Recenzja wyd. DVD filmu

Ryzykant (1993)

Zdarzało mi się oglądać pewną indyjską stację telewizyjną, która niekiedy jest odblokowana. Przez cały dzień można było oglądać filmy bollywoodzkie. Któregoś dnia "puścili" film "Gra miłosna". Były pewne niedogodności: napisy w języku angielskim (choć to jeszcze da się przeżyć), no i sam film zaczął się po północy. W związku z czym nie wytrzymałam do końca. Bardzo się ucieszyłam, kiedy pewna gazeta zamieściła ten tytuł jako dodatek.   Ajay (Shahrukh Khan) postanawia zemścić się na Madan Chopra za wszystkie nieprzyjemności, jakie spotkały go i jego rodzinę. W przeszłości odebrał jego tacie firmę i majątek oraz poniżył jego matkę, która obecnie jest bardzo chora. Postanawia ugodzić w to, co dla niego najważniejsze, czyli w jego dwie córki. Rozkochuje w sobie obydwie, podając się za dwie różne osoby. Dla jednej jest Ajayem, a dla drugiej Vickym Malhotrą. Wkrótce zabija młodszą, Seemę (Shilpa Shetty). Priya (Kajol) ma być następna, lecz chłopak... zakochuje się w niej. Jednocześnie dziewczyna próbuje rozwikłać zagadkową śmierć dziewczyny. Z czasem wiele osób zaczyna się domyślać prawdy, więc Vicky (za którego w tym momencie się podaje) musi zatrzeć wszystkie ślady...   "Gra miłosna" to debiut najbardziej znanego bollywoodzkiego duetu filmowego Shahrukh Khan & Kajol i jednocześnie pierwsza rola złego charakteru w karierze aktora. Film w rodzimym kraju odniósł wielki sukces. I z całą pewnością mogę powiedzieć, że zasłużył na to. Ponadto rola Khana sama w sobie jest bardzo ciekawa, a film do końca trzyma w napięciu. Jednak nie tylko najsłynniejsza para filmu indyjskiego przyczyniła się do dobrej oceny tytułu. Shilpa Shetty jako Seema była bardzo naturalna. Znakomita rola. Jednak na naprawdę wielkie zaszczyty zasługuje Johny Lever. Przekomiczna rola Babulala była prawdziwą perełką w filmie. Mało rozgarnięty bohater momentami doprowadzał mnie do łez. Zwłaszcza jak się skupiał, kiedy próbował sobie coś przypomnieć. Facet ma talent, bez dwóch zdań.   Muzyka w filmie to ważny element. Momentami budziła grozę, czasami wzruszała. Uważam, że oprawa muzyczna była równie świetna, co gra aktorów. Pomimo że film jest sprzed kilkunastu lat, naprawdę może się podobać. Mi do gustu przypadła najbardziej jedna piosenka "Jej czarne, czarne oczy", co niewątpliwie przywodzi na myśl "naszą" piosenkę "Czarne oczy" Ivana i Delfina. Jednak to nie to samo. Taniec, melodia... Po prostu dodaje uroku filmowi. Inne piosenki również zasługują co najmniej na to, aby je wysłuchać choć raz.   Wydanie DVD jak każde gazetowe. Ma jednak dodatek w formie bezpośredniego dostępu do piosenek i wyboru scen. Samo menu nie zachwyca. Okładka płyty jednak mi się nawet podoba. Można oglądać film jak się chce: w oryginale, z lektorem albo napisami. Tłumaczenie nawet dobre. No ale tytułu to po prostu nie mogę przeboleć. Jak ryzykanta można przemianować na grę miłosną? Takie kiczowate i głupie, nie związane w ogóle z filmem tytuły naprawdę odstraszają. Skoro tytuł taki, to film pewnie jeszcze gorszy. Tytuł "Gra miłosna" na pewno nie zachęci do zakupu osób "postronnych". Zdecydowanie bardziej podoba mi się tytuł "Ryzykant". No w końcu ile można mieć filmów na półce ze słowem "miłosny/a" w tytule. Dosłownie, nie wiem kto te badziewiaste tytuły wymyśla.   Film, pomimo że sprzed lat i pomimo polskiego tytułu, jest naprawdę bardzo dobry. Ja sama z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę i na pewno będzie mi się go dobrze oglądało, mimo że znam zakończenie. Co prawda może się nie spodobać wszystkim. Jednak ja pomimo tego będę go wszystkim polecać. Nie każdy musi go od razu mieć, ale naprawdę warto go zobaczyć.