Recenzja filmu

Bella (2006)
Alejandro Monteverde
Eduardo Verástegui
Tammy Blanchard

Życie jest cudem

W naszych rodzimych kinach możemy oglądać prawie wyłącznie produkcje polskie i amerykańskie. Czasem zabłąka się jakiś film brytyjski, francuski czy hiszpański, ale stanowią one zdecydowaną
W naszych rodzimych kinach możemy oglądać prawie wyłącznie produkcje polskie i amerykańskie. Czasem zabłąka się jakiś film brytyjski, francuski czy hiszpański, ale stanowią one zdecydowaną mniejszość. Przede wszystkim jesteśmy zalewani mainstreamową falą polskich komedii romantycznych oraz hollywoodzkich produkcji. A i tutaj dystrybutorom zdarza się palnąć gafę, jak w przypadku zeszłorocznego laureata sześciu Oscarów (w tym w kategorii "Najlepszy film"), czyli "The Hurt Locker", który to trafił u nas bezpośrednio na rynek DVD. Dzięki polityce dystrybucji filmów nastawionej przede wszystkim na maksymalny zysk, wiele wartościowych tytułów przemyka nam, widzom, koło nosa. Przez cztery lata ich los dzielił także meksykańsko-amerykański dramat pod tytułem "Bella".

Jose (kapitalny Eduardo Verástegui) był obiecującym młodym piłkarzem. Kiedy podpisał kontrakt z pierwszoligowym klubem, zdarzyło się coś, co na zawsze przekreśliło jego sportową karierę i w efekcie skończył jako szef kuchni w restauracji swojego brata, Manny'ego (Manny Perez). Jednym z pracowników restauracji jest Nina (Tammy Blanchard), młoda dziewczyna o dość lekkomyślnym podejściu do życia. Właśnie okazało się, że powodem jej coraz częstszych spóźnień do pracy są poranne nudności związane z nieplanowaną ciążą. Film Alejandra Monteverde'a przedstawia jeden dzień z życia Josego i Niny. Dzień, który ma mieć ogromne znaczenie dla każdego z nich.

O czym tak naprawdę jest "Bella"? Najkrótszą i chyba najtrafniejszą odpowiedzią jest stwierdzenie, że jest to prosty film o aborcji. Nieodpowiedzialna dziewczyna zachodzi w ciążę, co jest jej po prostu nie na rękę, więc postanawia pozbyć się dziecka. Jose, pełniący w filmie rolę Tego Dobrego, który będzie próbował odwieść Ninę od jej niecnych planów względem potomka, wyglądem i często też zachowaniem do złudzenia przypomina pewną biblijną postać. Tak, "Bella" to film "propagujący wartości chrześcijańskie", co przez jednych jest uznawane za jego główną zaletę, a przez drugich za największą wadę. Oczywiście można się sprzeczać, czy rzeczywiście problem aborcji jest tutaj przedstawiony w obiektywnym świetle, ale nie ma co ukrywać, że treść filmów fabularnych jest zawsze odzwierciedleniem przekonań scenarzysty. "Bella" rzeczywiście ukazuje tylko jedną stronę medalu, tę dotyczącą nieodpowiedzialności, jednak sprawa wrażenie, jakby wcale nie chciał zamęczać widza ukazywaniem złożoności problemu, tylko na nowo uświadomić stary, ale jakże poczciwy frazes: życie jest bardzo kruchym cudem i należy o nie dbać.

Wiele filmów poruszających trudne tematy jest nakręconych na tyle poważnie, że widz po seansie najchętniej powiesiłby się na najbliższym drzewie albo skoczył z mostu. Monteverde'owi udało się uniknąć przesadnego moralizatorstwa i narzekania na współczesny świat. "Bella" to film bardzo ciepły, momentami zabawny i wzruszający. Historię Josego i Niny można uznać za zbyt ckliwą i naiwną, ale moim zdaniem trzyma się ona kupy i mogłaby się zdarzyć naprawdę. Film zawitał do naszych kin dopiero po czterech latach od swojej premiery, ale w tym wypadku lepiej późno niż wcale.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. To czas, kiedy trochę inaczej patrzymy na świat, łagodniej, z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones