Recenzja filmu

Strażnik (2006)
Clark Johnson
Michael Douglas
Kiefer Sutherland

A kto nas ustrzeże?

Dawniej to telewizja korzystała z osiągnięć kina. W formie seriali rozwijano wątki wielu przebojów dużego ekranu. Dziś sytuacja ta uległa kompletnemu odwróceniu. Kino coraz częściej sięga po
Dawniej to telewizja korzystała z osiągnięć kina. W formie seriali rozwijano wątki wielu przebojów dużego ekranu. Dziś sytuacja ta uległa kompletnemu odwróceniu. Kino coraz częściej sięga po rozwiązania znane ze szklanego ekranu. Sztandarowym tego przykładem jest "Strażnik". Choć nie jest to film bezpośrednio oparty na serialu, to trudno twórcom było ukryć jego telewizyjny rodowód. Historia jest dość banalna. Oto zasłużony agent służb rządowych zostaje oskarżony o przygotowanie zamachu na prezydenta. Dzielny bohater ucieka jednak przed wymiarem sprawiedliwości i sam postanawia oczyścić się z postawionych mu zarzutów. W tej walce o odzyskanie dobrego imienia ma niebywałego sprzymierzeńca w postaci samej Pierwszej Damy, z którą uwikłał się w namiętny romans. Fabułą film nie zachwyca, choć jej główna oś była dobrym punktem wyjścia do przedstawienia wciągającej opowieści. Z tej okazji twórcy jednak nie skorzystali, prawdopodobnie nie mając koncepcji na całość produkcji. Zamiast tego przekonują nas, że zadbali o wszelkie szczegóły i detale mające przybliżyć nam funkcjonowanie prawdziwych tajnych służb. Często więc będziemy śledzić rozwlekłe sceny, w których agenci wykonują określone zadanie, uwzględniając wszelkie najdrobniejsze procedury i przepisy. W pewnym momencie jednak film zaczyna dryfować w kierunku absurdu i banału. Tajny agent przeszukuje wszelkie zakamarki pomieszczenia w celu zabezpieczenia się przed ewentualnym szpiegostwem, ale o zasłonięciu firan już zapomina. Z kolei tajne służby mogą namierzyć miejsce, z którego wykonywane było połączenie, ale dziwnym trafem telefonu komórkowego namierzyć już nie potrafią. Do laboratorium kryminalistycznego można wejść bez okazywania nawet przepustki, mimo iż jest się najbardziej poszukiwanym zbiegiem. Takich fabularnych absurdów jest co najmniej kilkanaście i skutecznie odbierają one przyjemność płynącą z oglądania filmu. Zawodzi również samo rozwiązanie intrygi. Motywy działania tytułowego strażnika, czy jak kto woli zdrajcy, są bardzo banalne. Telewizyjny rodowód filmu wiąże się nie tylko z samą obsadą. W jej składzie znaleźli się bowiem topowi aktorzy serialowi, tacy jak Sutherland czy Longoria. Film montowany jest w sposób właściwy telewizyjnym produkcjom. Montaż jest więc dynamiczny, a poszczególne sceny bardzo krótkie i często ilustrowane nachalną ścieżkę dźwiękową. Ogólnie rzecz biorąc, tempo jest zawrotne, ale mimo to cała produkcja nie unika nudy i banału. Razi również strona techniczna. Film z dużym budżetem i zastępem gwiazd jest zrealizowany co najwyżej przeciętnie. Zawodzi zwłaszcza praca kamery, która wydaje się bardzo niechlujna. Aktorstwo w filmie również nie powala. Michael Douglas najwyraźniej powinien zrezygnować już z gry twardych facetów. Sceny pościgu z udziałem ponad 60-letniego aktora wyglądają groteskowo. Także Longoria wypada w swej roli słabo. Jej sztuczna gra nie pozwala zrozumieć motywacji bohaterki, która zmienia zdanie ze zdumiewającą wręcz częstotliwością. Być może jest to jednak wina samego infantylnego scenariusza, który nie pozwala nakreślić aktorom wiarygodnej sylwetki postaci. "Strażnik" był określany jako serial "24 godziny" w pigułce. Są to jednak co najwyżej czcze życzenia zakompleksionych twórców. Stanowczo odradzam.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Producenci już dawno wymyślili przepis na murowany sukces. Jeden scenariusz - niezbyt skomplikowany, tak... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones