Recenzja filmu

Testosteron (2007)
Andrzej Saramonowicz
Tomasz Konecki
Piotr Adamczyk
Borys Szyc

3 powody, dla których warto nie iść na "Testosteron"

Najnowszy film Saramonowicza i Koneckiego to nic szczególnego. Powiem nawet więcej. TO DNO! Jedyną dobrą stroną tego filmu jest aktorstwo. Dobrze odegrane role, przede wszystkim przez Krzysztofa
Najnowszy film Saramonowicza i Koneckiego to nic szczególnego. Powiem nawet więcej. TO DNO! Jedyną dobrą stroną tego filmu jest aktorstwo. Dobrze odegrane role, przede wszystkim przez Krzysztofa Stelmaszyka, Piotra Adamczyka i Borysa Szyca, dają nieprzeciętnemu widzowi powód do otwarcia powiek przyciśniętych przez obraz nudy, jaki maluje "Testosteron". Dwie i pół godziny umęczania się nad totalnie jednopłciowym osobnikiem kinematografii to nazbyt dużo jak dla mnie. Ale po kolei. Film opowiada o weselu, a raczej o spotkaniu na weselu kilku panów, których połączył ślub gwiazdy muzyki pop i ornitologa Olęckiego (Adamczyk). Jak zapewne wszystkim wiadomo, ślub nie wyszedł, a z wesela "wyszło zero, czyli nic" (lubię cytować mądrych ludzi). Siedmiu bohaterów zjeżdża się, by... No właśnie, po co? Janis (Kosiński), Kornel (Adamczyk), Stavros (Stelmaszyk), Tytus (Szyc), Tretyn (Stuhr), Fistak (Karolak) i Robal (Kot) debatują nad ich miejscem w życiu kobiet, a że dwóch z nich specjalizuje się w biologii, dochodzą do bardzo ciekawego wniosku. Jakiego, tego już nie zdradzę, ale zapewniam, że wniosek jest niesamowicie zaskakujący i odkrywczy. Chce się rzec nawet, że to wniosek jak jasna cholera! Boże, jaki to wniosek jest! Do dziś powtarzam go mojemu pieskowi. Ale nie.... Po pierwsze - primo - fabuła filmu kupy się nie trzyma i nie wiadomo z czym i jak to jeść, z której strony ugryźć. "Testosteron" obfituje bowiem w retrospekcje (lub flashbacki, jak wolą niektórzy), które nic kompletnie nie znaczą. Zastanawiałem się, po kiego grzyba na ekranie pojawia się mi zniewieściały facet z rzeźbą sztuki nowoczesnej, a wszyscy się z niego śmieją, bo posługuje się słowami, których większość naszego liberalnego, tolerancyjnego i otwartego społeczeństwa nie rozumie. Chciałbym tu i teraz, z tego właśnie fotela przed komputerem, zapytać reżyserów, "Co w scenie z bądź co bądź rzeźbą jest śmiesznego? No, co?!". Innym razem oglądam fragmenty scen, o których wspomina Fistak, kiedy to jedzie wozem przez pół Polski do swej dziewczyny lub gdy wyczynia coś dziwnego ze swą nową kochanką. Wszystkie tego typu flashbacki są okropne i budzą obrzydzenie, aż palec sam pcha się do gardzieli. Po drugie - primo - myślę, że kilku dobrze znających się na technice chłopców z Suwałk (przykładowo) nakręciłoby lepsze zdjęcia. Panowie Saramonowicz i Konecki woleli wszystko sklecić na kompie. Że niby to wszystko ładne i nowoczesne, i jakie efekty specjalne! Tak naprawdę zdjęcia obrobione komputerowo objawiają brak gustu artystycznego. W tym wypadku dość rażąco. Po trzecie primo - ultimo - dlaczego Polacy wciąż śmieją się ze scen z przekleństwami? Czy na serio tak nas bawi, kiedy ktoś sobie przaśnie chlapnie "kurwa"? Tak? Bo tak mi się w kinie wydawało. W każdym razie przekleństw w tym filmie jest od ch*** (tu powinno nastąpić parsknięcie, tudzież rechot, ewentualnie drgnięcie wargi). No i na tym opierają się w naszym filmie kochanym wszystkie dialogi. OK, prawie wszystkie. Nie sztuka zatem zrobić film opierający się na głupich dialogach, z których brechtają się wszyscy! A może komedia absurdu (pokłony w stronę "Rysia" i "Hi way")? A może komediodramat (pokłony w stronę "Dnia Świra")? Przecież tyle pieniędzy poszło na ten film i jego promocje! Tyle ludzi oglądało razem ze mną ten film! I na litość boska oni wszyscy boki zrywali. A ja jeden ubolewam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na ten film z utęsknieniem czekało wielu widzów, którzy zetknęli się wcześniej z teatralną sztuką... czytaj więcej
Andrzej Saramonowicz, autor i pomysłodawca sztuki, która urzekła warszawską publiczność Teatru Montownia,... czytaj więcej
Ach, cóż za miła i satysfakcjonująca niespodzianka, będąca antidotum na wszystkie niedające się oglądać... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones