Recenzja filmu

Halloween 2 (1981)
Rick Rosenthal
Jamie Lee Curtis
Donald Pleasence

A night of terrifying butchery

"Halloween II" powstał w zgodzie z żelazną zasadą sequeli, czyli wszystkiego więcej, mocniej i bardziej. Problem w tym, że często nie przekłada się to na ogólną jakość obrazu. 
Po oszałamiającym wyniku finansowym części pierwszej i otwartym zakończeniu, ciąg dalszy był tylko kwestią czasu. Ogromne zyski przekroczyły nawet najśmielsze oczekiwania twórców, co pozwoliło producentom zainwestować kilkakrotnie większą sumę w powstanie kontynuacji. Mimo że John Carpenter odrzucił propozycję reżyserii filmu, zajął się jego produkcją iscenariuszem, więc w dużej mierze jest współodpowiedzialny za efekt końcowy "Halloween II". Na stołku reżyserskim zastąpił go debiutujący wówczasRick Rosenthal. Akcja rozgrywa się tej samej nocy co w "Halloween". Michael Myers (Dick Warlock), postrzelony przez doktora Loomisa (Donald Pleasence), ucieka z miejsca zdarzenia. Laurie Strode (Jamie Lee Curtis) ledwo zdołała ujść z życiem i z obrażeniami zostaje przewieziona do szpitala. Szybko rozpoczyna się obława na Myersa, który wie, gdzie przebywa jego niedoszła ofiara i zamierza dokończyć to, co nie udało mu się wcześniej. Dziewczyna po raz kolejny będzie musiała zmierzyć się z nieobliczalnym psychopatą, a w Haddonfield dojdzie jeszcze do kilkunastu zgonów. Z racji zmiany umiejscowienia akcji, do obsady dołączyło sporo nowych nazwisk. W swoich rolach powrócili za toDonald Pleasence,Jamie Lee Curtis,Charles CyphersiNancy Stephens. Z kolei kreacją MyersaDick Warlockgodnie zastąpiłNicka Castle'a, który rozpoczynał wtedy karierę reżyserską. Poziom aktorstwa, podobnie jak wcześniej, wciąż trzyma zaskakująco dobry poziom i trudno znaleźć kogoś, kto wyróżniałby się na tle reszty negatywnie. Muzyką ponownie zajął sięJohn Carpenter, tym razem do spółki zAlanem Howarthem. I trzeba przyznać, że stanęli na wysokości zadania, bo choć w większości przyjdzie nam usłyszeć utwory poznane już w pierwszym "Halloween", całość zostałabardzo dobrze zmiksowana. Świetnie w nowej aranżacji wypada opening z motywem przewodnim w tle, a także odświeżone "Laurie's Theme" czy "The Shape Stalks Again". Nowością za to jest wykorzystanie rozpoczynającego i zarazem kończącego film przeboju "Mr. Sandman" w wykonaniu żeńskiego kwartetuThe Chordettes. "Halloween II" powstał w zgodzie z żelazną zasadą sequeli, czyli wszystkiego więcej, mocniej i bardziej. Problem w tym, że często nie przekłada się to na ogólną jakość obrazu. Fenomen pierwowzoru opierał się dokładnie na przeciwnych założeniach. Punkt wyjściowy jest mądrze pomyślany, bo fabuła bezpośrednio kontynuuje wydarzenia z części pierwszej, dzięki czemu z miejsca można wsiąknąć w atmosferę filmu. Osiedle domków jednorodzinnych szybko zostaje jednak zastąpione na rzecz szpitalnych korytarzy, co sprawia, że klimat zdecydowanie odbiega od tego, który czuć było w poprzedniku. Trudno uznać to za ujmę, bo szpital jako miejsce akcji ma niepodważalne atuty, nie wspominając o ilości potencjalnych ofiar, ale sequelpod względem budowania grozy wypada już co najmniej o klasę gorzej.Michael Myers przestał się czaić na swoje ofiary w ukryciu, a zaczął zbierać krwawe żniwo na przypadkowo spotkanych osobach. Przed kamerą widzimy go już znacznie częściej, dlatego też każde jego wyjście z mroku nie wzbudza takiej dawki emocji, co skrzętnie ukrywany wizerunek w części pierwszej. Z większym zapleczem finansowym, "Halloween II" podryfował także zdecydowanie bardziej w stronę kina krwawego, zatracając gdzieś przy okazji aurę tajemnicy. Mamy tutaj znacznie więcej drastycznych scen, dlatego w porównaniu z oryginałem licznik body count rośnie w zawrotnym tempie. Sceny mordów są dużo bardziej efektowne i przede wszystkim dokładniej ukazywane. Na widzów spragnionych wrażeń czekają takie "atrakcje", jak m.in. topienie we wrzątku, wbijanie strzykawki w skroń czy też zabieg odsączania krwi. Finalna wersja była zdecydowanie bardziej ugłaskana i to właśnieCarpenter, podkręcając poziom przemocy, na który poprzednio nie pozwalał mu skromny budżet,dokręcił kilka mocniejszych akcentów, pomimo sprzeciwu ze stronyRosenthala. "Halloween" wyjątkowo wysoko zawiesił poprzeczkę, dlatego w tym przypadku też nie ma wyjątku od reguły i sequel nie zdołał mu chociażby dorównać. Błędem byłoby go sobiejednak odpuścić, bo choć nie odtworzył podobnego napięcia,Rick Rosenthal, stając za kamerą, udźwignął ciężar wysokich przecież oczekiwań i udowodnił, że czuje specyfikę gatunku. Dla sporej części widzów mocnym punktem filmu będzie żwawsze tempo i większy rozlew krwi. Jeżeli ktoś akcję i gore stawia ponad skrupulatne nakreślanie klimatu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że obrazRosenthalaokaże się dla niego lepszy. "Halloween II" dodatkowo wzbogaca opowieść o nowe wątki, które jak się później okaże, będą miały spore znaczenie dla kontynuowania serii. Niedosyt po poprzedniku pozostawia, ale w ostatecznym rozrachunku pierwszy sequel i tak plasuje się w czołówce wszystkich odsłon.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
John Carpenter, reżyser pierwszej odsłony slasherowej serii "Halloween", odmówił nakręcenia sequelu... czytaj więcej
"Halloween 2" musiał powstać. Po sukcesie pierwowzoru Carpentera zaniechanie kontynuacji byłoby co... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones