Recenzja wyd. DVD filmu

Zielona mila (1999)
Frank Darabont
Tom Hanks
David Morse

Apodyktyczny Wyrok

Ekranizacja hucznej powieści mistrza literatury grozy – Stephena Kinga, w reżyserii Franka Darabonta, została zrealizowana w 1999 roku. "Zielona mila" już od początku była doceniana, mimo iż
Ekranizacja hucznej powieści mistrza literatury grozy – Stephena Kinga, w reżyserii Franka Darabonta, została zrealizowana w 1999 roku. "Zielona mila" już od początku była doceniana, mimo iż konkurencja wydawała się ogromna – w tym samym roku powstał także oscarowy film "American Beauty". Cztery nominacje do Oscara (film, aktor drugoplanowy, adaptacja, dźwięk) i Złotego Globu mówiły same za siebie – taki film musi być ponadprzeciętny. Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej się nie myliła, czego dowodem jest to, że "Green Mile" do dziś szczytuje w światowych rankingach. Paul (w tej roli Tom Hanks) jest szefem strażników jednym z bloków więzienia Cold Mountain; potocznie zwanego "Zieloną milą" ze względu na kolor linoleum, które prowadzi prosto na krzesło elektryczne. Wśród więźniów, czekających na egzekucję jest czarnoskóry John Coffey, oskarżony o gwałt i zamordowanie dwóch białych dziewczynek. Jednak Coffey nie jest tym, za kogo wszyscy go mają – potrafi uzdrawiać ludzi po przez dotyk, nawet z najgorszych dolegliwości. "Zielona mila" jest filmem zupełnie innym niż większość produkcji o amerykańskim więziennictwie – wyróżnia ją przede wszystkim niespotykany klimat, idealnie dobrana scenografia oraz bardzo uwydatniony motyw śmierci i niesprawiedliwości, które dosłownie wiszą w powietrzu. Elementy fantastyczne perfekcyjnie wpasowują się w trochę ponurą i przygnębiającą fabułę, sprawiając, że produkcja jest jeszcze bardziej melancholijna.  Jest to jedna z tych ciężkich ekranizacji, które nie dają o sobie zapomnieć, przez najbliższe dni, nie tylko za sprawą klimatu, a bardziej gry aktorskiej, która tutaj była po prostu genialna. Tom Hanks, po takich sukcesach jak w "Forreście Gumpie", czy "Szeregowcu Ryanie" nadal zaskakuje genialną grą i kreuje coraz to lepsze postacie, podobnie jak David Morse i Michael Clarke Duncan, który wydawał się być idealnym Johnem Coffeyem – takim jak został opisany w książce. Frank Darabont doskonale wiedział czego chce King, w ekranizacji jednej ze swoich najlepszych książek, dlatego postarał się to zrobić jak najlepiej. Dźwięk oraz afonia (zależnie od biegu akcji), zarówno jak i zdjęcia zrobią wrażenie nie tylko na znawcach światowej kinematografii, ale na nas wszystkich, pogrążonych w smutku i poczuciu ogromnej niesprawiedliwości, jakimi napawa nas produkcja.  Film nie ma głównego, oczywistego przesłania (nie licząc negowania pozorów), jak większość filmów na podstawie powieści Kinga. Dostrzec można wyłącznie pesymizm pałający z ekranu – bezsilność człowieka w stosunku do systemu kar i śmierci oraz to, że rzeczy, które czasem wydają nam się codziennością, wcale nie muszą być normalne, a wprost przeciwnie – mogą odbić się na naszej dalszej egzystencji.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nazwanie Franka Darabonta mistrzem w przenoszeniu prozy Stephena Kinga na ekran nie powinno nikogo... czytaj więcej
Mawia się, że kiedyś wszystkie książki Stephena Kinga doczekają się swych kinowych adaptacji. Patrząc na... czytaj więcej
Frank Darabont wiele filmów nie nakręcił, ale za to w jego filmografii znajdują się dwa tytuły, które... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones