Recenzja filmu

Asterix na olimpiadzie (2008)
Frédéric Forestier
Thomas Langmann
Clovis Cornillac
Gérard Depardieu

Brutus na Olimpiadzie

Raz na kilka lat Francuzi demonstrują światu kolejny obraz ze swoimi rodzimymi bohaterami. W swej filmowej karierze (zarówno fabularnej jak i animowanej) Asteriks i Obeliks byli już w
Raz na kilka lat Francuzi demonstrują światu kolejny obraz ze swoimi rodzimymi bohaterami. W swej filmowej karierze (zarówno fabularnej jak i animowanej) Asteriks i Obeliks byli już w Egipcie, Rzymie, Brytanii, Ameryce, stawili czoła Wikingom i nie raz zakpili z majestatu Juliusza Cezara. Wcześniejsze dwa aktorskie "Asteriksy" były najdroższymi produkcjami francuskimi i w tym przypadku nie jest inaczej… Ba! Mamy tym razem do czynienia z czymś na skalę europejską! To, że nie poskąpiono grosza, widać od pierwszych do ostatnich scen. Wspaniale odwzorowany świat antyczny, bogate wystroje wnętrz czy też spektakularny wyścig rydwanów… Niestety, o ile o efektach specjalnych i wizualnych można powiedzieć w sumie same dobre rzeczy, o tyle nie mogę niestety mieć tego samego zdania o scenariuszu – jest po prostu odrobiony! Fabuła prosta – Gal Romantiks zakochuje się w greckiej księżniczce (której twarz wcześniej znał tylko z monet) i wyrusza na spotkanie z nią. Niestety okazuje się, że jej ojciec obiecał już rękę synowi Cezara – Brutusowi. Romantiks oczywiście nie daje za wygraną i wyzywa Brutusa na współzawodnictwo w igrzyskach olimpijskich. Jako że Romantiks pochodzi z (dobrze nam znanej) osady „niepokonanych” w igrzyskach, będą go wspierać sami Asteriks i Obeliks… Ten, kto czytał komiks, wie, że ta fabuła ma się nijak do oryginału. Tu i ówdzie wrzucono parę elementów, ale niestety czegoś brakuje – a no humoru! "Misja Kleopatra" (wcześniejsza część przygód Galów) postawiła poprzeczkę dosyć wysoko i niestety twórcom "Olimpiady" nie udało się do niej dosięgnąć… Mało tu subtelnych żartów, jakie znamy z komiksu, a definitywnie za dużo slapstickowych wstawek (ktoś się potyka i wpada do wody) i gagów, które wydają się po prostu wymuszone (jak np. "miecz świetlny" w jednej scenie). Jest też trochę momentów, które przyprawiają o uśmiech (fanów sportu na pewno ucieszy pojawienie się Schumachera w wyścigu rydwanów), ale jednak nic szczególnego. Grający tytułowego bohatera Clovis Cornillac to nie to samo co Clavier. Jego Asteriks jest mało wyrazisty i chwilami niezbyt sympatyczny, ale ciężko tu winić aktora, gdy jego obecność jest w scenariuszu jak na lekarstwo! Przez pierwsze pół godziny pojawia się raptem na jakieś pięć minut, a potem, nie licząc kilku "spiczów" (i które jako tako ratują sytuację) i jednej sceny, gdy powozi rydwanem, wydaje się naprawdę zbędny dla całości. Znacznie lepiej prezentuje się Obeliks (Gérard Depardieu) i towarzyszący galom w tej przygodzie bard Kakofoniks (Franck Dubosc), ale i ich postacie, poza kilkoma wstawkami, nie robią specjalnie wiele. Cała uwaga filmu (3/4 scen) koncentruje się właściwie na postaci Brutusa (Benoît Poelvoorde), który działając na dwa fronty, próbuje wygrać igrzyska i jednocześnie zdobyć serce księżniczki, a do tego przeprowadza serię zuchwałych zamachów na głowę Cezara (Alain Delon). O ile Delon to chyba najlepszy Cezar w całej Asteriksowej trylogii i definitywnie mogę zaliczyć go na korzyść plusów, o tyle filmowy Brutus jest po prostu drażniący. Sceny z nim ciągną się strasznie, są bez pomysłu i jedyne, co jako tako fajnie się prezentuje, to towarzyszący mu niemy Centurion. Inne postacie, które grają pierwsze skrzypce, to wcielający się w "stereotypowych" zakochanych: Vanessa Hessler i Stéphane Rousseau, ale w przeciwieństwie do irytującego syna Cezara wypadają oni przynajmniej sympatycznie. W fabule "Olimpiady" można też dostrzec chwilami ostrą wtórność względem wcześniejszych odsłon. Pomijam wątek miłosny, bo to jeden z tych uniwersalnych motywów, które można wcisnąć zawsze i wszędzie, ale ile to razy można wałkować np. Rzymian, którzy porywają Panoramiksa ze zjazdu Druidów i próbują go zmusić, by przyrządził dla nich magiczny napój? Wątpię, by reżyser nie widział wcześniejszych części filmu, więc jaki sens był powtarzania tego samego wątku po raz wtóry? Film "Asterix na Olimpiadzie" zapewne będzie się oglądać przyjemnie, ale głównie młodszym widzom. Niestety, nie licząc ładnych elementów wizualnych, względem wcześniejszej części czuć ostry spadek formy. Starszych widzów (zwłaszcza tych, co komiks czytali) niewiele rozbawi, może nawet coś zażenuje i zapewne jedyne, co wyda im się godne uwagi, to epizodyczny występ Schumachera i kilku innych gwiazd sportu… Zawsze jakiś miły akcent ze strony filmowców.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jest rok 50 przed narodzeniem Chrystusa. Cała Galia podbita jest przez Rzymian. Cała? Nie! Jest taka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones