Recenzja serialu

Pan wzywał, Milordzie? (1988)
David Croft
Roy Gould
Jeffrey Holland
Paul Shane

'Mniej słów, mniej szkód' czyli kuchenna filozofia życia

Polscy widzowie znają przynajmniej kilka angielskich seriali komediowych, które w węższych lub szerszych kręgach zdobyły pewną popularność. Bez wątpienia należy do nich właśnie 'Pan wzywał,
Polscy widzowie znają przynajmniej kilka angielskich seriali komediowych, które w węższych lub szerszych kręgach zdobyły pewną popularność. Bez wątpienia należy do nich właśnie 'Pan wzywał, Milordzie?'. Tematykę, czy też problematykę serialu można opisać w kilku słowach: to ośmieszanie wad ludzi należących do różnych warstw społecznych. Akcja serialu toczy się przez ok. 1 rok pod koniec lat 20-ych XX wieku. Od pierwszego odcinka widać, że świat głównych bohaterów serialu jest podzielony na 'panów' i służbę, choć, co ciekawe, większa hierarchia i podziały panują właśnie wśród służby. Między majordomusem Alfredem Stokesem (Paul Shane) i lokajem Jamesem Twelvetreesem (Jeffrey Holland), a czyścibutem Henrym (Perry Benson) i służącą na przychodne - Mabel (Barbara New) jest widoczna przepaść wręcz nie do pokonania. O ile dwaj pierwsi mają pewną 'siłę przebicia' i możliwości zrobienia 'zawodowej kariery', o tyle druga para jest skazana jedynie na łaskę i niełaskę (z przewagą tej drugiej) całej służby. Niemniej widać tu cały kalejdoskop charakterów - majordomus, z jednej strony udający pełną lojalność wobec lorda, z drugiej podbijający jego najlepsze wina, palący najlepsze cygara i wszędzie szukający szansy szybkiego wzbogacenia się (niekoniecznie najuczciwszymi drogami); lokaj, starający się żyć zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi, ale z drugiej strony 'chciwy na władzę i stanowiska'; kucharka, która chce rządzić całą kuchnią, niezbyt dobrze traktująca dwoje wymienionych wyżej przedstawicieli służby, stojących na najniższym szczeblu hierarchii; pokojówka Ivy; chyba najsympatyczniejsza postać spośród służby, choć bardzo naiwna; To, co wspólne dla służby i 'państwa' to właściwie brak gruntownego wykształcenia, mimo, iż państwo uczęszczali do słynnych i bardzo drogich szkół. Brak obycia jest u nich widoczny w najróżniejszych okolicznościach; dodatkowo hipokryzja, brak moralności i szacunku dla warstw niższych (lord płaci robotnikom pracującym w jego fabryce marne grosze, twierdząc - siedząc przy suto zastawionym stole - że każdy musi oszczędzać). Jedynym właściwym wbrew pozorom określeniem dla rozwiązłego życia państwa jest 'mniej słów, mniej szkód'. Państwo to również ciekawy kalejdoskop postaci: - Lord - głowa rodziny, twierdzący, że trzeba żyć zgodnie z pewnymi regułami, choć po kątach zabawia się z cudzą żoną, a brata zmusza do poślubienia kobiety, której ten nie może znieść; - Poppy - rozkapryszona córka lorda, potrafiąca tylko rozrabiać w towarzystwie podobnych jej - rozkapryszonych młodych ludzi, uwodząca lokaja, zmieniająca chłopaków równie szybko jak garderobę; - brat Lorda - Teddy, leń, często nazywany przez brata głupkiem (i obrzucany często innymi epitetami) wpędzający w kłopoty kolejne pokojówki, a którego marzeniem jest poślubić prostą służącą; choć trzeba mu przyznać, że kiedy trzeba, potrafi wziąć się do pracy i spełnić wyżej wymienione marzenie (koniec serialu); - Cissy - starsza córka lorda, o dość niepewnych upodobaniach jeśli chodzi o 'partnerów' - jednak z drugiej strony jest to jedna z pozytywniejszych postaci wyższych sfer tego serialu - stara się pomagać biednym, za co rodzina uważa ją za socjalistkę. Mimo, że serial ośmiesza liczne wady ludzkie, robi to w sposób właściwie nikogo nie obrażający, a wręcz komiczny, powodujący uśmiech u każdego, kto lubi ten typ angielskiego humoru. Choć może 2 rzeczy niezbyt udały się twórcom filmu: zbyt częste bicie Henry`ego (czyścibuta) po głowie 'stały numer', przynajmniej 2 razy pojawiający się w każdym odcinku oraz przesadnie złe traktowanie Mabel. Choć trudno nie pamiętać o tym, że przynajmniej w w 3 odcinkach przydarza się jej coś wesołego - a to bal dla służby, a to możliwość najedzenia się do syta, kiedy pani Lepton ma gorszy dzień i nie schodzi do kuchni, czy też możliwość odpoczynku w towarzystwie 'seniorki rodu' - Lady Lavender, podczas dnia na wsi. Gdyby jednak Mabel spotkało więcej wesołych rzeczy, ku braku zadowolenia pani Lepton, serial mógłby jeszcze bardziej na tym zyskać. Podobnie, gdyby niezbyt sympatyczna w gruncie rzeczy kucharka częściej 'dostawała po nosie' za niezbyt sympatyczne zachowania. Trzeba przyznać twórcom serialu, że mieli wiele pomysłów, każdy dopracowali - nie ma ani chwili służącej po prostu wypełnieniu pozostałego czasu, między jednym, a drugim pomysłem. Mamy tu zarówno humor słowny, jak i sytuacyjny, warto więc uważnie śledzić każdy odcinek. Każda postać została dopracowana do końca; w żadnej nie ma właściwie nic nudnego, choć niektóre mogą się cieszyć mniejszą sympatią widzów, co zresztą jest normalne w serialach i filmach. Także dobór aktorów do wymyślonych postaci jest świetny - dzięki ich wyglądowi, charakteryzacji i wreszcie grze, każda postać jest łatwa do 'rozszyfrowania' i zapamiętania. To bardzo istotne, zwłaszcza dla serialu, który piętnuje wady. Dodatkową zaletą tego serialu jest to, że nie jest przesadnie długi - twórcy zdecydowali się na tyle odcinków, na ile starczyło im dobrych pomysłów. Każdy, kto polubił ten serial pewnie chciałby, żeby odcinków było więcej, jednak każdy kolejny, który powstałby 'na siłę', bez weny twórczej, mógłby zepsuć cały wspaniały efekt. Twórcy zadbali także o to wszystko, co dopełnia akcję, a co składa się w dużej mierze na atmosferę lat, w których rozgrywają się wydarzenia - ubiory, wystrój wnętrz itp. i za to należy im się pochwała. Myślę, że serial ten można polecić niemal każdemu - przemawia za tym m.in. dobry humor, pozbawiony chamstwa, co sprawia, że serial nikogo nie obraża, choć pewnie niejeden z widzów mógłby zauważyć czasem i u siebie niektóre wady wyśmiewane w serialu. Trzeba do tego wiele taktu i umiejętności, by przekazać to, co się chce, nie wymierzając nikomu policzka. Warto pośmiać się z postaci serialu, a poniekąd może troszkę i z samego siebie, oglądając serial 'Pan wzywał, Milordzie?'.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Problemy w relacjach na linii Jaśniepaństwo – służba od zawsze stanowiły źródło animozji i z jednej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones