Recenzja filmu

Tożsamość (2011)
Jaume Collet-Serra
Liam Neeson
Diane Kruger

"Uprowadzona" po raz drugi?

Amnezja, utrata pamięci, zagubienie... Te wyświechtane motywy były stosowane jako filary fabularne w niezliczonej ilości produkcji. Ileż to razy protagonista (s)tracił pamięć, nie mając
Amnezja, utrata pamięci, zagubienie... Te wyświechtane motywy były stosowane jako filary fabularne w niezliczonej ilości produkcji. Ileż to razy protagonista (s)tracił pamięć, nie mając pojęcia, kim jest ani nawet kim był? W najnowszym filmie "Tożsamość" z Liamem Neesonem w roli głównej historia oparta jest na podobnym zarysie z tą różnicą, iż bohater doskonale pamięta swoją tożsamość. Problem tkwi w tym, iż jest on jedyną osobą wierzącą we własną wersję wydarzeń...

Cała historia rozpoczyna się zgodnie ze starą Hitchcockowską zasadą "zacząć od trzęsienia ziemi, by potem napięcie stopniowo wzrastało". Szanowany i utytułowany doktor Martin Harris (Neeson) udaje się wraz z żoną Liz (January Jones) do Berlina na konferencję naukową. Po wydawałoby się spokojnej i niczym niezmąconej podróży, para dociera do hotelu. Niestety, podczas odbierania bagażu okazuje się, iż doktor zgubił jedną ze swoich walizek. Nie tracąc cennego czasu, bohater wsiada do najbliższej taksówki i pędem udaje się po zgubę. W trakcie jazdy staje się on jednak ofiarą wypadku drogowego, w wyniku którego auto ląduje w wodzie, a sam Harris doznaje urazu głowy. Gdy po dłuższym czasie naukowiec dochodzi do siebie w okolicznym szpitalu, na jaw zaczyna wychodzić zaskakująca prawda - Martin podczas swojej niedyspozycji został zastąpiony przez kogoś legitymującego się jego tożsamością... Doktor postanawia dociec prawdy za wszelką cenę.

Film "Tożsamość" był w prasie wielokrotnie zestawiany z poprzednią produkcją z Neesonem noszącej tytuł "Uprowadzona". Jest to być może porównanie nieco na wyrost, gdyż poza samym Liamem w roli głównej i elementami akcji, ten pierwszy tytuł charakteryzuje się nieco innym ciężarem gatunkowym. Owszem, sceny pościgów i walk są obecne również i w tym obrazie, zostały one jednak mocno stonowane na rzecz opowiadanej historii. Fabularnie bowiem film opiera się na rozwijającej się stopniowo spirali zdarzeń. Akcja zaczyna się od wspomnianego przytupu (scena karambolu na autostradzie), by potem przejść na nieco łagodniejsze tory, skupione na ukazaniu beznadziejności położenia protagonisty - osoby, która jest święcie przekonana o swojej racji, wbrew wszelkim dowodom i zdrowemu rozsądkowi. Swoisty schemat "po nitce do kłębka" budzi mocne i zdrowe skojarzenia z tytułami takimi jak wiekowy już "Frantic" (Harrison Ford na tropie swojej zaginionej żony). Co ważne, powolne dociekanie prawdy przez głównego bohatera wciąga widza. Im bliżej jednak do punktu kulminacyjnego filmu, tym większe otrzymujemy natężenie akcji. Pod sam koniec "Tożsamość" faktycznie zaczyna przypominać "Uprowadzoną" tudzież jedną z części trylogii o Bournie - Harris nie patyczkuje się już z przeciwnikami, stosując efektowne chwyty i biorąc udział w pościgu na autostradzie.

Dynamika spektakularniejszej drugiej połowy filmu podbijana jest przez efektowny montaż (poza dwiema sekwencjami, gdzie przyśpieszone tempo aż nadto kłuje w oczy) oraz stosowny realizm scen. Niestety, samo rozwiązanie historii wygląda jakby było napisane na kolanie. Finał pasuje do pierwszej połowy filmu niczym przysłowiowa pięść do nosa. Produkcja z trzymającej w napięciu intrygi przechodzi w brutalny sposób w efektowną sieczkę. Owa niespójność fabularna mocno mierzi, niemniej nie wpływa w aż tak dużym stopniu na ogólny odbiór filmu.

Całość można potraktować jako swoisty miks fabuły z "Frantica" z akcją rodem z "Uprowadzonej". Niby nie wszystko do końca zagrało i w efekcie nie zlało się w spójną całość, niemniej wspomniany synkretyzm gatunkowy dał nadspodziewanie pozytywny efekt. Intryga trzymająca w napięciu (mimo słabej końcówki), doładowana dynamicznymi sekwencjami ucieczek oraz pojedynków, ma prawo spodobać się szerszemu spektrum odbiorców. Podsumowując, powstał kawał solidnego kina akcji z porządną historyjką.

W telegraficznym skrócie: Liam Neeson traci tożsamość w produkcji zrobionej lekko na modłę wcześniejszej "Uprowadzonej". Mniej brutalnej bitki, więcej miejsca dla rozwijającej się stopniowo intrygi. Kulminacja historii nie zawiedzie jednak fanów efektownej akcji.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jaume Collet-Serra reżyser, który "wsławił" się horrorami "Sierota" i"Dom woskowych ciał", zabiera nas na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones