Recenzja filmu

Szklana pułapka 5 (2013)
John Moore
Bruce Willis
Jai Courtney

Bruce Wszechmogący

Jest mi smutno, ale muszę to powiedzieć: "Szklana pułapka 5" to wielki niewypał. Piąta odsłona kończy jako najgorsza z serii z kilku powodów. Ma bardzo słaby scenariusz, brak godnych
Jest mi smutno, ale muszę to powiedzieć: "Szklana pułapka 5" to wielki niewypał. Piąta odsłona kończy jako najgorsza z serii z kilku powodów. Ma bardzo słaby scenariusz, brak godnych złoczyńców, absurdalne sekwencje akcji i chaotyczną reżyserię. Poziomem można ją zestawić na równi z takimi dziełami jak "Legion", "Speed 2", czy "Jumper". Nawet kategoria wiekowa R i słynne "Yippie-ki-yay, motherfucker" nie ratują tego filmu.

John McClane staje naprzeciw największemu wyzwaniu z jakim kiedykolwiek musiał się zmierzyć. Wylatuje do Europy, by odnaleźć syna, z którym od lat nie utrzymuje kontaktu. Na miejscu odkrywa, że chłopak jest agentem i właśnie ochrania kluczowego informatora. Tym sposobem John wpada w samo centrum intrygi, która może doprowadzić do międzynarodowego konfliktu zbrojnego...

McClane Senior to jeden z moich ulubionych bohaterów filmowych. Niestety od początku jest on traktowany karygodnie. Niemal od razu zostaje wysłany do Rosji bez żadnego większego uzasadnienia wyjaśniającego taki obrót spraw, czyli elementu kluczowego dla poprzednich części. Tutaj jego postać została zredukowana do superpolicjanta zdolnego pokonać wszystko i wszystkich. Jednakże Bruce Willis wciąż jest tym samym Johnem McClanem. Nadal na tą samą charyzmę i wciąż z tym wyjątkowym cynizmem w oczach, potrafi załatwić kolejnych wrogów. W żadnym wypadku to nie wina Willisa, że film okazał się tak tragicznie słaby.

Winę ponoszą scenarzysta Skip Woods i reżyser John Moore. Woods wyraźnie minął się z kluczową cechą charakteru McClane'a. We wcześniejszych odsłonach był on wrażliwym człowiekiem, który wcale nie pchał się do roli bohatera. Często był niechętny mając świadomość, że w starciu z dobrze uzbrojonymi, przewidującymi i będącymi niemal zawsze krok przed nim, przeciwnikami, może szybko stracić życie. Tutaj McClane natychmiast powoduje masowy karambol, a później kontynuuje popis superherosa, tłukąc kolejno z zimną krwią każdego oponenta bez względu, gdzie by się on nie pojawił. Jego syn Jack (Jai Courtney), jako pomocnik, kilka razy wykazuje się charyzmą i rodzinnym charakterem, jednak te przebłyski są szybko przerywane przez kolejne, absurdalne sceny akcji

Dobry akcyjniak musi mieć wyrazisty czarny charakter. "Szklana pułapka 5" nie ma. Ma trzech przeciętnych złoczyńców, których szybko zapomnimy. Próżno szukać bandyty pokroju braci Gruber, czy pułkownika Stuarta. W nowej "Pułapce" wrogowie nie są ani mądrzy, ani niebezpieczni. Są po prostu głupi. I w tym jest pies pogrzebany. Jaka jest ich wcześniejsza historia? Jakie są ich motywy? Ach tak handel bronią.... w zupełności wystarczające wyjaśnienie do głębszego przedstawienia postaci.

Film trwa 97 minut - jest najkrótszy w serii. Dlaczego został wydany w takiej długości doprawdy nie mam pojęcia. Nikt przecież nie narzekał na trwające dwie godziny wcześniejsze odsłony. Dodatkowo, po seansie, ma się poczucie, że z wyciętymi scenami nowa "Pułapka" mogłaby tylko zyskać. Być może one dałyby odpowiedź na wiele wcześniejszych kwestii.

John Moore reżyseruje z subtelnością czołowej kolizji samochodowej. Nadmiernie używa ujęć w zwolnionym tempie, które tak naprawdę tylko przeszkadzają i w niemal każdej szybkiej sekwencji używa praktycznie tylko efektów CGI. Jednak, jak w każdej poprzedniej części serii, tak i tutaj znalazła się na szczęście choć jedna rewelacyjna scena. Ma ona miejsce zaraz na początku. Pościg na ulicach Moskwy jest ogromny i niszczycielski. Poza Willisem był to po prawdzie jedyny punkt, który mi się podobał. Szkoda, że cała reszta nie dotrzymała mu poziomem. Absurdalność kolejnych scen akcji pogania stereotypami, te z kolei kolejnym nonsensem i tak aż do finału. W nim poziom kretynizmu sięgnął zenitu, w efekcie czego z McClane'a uczyniono wręcz niezniszczalnego Terminatora. Jeśli uważaliście scenę z F-35 w "Szklanej pułapce 4" za absurdalną, to ciekawe, jak określicie tutejsze zakończenie.

Za zdjęcia należy pochwalić Jonathana Selę, a za muzykę Marco Beltramiego. Ten drugi pokazał, że naprawdę zna się na swoim fachu. Miło było też ponownie usłyszeć motywy skomponowane przez Michaela Kamena.

Z wypowiedzi Bruce'a Willisa wynika, że w planach jest część szósta, która ma być zarazem ostatnia. Przepis na nią jest jeden: przywrócić do reżyserii Johna McTiernana lub Rennego Harlina i zatrudnić naprawdę dobrego scenarzystę, który zatroszczy się o ciekawą intrygę. Nadal wierzę, że Bruce Willis i John McClane mogą jeszcze triumfować i odejść w blasku chwały. Potrzebują do tego tylko dobrej fabuły z godnym siebie złoczyńcą oraz reżysera, który zatroszczy się o całość. Ta seria jest zbyt dobra, by ginąć w tak marny sposób.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
''Szklana pułapka'' to bez wątpienia jedna z najlepszych serii filmowych wszech czasów, która nawet... czytaj więcej
Obejrzałem niedawno "Szklaną pułapkę 5" (osobiście nie cierpię tego tytułu, ale kobyła już dawno u płota... czytaj więcej
Na "Szklaną Pułapkę 5" wybrałem się pełen pozytywnych myśli, mając w pamięci, że wszystkie poprzednie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones