wykluczają go z życia kulturalnego. W 1840 roku powstaje kolejne z jego krótkich opowiadań pt. "Zagłada domu Usherów". Chorobliwa atmosfera tego utworu i sposób w jaki Poe wtłacza swoje uczucia i obawy w posępną historię będzie przez długie lata oddziaływać na wielu innych poetów. W końcu jednak, sławiony przez symbolistów, Poe musiał trafić do filmu. Ekranizacji krótkiego opowiadania podjął się urodzony w Warszawie Jean Epstein. "Upadek domu Usherów" jest swobodną interpretacją literackiego pierwowzoru oraz swoistym kolażem różnych etapów twórczości mistrza. W fabule można dostrzec nawiązania nie tylko do utworu tytułowego, ale także do dzieł takich jak "Przedwczesny pogrzeb" czy "Portret owalny". Historia zaczyna się od przybycia Allana do posesji swego starego przyjaciela Rodericka Ushera. Tam dowiaduje się o dziwnej chorobie trawiącej mieszkańców tego domu. Pan Usher uskarża się na brak zaciekawienia czymkolwiek i deliryczny nastrój. Ponadto jego żona zapadła na nieznaną dolegliwość, która sprawia, że z dnia na dzień staje się coraz słabsza. Niestety żaden z lekarzy nie może jej pomóc. Z czasem okazuje się, że postęp choroby pięknej Madeleine w dziwny sposób zależy od malowanego przez jej męża obrazu. Każde pociągnięcie pędzla sprawia, że życie uchodzi z jego pięknej żony. Zaprzyjaźniony lekarz i Allan są naocznymi świadkami dramatu, na który nie mogą znaleźć logicznego wytłumaczenia. Pod tą fabułą możemy zauważyć także pewnego rodzaju wywód na temat odzwierciedlania piękna i możliwość jego spowszednienia pod wpływem wielokrotnego powielania. Oglądając film zaczynamy zastanawiać się, czy samo odwzorowanie piękna jest na tyle wystarczające, aby przestać poszukiwać go w swoim własnym życiu. Epstein podkreśla to, jak bardzo ulotna w swej naturze jest uroda i jak, z pozoru, łatwo możemy ją zniszczyć . Jednak w dalszej części dramatu reżyser wyjaśnia nam, że piękno jest nieśmiertelne - w przeciwieństwie do wszystkich jego pustych namiastek. Oczami głównego bohatera widzimy tryumf tego prawdziwego artyzmu, którego nie potrafią zniszczyć nawet największe płomienie. Już w po pierwszych scenach poznajemy wyraźne odstępstwo od reguł niemieckiego ekspresjonizmu. Największa różnica kryje się w tym, że Epstein w swoim dziele wykorzystał naturalne, bagniste i mgliste pejzaże okolic Solagne zamiast atelierowych wnętrz - tak charakterystycznych dla twórców tego okresu. Nie znaczy to jednak, że nie uświadczymy w tym filmie sztucznych dekoracji i zamkowych pomieszczeń. We wnętrzach znać także wiele z twórczego zamysłu reżysera. Częste zmiany oświetlenia i liczne rozbiegane płomienie świec mają nadawać otoczeniu i ludziom przebywającym w zamku złowieszczy, melancholijny charakter stosowny dla powagi dramatu. Dla reżysera film ten był, poza próbą zmierzenia się z poezją Poe, także podsumowaniem własnych eksperymentów ze zwolnionym tempem i montażem poetyckiego obrazu. Charakterystyczną cechą filmu są długie zwolnione sceny, a także powolne panoramy. Do historii przeszła już scena pogrzebu Madeleine, gdzie trumna ze zwłokami jest niesiona przez opuszczony las pełen błędnych ogników i wirujących liści. Bardzo ciekawym elementem dzieła Epsteina są nakładane zdjęcia i przechodzące się, zamazane obrazy. Oglądając ten obraz nie sposób odpędzić się od wrażenia onirycznego transu, jaki mogliśmy widzieć m.in. w "Opowieść o wampirze (1992)Wampirze" Carla Theodora Dreyera. W obydwóch tych filmach uczucie grozy budowane jest przez nietypowe przedstawienie otaczającego świata. Ta senna oprawa sprawia, że przez wielu film został uznany za wręcz surrealistyczny. Największym błędem, niekoniecznie zawinionym przez twórców, jest to, że dzieło ukazało się jednak zbyt późno. "Złoty wiek" takich delikatnych, poetyckich filmów już powoli przemijał; widzów zaczynała interesować inna tematyka - i tak film, który mógł z powodzeniem stać się wyznacznikiem gatunku, zaraz po najsławniejszych pozycjach tego okresu, przeszedł praktycznie bez wydźwięku. Uważam, że jest to jeden z lepszych filmów ekspresjonistycznych, a zarazem najlepsza i najpełniejsza ekranizacja dzieł E.A.Poe. Za dodatkową zachętę mogą posłużyć słowa Alicji Helman: "Upadek domu Usherów" jest dziełem wielkiego poety kina, który jak nikt wcześniej umiał potraktować jego możliwości z niebywałą subtelnością i wrażliwością"
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones